Trudno o ciekawszą i bardziej szczegółową, a równocześnie nienużącą detalami historię początków rywalizacji ZSRR i USA w dziedzinie podboju kosmosu. Wschód Czerwonego Księżyca to książka, którą czyta się z przyjemnością.

Historia radzieckiego i amerykańskiego programu kosmicznego zaczęła się w tym samym miejscu i w tym samym czasie. Dwie zaciekle rywalizujące przez dziesięciolecia potęgi nauczyły się budować rakiety dzięki nazistom.

Na podstawie ich planów, ich doświadczeń i – co było szczególnie skrzętnie ukrywane – przy pomocy ich ludzi. Rosjanie w głąb ZSRR wywozili całe zakłady i laboratoria produkujące i testujące rakiety V2. Amerykanie za ocean ściągnęli ludzi, którzy V2 budowali.

Pierwsze lata ery kosmicznej należały do Rosjan. Później pałeczkę przejęli Amerykanie. I tak zostało do dzisiaj.