Natura jest zmienna

Tomasz Rożek

|

GN 37/2009

publikacja 15.09.2009 14:31

Dlaczego dzisiaj – nawet z ust zielonych aktywistów – słyszy się o zmianach klimatu, choć jeszcze jakiś czas temu głośno mówiono o ociepleniu? Ocieplenie to nie to samo co zmiana.

Natura jest zmienna Misie polarne nigdy nie zamieszkają na pustyni. Do życia potrzebują wody i ryb. Ale to, co dzisiaj jest pustynią, kiedyś mogło być pod wodą. A to, co dzisiaj jest dnem morskim, może w przyszłości być suchym pustkowiem. Fot. H. Przondziono, morguefile.com

Nie ma wątpliwości, że klimat się zmienia. Zmieniał się zawsze i zawsze będzie się zmieniał. Powodów jest wiele. Świat, w którym żyjemy, nie jest statyczny. Słońce zmienia swoją aktywność, orbita Ziemi nie jest idealna, a w kosmosie zachodzą procesy, które dopiero zaczynamy zauważać (i daleko nam do ich pełnego zrozumienia). Także u nas, na Ziemi, wszystko jest w nieustannym ruchu, nieustannie się zmienia. Wybuchają wulkany, topią się lodowce, niektóre pustynie się zazieleniają, a w tym samym czasie gdzie indziej zielone pastwiska pustynnieją. Zmienia się wszystko, w skali zauważalnej przez nas, za naszego życia, i w skali tysięcy czy milionów lat. Mówienie w kategoriach nowości, naukowego odkrycia, że klimat się zmienia, jest kompletnym nieporozumieniem. To tak jakby powiedzieć, że… w dniu wczorajszym amerykańscy (a jakże) naukowcy odkryli, że podrzucona do góry piłka spada, przyciągana przez Ziemię.

Zmian nie da się wstrzymać
Ale jeszcze większym kuriozum jest mówienie, że przed tymi zmianami trzeba chronić Ziemię. To przerasta nasze możliwości tak samo jak lot do sąsiedniej galaktyki. Gdybyśmy jednak potrafili wstrzymywać zmiany temperatury, opadów, ciśnienia, wiatru… na pewno nie wyszłoby to Ziemi na dobre. Wiele ekosystemów funkcjonuje dzięki zmiennym warunkom pogodowym. Także w długiej perspektywie czasu zmiany klimatu są dla życia korzystne. Tam, gdzie nie ma wymuszonej przez zmiany klimatu walki gatunków o przetrwanie, zdobywanie nowych terytoriów, tam też nie działają jak najbardziej naturalne mechanizmy doboru naturalnego.

Te prawdy wydają się oczywiste, a jednak coraz częściej pojawiają się postulaty, które im przeczą. „Chrońmy zmieniający się klimat” – nawołują organizatorzy wielu „zielonych” akcji. Jeszcze niedawno apelowali o ochronę „ocieplającego się” klimatu. Kilka tygodni temu Centrum Stosunków Międzynarodowych przy współpracy Instytutu na rzecz Ekorozwoju wydało książkę pt. „Zmiany klimatu są faktem”. Tak, to prawda. Są faktem od początku istnienia Ziemi. Od czasów, gdy człowieka, ba, nawet ssaków na niej jeszcze nie było. Tytuł zawiera tezę, której nie sposób zaprzeczyć. Wewnątrz publikacji znajdują się jednak rozważania na temat ocieplenia klimatu spowodowanego przez człowieka. Dlaczego zatem słowo „ocieplenie klimatu” coraz rzadziej pojawia się na transparentach i jest zastępowane „zmianami klimatu”? Bo to pojęcie znacznie bardziej pojemne. Ocieplenie to oczywiście także zmiana, ale… tylko w jednym kierunku.

W dzisiejszym świecie rzeczywiste jest tylko to, co zaistnieje w świadomości mas (wyborców, czytelników, widzów, internautów). Wyobraźmy sobie rekordowo długą czy ostrą zimę. Mówienie, że jest ona efektem ocieplenia klimatu (choć to naukowo możliwe) jest dla niewykształconego w tym kierunku odbiorcy mało wiarygodne. Inny przykład. Trąba powietrzna czy ulewne deszcze. One mogą być efektem zmian temperatury, ale to trudno wytłumaczyć. Nie da się w kilkudziesięciu sekundach telewizyjnego przekazu zbudować związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy podwyższającą się temperaturą a gwałtownymi zjawiskami pogodowymi. Gdy mówi się o „zmianie klimatu”, niczego nie trzeba uzasadniać. Nie trzeba tłumaczyć żadnych zależności. „Ocieplenie” sugeruje bowiem tylko zmianę temperatury, a więc dla ogółu wiąże się wyłącznie z rekordowymi upałami. „Zmiana” to słowo pojemne do granic możliwości. Wszystko się w nim zmieści. Susze, powodzie, gorąco, zimno, pożary i trąby powietrzne, pustynnienie, zarastanie, huragany, grad i śnieżyce.

