Siedzi w tobie łowca mamutów

Przemysław Kucharczak

|

GN 21/2008

publikacja 23.05.2008 09:33

Jak zdobywali mięso nasi odziani w skóry przodkowie w paleolicie. Wiadomo, że mieli bumerangi i miotacze oszczepów, ale jak się tego używa. Podpatrzyliśmy więc dr. Przemysława Nawrockiego, jedynego polaka, który uprawia paleolityczne sporty.

Siedzi w tobie łowca mamutów Dr Przemysław Nawrocki z własnoręcznie wykonanymi oszczepami fot. Jakub Szymczuk

Biolog dr Nawrocki pracuje w ekologicznej organizacji WWF. Używanie broni sprzed dziesięciu tysięcy lat to jego hobby. – Jestem dość pacyfistycznie nastawionym osobnikiem, ale paleolityczne sporty mnie niezwykle wciągnęły – mówi.

Bumerang nie wraca
Bumerang osobiście wyrzeźbił z drewna. To dokładna kopia bumerangu, który znaleźli archeolodzy w Jaskini Obłazowej niedaleko Nowego Targu. Bumerang z Obłazowej jest najstarszym ze znalezionych na świecie, ma około 30 tys. lat i jest zrobiony z ciosu mamuta. Pan Przemysław waży bumerang w dłoni. – I co, wraca? – dopytujemy. – Nie. Wracające bumerangi z Australii to raczej zabawki. Do polowań Aborygeni używali ciężkich bumerangów podobnych do mojego, a takie wcale nie wracają – tłumaczy Przemysław Nawrocki. Robi zamach i wyrzuca bumerang do przodu. Ciężki, wygięty przedmiot mknie lotem koszącym tuż nad ziemią na zaskakująco daleką odległość. – Ludzie przypuszczalnie polowali bumerangami na podrywające się do lotu ptaki, np. gęsi. Bumerang może lecieć do 70 metrów. Chcecie sobie porzucać? Uwaga, tylko nadajcie bumerangowi rotację, to ważne – instruuje.

Pożegnanie z nosorożcem
A co to takiego ten miotacz oszczepów? – To genialny, choć bardzo prosty wynalazek. Najstarsze znalezione przez archeologów miotacze mają 20 tysięcy lat. A wygląda to tak – Przemysław Nawrocki wręcza nam wyglądający zwyczajnie patyk, długi na najwyżej pół metra. Na końcu patyka widać tylko niewielki zadzior. – No i z przodu miotacza zrobiłem takie małe wgłębienie na palec wskazujący – pokazuje Nawrocki. No dobrze, ale jak taki patyk może pomóc w rzucie oszczepem? Dr Nawrocki uśmiecha się tajemniczo. Najpierw prezentuje nam zwykły rzut oszczepem bez miotacza. Rzut jak rzut, oszczep leci kawałek i wbija się w trawę. Następnie Nawrocki bierze do ręki jednocześnie oszczep i miotacz. Końcówkę oszczepu opiera o wypustkę na końcu miotacza. Macha ręką i... oszczep zakreśla na niebie zaskakująco daleki łuk. Mija miejsce, gdzie trafił poprzednio rzucony oszczep bez miotacza i spada w trawę trzy razy dalej. – Nie tylko trzy razy dalej leci, ale w dodatku ze trzy razy mocniej uderza w cel – wyjaśnia skromnie Nawrocki.

Po tym stepie przechadzały się olbrzymie mamuty, szarżowały na wrogów nosorożce włochate, polowa-nia urządzały lwy jaskiniowe. To się zmieniło wraz z końcem epoki lodowcowej. Zaczęło się też wtedy pojawiać w Europie środkowej więcej ludzi. – Jest w nauce taka hipoteza wielkiego zabijania. Według niej w miarę rozprzestrzeniania się gatunku ludzkiego z Afryki, ginęły na całym świecie wielkie i ociężałe zwierzęta. Wybijali je nasi przodkowie – mówi Przemysław Nawrocki. – W ten sposób wyginęły między innymi mamuty i nosorożce włochate. Interesowało mnie, w jaki sposób prymitywnie uzbrojeni ludzie mogli do tego doprowadzić. Okazuje się, że wystarczy zrobić taki zwykły miotacz i to już działa – mówi.
Mam jednak wątpliwości, czy za wyginięcie mamutów odpowiedzialny jest tylko człowiek. – A może nie pasowało im ocieplenie klimatu 10 tys. lat temu? – polemizuję. Dr Nawrocki kiwa głową. – Tak, te przyczyny pewnie się na siebie nakładały. Jednak sama tylko zmiana klimatu nie tłumaczy wszystkiego. Na przykład tego, dlaczego ginęły przede wszystkim zwierzęta duże. Można podejrzewać, że takie duże zwierzęta były dla człowieka o wiele łatwiejszym celem. Oszczepem trudno jest trafić w mały cel. Ale w mamuta albo nosorożca włochatego to nawet ja bym trafił – mówi.

