Po co komu komar?

Tomasz Rożek

|

GN 25/2010

publikacja 26.06.2010 07:10

To pytanie będzie w tym roku szczególnie często zadawane. Jest mokro i bywa gorąco. A to wymarzone warunki dla rozmnażania komarów. Są natrętne i dokuczliwe, ale także pożyteczne i – gdy im się dobrze przyjrzeć – piękne.

Komary są znienawidzone, ale gdyby na chwilę zapomnieć o ich „grzeszkach”, nietrudno byłoby przyznać, że są piękne. Komary są znienawidzone, ale gdyby na chwilę zapomnieć o ich „grzeszkach”, nietrudno byłoby przyznać, że są piękne.
Na zdjęciu: oko złożone z setek elementów, włochate czułki i aparat kłująco-ssący.
istockphoto

Cykl rozwojowy komarów jest związany ze zbiornikami wodnymi. Niekoniecznie z jeziorami, także małymi zalewiskami czy większymi kałużami, które przez dłuższy czas nie wysychają. Niektórym gatunkom wystarczy wypełniona wodą puszka czy wyrzucona w trawę butelka. W czasie powodzi i po jej zakończeniu komary mogą się rozmnożyć praktycznie wszędzie, bo szczególnie chętnie składają jaja w brudnej wodzie. Tam, gdzie larwy komarów po wykluciu będą mogły żywić się mikroorganizmami i gnijącymi resztkami roślin i zwierząt. W krystalicznie czystej wodzie larwy nie miałyby co jeść.

Są wszędzie
Komary, a właściwie komarowate (bo to grupa zwierząt, a nie jeden gatunek) można znaleźć na wszystkich szerokościach geograficznych. Na świecie żyje ponad 3,5 tys. gatunków komarów i cały czas odkrywa się nowe. Komary zasiedlają tereny od równika do biegunów. W Polsce żyje 50 różnych gatunków komarów. Nie przenoszą chorób (w przeciwieństwie do swoich tropikalnych kuzynów), choć trzeba przyznać, że mogą być dokuczliwe. I nie chodzi tylko o irytujące brzęczenie. Raczej o swędzenie.
Samce komarów żywią się nektarem kwiatów, podczas gdy samice krwią zwierząt stałocieplnych, w tym ludzi (i kto tu jest słabą płcią?). Wyposażone w kłująco-ssący aparat gębowy nie tyle przekłuwają skórę, ile raczej ją rozcinają, jak lekarz skalpelem.

Zanim z tak powstałej rany zacznie wypływać krew, komarzyca wpuszcza do niej swoją ślinę. To właśnie w ślinie komarów tropikalnych znajdują się mikroorganizmy, które mogą powodować choroby. W ślinie naszych komarów znajdują się substancje chemiczne, które przeciwdziałają krzepnięciu krwi. Po wstrzyknięciu śliny komarzyca zaczyna pić krew. Robi to tak długo, aż jej żołądek w całości się wypełni. Komarzyca ginie najczęściej właśnie wtedy, gdy pije krew, chwilę po tym, gdy człowiek poczuje ukłucie. Substancje chemiczne zawarte w ślinie komara (np. enzymy) – oprócz tego, że nie pozwalają krwi gęstnieć – podrażniają skórę. Właśnie dlatego miejsce ukłucia może bardzo długo swędzić.

Ciepło, gaz i pot
Jak komarzyca namierza swoją ofiarę? Jest kilka mechanizmów, którymi komary postrzegają świat. Tak samo jest u nas – ludzi. Widzimy, słyszymy i potrafimy wąchać. Komary „widzą” temperaturę albo ściślej mówiąc potrafią rozróżnić obiekty o wyższej temperaturze od tych o niższej. Dlatego chętniej atakują w nocy, gdy rozgrzani pod kołdrą odkryjemy kawałek gołego ciała. Wtedy nasza skóra ma wyższą temperaturę. Wyższą temperaturę ciała mają także dzieci i kobiety w trakcie owulacji, dlatego są bardziej narażone na ukąszenia komarzyc. Ale temperatura to tylko jeden z kanałów, jakimi komar postrzega rzeczywistość. Drugim jest detekcja dwutlenku węgla. Ten gaz jest produktem ubocznym procesu oddychania. Coś, co jest ciepłe i na dodatek wytwarza CO2 – jest żywym organizmem, który staje się celem ataku. No i kanał trzeci to komarzy węch. Komarowate potrafią wyczuć kwas mlekowy i inne składniki potu. To dlatego na świeżym powietrzu, latem, gdy gorące jest wszystko wokoło, a wydychany dwutlenek węgla jest szybko rozwiewany, komary namierzają swoje ofiary po zapachu potu. Im ktoś jest bardziej spocony, tym staje się łatwiejszym celem dla komarów.

Kij z dwoma końcami
Brzęczą, kłują, gdzieniegdzie przenoszą choroby. Czy komary w ogóle są pożyteczne? Czy czemukolwiek służą? To pytanie to wyraz niezrozumienia tego, czym jest ekosystem, sieć współzależności, jaką jest przyroda. Z punktu widzenia biologii jesteśmy jednym z wielu elementów przyrody ożywionej. My wykorzystujemy niektóre zwierzęta i rośliny, niektóre z nich wykorzystują nas. Komary bez zwierząt stałocieplnych nie mogłyby się rozmnażać. Ale same komary są pożywieniem dla ptaków. Biorąc pod uwagę fakt, że komarów jest bardzo dużo, stanowią ważny element ptasiej diety. Samce komarów zapylają kwiaty. Bez tego nie powstały by owoce. Larwy i poczwarki komarów są z kolei ważnym elementem diety ryb i innych drapieżników wodnych. System naczyń połączonych, jakim jest przyroda, bez komarów byłby w pewnym sensie dziurawy. Mniej pożywienia dla ptaków i ryb oznaczałby mniejszą liczebność tych zwierząt, a to rodziłoby kolejne konsekwencje. Ale to działa także w drugą stronę. Skoro w tym roku komarów jest rekordowo dużo, ptasi rodzice mają wystarczająco dużo pożywienia, by wykarmić swoje liczne potomstwo, a więc będziemy mieli więcej ptaków. Po powodzi samorządy terytorialne wydadzą kilka milionów złotych na ograniczenie plagi komarów. W Polsce komary są dokuczliwe, ale nie są szkodliwe. Można zrozumieć działania, które mają na celu zmniejszenie liczby komarów na zamieszkanych terenach zalanych przez wodę albo na terenach w pobliżu ludzkich osad. Trzeba jednak pamiętać, że każda tego typu akcja ma swoje konsekwencje. Dla przyrody, a więc ostatecznie dla nas.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.