Ociepla się czy nie?
1 maja 2008 roku prestiżowe czasopismo „Nature” opublikowało artykuł, z którego wynika, że ocieplenie klimatu zatrzymało się. Badacze z dwóch niemieckich instytucji, Leibniz Institute of Marine Sciences i Max Planck Institute for Meteorology, twierdzą, że tak pozostanie przynajmniej przez kolejną dekadę. Później machina globalnego ocieplenia ma ruszyć ponownie. Badacze twierdzą, że to wynik naturalnego cyklu, który co 60–70 lat ochładza atmosferę. Przy okazji publikacji w części komentarzy naukowców pojawiały się stwierdzenia, że współczesna nauka o naturalnych cyklach klimatycznych, o ich częstotliwości, a przede wszystkim mechanizmie wie bardzo niewiele. Skoro tak jest w istocie, skąd pomysł, że obserwowane w niektórych częściach globu podnoszenie się średniorocznej temperatury jest efektem działalności człowieka, a nie mechanizmów natury?

Wspomniane powyżej i opublikowane w „Nature” badania Niemców nie są wcale odosobnione. Na Uniwersytecie Stanu Floryda policzono, że aktywność tajfunów i huraganów spadła w ostatnich latach do poziomu sprzed 30 lat. Jeszcze inne dane wskazują, że zwiększa się pokrywa lodowa Arktyki i rośnie liczba niedźwiedzi polarnych. Dzisiaj każde dziecko wie, bo tego uczy szkoła i media, że klimat jest zmieniany przez człowieka. Dzieje się tak z powodu emisji gazów cieplarnianych. Największym wrogiem jest CO2 – czyli dwutlenek węgla. Co prawda znacznie bardziej atmosferę ogrzewa (a właściwie nie pozwala się jej ochłodzić) para wodna, ale postulaty obniżenia ilości wody w atmosferze brzmią idiotycznie. I znowu, nie ma czasu na wyjaśnianie. Z informacją należy dotrzeć do odbiorcy w ciągu kilku sekund. Wybrano więc CO2. I wykreowano na najbardziej zbrodniczą substancję w dziejach ludzkości. Niesłusznie, bo życie bez CO2 , tak samo jak bez wody, powstać by na Ziemi nie mogło.

To wszystko natura
Kilka miesięcy temu uczeni z Komitetu Nauk Geologicznych Polskiej Akademii Nauk opublikowali swoje stanowisko na temat zmian klimatu (treść całego raportu dostępna jest pod adresem: www.kngeol.pan.pl. Piszą w nim dobitnie, że z badań geologicznych wynika, że stała zmienność to podstawowa cecha klimatu Ziemi w całej jej historii; że choć w przeszłości na Ziemi dominował klimat znacznie cieplejszy od współczesnego, wielokrotnie dochodziło do globalnych ochłodzeń i zlodowaceń. Zauważają, że „należy zachować daleko idącą powściągliwość w przypisywaniu człowiekowi wyłącznej, czy choćby tylko dominującej, odpowiedzialności za zwiększoną emisję gazów cieplarnianych, gdyż prawdziwość takiego twierdzenia nie została udowodniona”. I w końcu przestrzegają, że tłumaczenie zjawisk przyrodniczych oparte na jednostronnych obserwacjach, bez uwzględniania wielości czynników, prowadzi z reguły do nadmiernych uproszczeń i błędnych wniosków. Z błędnych wniosków mogą wynikać błędne decyzje polityków, a podejmowanie radykalnych i ogromnie kosztownych działań gospodarczych, zmierzających do ograniczenia emisji jedynie wybranych gazów cieplarnianych może doprowadzić do zupełnie innych skutków niż oczekiwane. Tylko czy rzeczywiście chodzi o skutki?

Człowiek w XXI wieku radzi sobie ze wszystkim. Bezbronni jesteśmy jednak w starciu z pogodą. Walka trwa praktycznie cały czas. Gdzieś na świecie zawsze jest huragan, susza, powódź czy inna klęska. Nie wiemy, jak to opanować, niezależnie od nakładów finansowych. To jednak dla wielu świetna okazja do zarobku. Gdy mówi się o ociepleniu klimatu, od razu przychodzi na myśl podatny na potężne nadużycia system handlu CO2. Drogich, nieskutecznych i – jak piszą naukowcy z PAN – mających niewiele wspólnego z przyrodniczą rzeczywistością technologii, które zmiany klimatu mają wstrzymać, jest sporo. Podtrzymywanie atmosfery ciągłego zagrożenia, teraz już nie tylko ocieplającym się, ale zmieniającym się klimatem, działa na korzyść potężnego biznesu. Ogromnej i dochodowej gałęzi, przeciwko której nie pozwala występować poprawność polityczna i asekuranctwo.

Drogi Czytelniku, a teraz pytanie. Wyobrażasz sobie, że dzisiaj albo jutro ktoś poważny, ktoś znany, jakiś autorytet powie, że popełniliśmy błąd, że ocieplenia klimatu nie ma, że to, co obserwujemy, to tylko, a właściwie aż natura? To sytuacja wręcz trudna do wyobrażenia. Trudno nagle zatrzymać pędzący pociąg. Zwykle kończy się to katastrofą. Ci, którzy czerpią konkretne korzyści z dotychczasowego status quo, nie chcą, nie mogą do tego dopuścić. Stąd zmiana w retoryce i próba poszerzenia definicji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.