Nawrocki zwraca też uwagę, że jeden upolowany mamut zapewniał całej grupie ludzi mnóstwo mięsa, skór. Oraz kości, z których można było zrobić narzędzia, a nawet zbudować chatę. O wiele bardziej opłacało się więc upolować jednego mamuta, niż biegać za kilkudziesięcioma mniejszymi zwierzętami. – Na ogół sobie nie uświadamiamy, jak całkiem niedawno żyły mamuty. Ostatnie z nich wyginęły na Wyspie Wrangla ledwie 4 tysiące lat temu, kiedy Egipcjanie wznosili piramidy! Gdyby wtedy istniała ochrona przyrody, to dzisiaj mielibyśmy mamuty – mówi dr Nawrocki.

Wielkie i ociężałe zwierzęta ginęły też na innych kontynentach, kiedy pojawiał się tam człowiek. W Ameryce ten los spotkał oprócz mamutów także spokrewnione z nimi mastodonty, wielkie leniwce czy pancerniki. Po skolonizowaniu przez Maorysów Nowej Zelandii w X wieku wyginęły tam ptaki moa, osiągające nawet 3,5 metra wysokości. – Ludzie beztrosko eksploatowali zasoby ziemi, sądząc, że nigdy się nie wyczerpią. Ludzkość dzisiaj ma znacznie większy potencjał eksploatacji przyrody. Więc jeśli nie będziemy do tego podchodzić rozsądnie, stracimy znaczną część tego, co zastaliśmy – przekonuje Przemysław Nawrocki.

Przebita zbroja
Miotaczy oszczepów do walki używali m.in. Aztekowie. Także przeciw Hiszpanom, kiedy ci podbijali Meksyk. – Oszczep wyrzucony z miotacza przebijał zbroję. Hiszpanie bardzo tego nie lubili... – mówi dr Nawrocki. Skuteczne użycie oszczepu w polowaniu lub w walce miało sens na dystansie kilkunastu kroków. Przy zastosowaniu miotacza ta odległość wzrastała do 30 metrów. Pan Przemysław jednak nie poluje, tylko rzuca jak najdalej. Kiedy używa z miotaczem nowoczesnych oszczepów z włókien węglowych, dorzuca do stu metrów. – Rekord Polski to 120 metrów. Tyle rzucił w zeszłym roku jeden chłopak na Dniach Kultury Tatarskiej w Kruszynianach, gdzie zorganizowałem zawody – mówi. Ma kilka miotaczy. Niektóre misternie wyrzeźbił, wzorując się na miotaczach indiańskich i eskimoskich. Zrobił im ozdobne rączki w kształcie głów zwierząt. – A potem zrobiłem ten najbardziej prymitywny miotacz z kawałka gałęzi, tak sobie machnąłem, i pobiłem swój życiowy rekord – śmieje się.

Na koniec ja i Kuba, fotoreporter, też próbujemy użyć miotacza. Podekscytowani jak dzieci dzielimy się wrażeniami, że oszczep naprawdę silnie wbił się w ziemię, że daleko poleciał. Dr Nawrocki patrzy na nas, uśmiechając się wyrozumiale. – Wciąga, co? Zwłaszcza mężczyźni mają rzucanie we krwi. Przekazali nam to w genach nasi przodkowie, którzy w ten sposób polowali – wyjaśnia. – Widzę, że w was też siedzi łowca mamutów – dodaje.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.