Człowiek ptakowi wilkiem

Przemysław Kucharczak

|

GN 37/2007

publikacja 17.09.2007 14:23

Patrzymy z sentymentem na odlatujące do ciepłych krajów ptaki. Niestety, narody z Południa w tym roku znów urządzą ptakom znad Wisły masakrę.

Człowiek ptakowi wilkiem

Można zrozumieć, jeśli robią to z głodu, dla mięsa. To się zdarza w Afryce. Niestety, tradycję zabijania wędrownych ptaków mają też bogaci południowi Europejczycy. Zabijają je po barbarzyńsku: masowo, dla sportu. Na szczęście od kilku lat tę masakrę energicznie zwalcza w swoich krajach członkowskich Unia Europejska. Jednak część myśliwych z południa Europy po prostu zmieniło się w kłusowników. Najwięcej grasuje ich w południowych Włoszech i na wyspach Morza Śródziemnego.

Trzmielojad przeciw zdradzie żony
Na niektóre gatunki kłusownicy szczególnie się uwzięli. Największym pechowcem wśród ptaków jest trzmielojad: piękne, wielkie ptaszysko o rozpiętości skrzydeł do półtora metra. Żyje głównie w lasach. W Polsce jest objęty ścisłą ochroną. Trzmielojad zjada osy, trzmiele i pszczoły, a nawet wielkie szerszenie. Bystrymi, żółtymi oczami potrafi wyśledzić ich gniazdo, a potem rozgrzebuje je ostrym dziobem i pazurami. Zanosi plastry z larwami os i szerszeni do swojego gniazda, gdzie już czekają wygłodniałe dwa albo trzy młode. Owady nie potrafią przebić żądłami krótkich i gęstych piór trzmielojada – a za to on łapie je w locie, odrywa im żądła i połyka.

Właśnie we wrześniu trzmielojady opuszczają Polskę. Wzbijają się ponad rodzinny las i lecą w stronę Afryki Zachodniej. Jednak nie wszystkie tam dolecą. Włosi spod Neapolu, Sycylijczycy i mieszkańcy Malty już na nie czekają z szybkostrzelnymi karabinami w dłoniach.

Dlaczego polują akurat na trzmielojady? – Ze względu na przesąd, który panuje na tamtych terenach – ubolewa prof. Przemysław Busse, kierownik Stacji Badania Wędrówek Ptaków w Gdańsku. – Ludzie często wierzą tam, że jeśli mężczyzna nie upoluje jesienią trzmielojada, to w ciągu następnego roku zdradzi go żona. Niech pan sobie wyobrazi, jak na to reagują ambitni, gorącokrwiści południowcy – dodaje.
Dzisiaj zabijanie trzmielojadów i innych wędrownych ptaków jest już we Włoszech nielegalne. Ale na południu kraju nie wszyscy zakazem się przejmują.

Po upolowaniu ustawiają wypchanego ptaka na półce, w rzędzie trzmielojadów z poprzednich lat. Jak wiadomo, policja na Sycylii i w Neapolu ma często na głowie znacznie poważniejsze problemy niż uganianie się za kłusownikami… Więc w czasie przelotu trzmielojadów na patrole wychodzą społecznie ornitolodzy. – Nasi włoscy koledzy ornitolodzy mocno jednak przy tym ryzykują! Znane są przypadki, gdy kłusownicy strzelali do pilnujących – wspomina prof. Busse. – Wśród pilnujących ornitologów były nawet ofiary śmiertelne – mówi.

Półmisek skowronków
Wiele gatunków wędrownych ptaków wybiera trasy, które jak najdłużej prowadzą ponad lądem. Bo tylko tam mogą znaleźć gorące prądy wznoszące, które ułatwiają wzbicie się na dużą wysokość. Dlatego miliony ptaków lecą przez Hiszpanię i Cieśninę Gibraltarską, albo przez cieśniny tureckie lub Cypr. Szeregi ptasich kluczy kierują się też do Afryki przez Włochy, Sycylię i Maltę.

Przed wybrzeżem Malty stoją jednak pułapki: sztuczne wysepki. – Ptaki są tak zmęczone, że różnica stu metrów to dla nich sporo. Lądują więc na tej sztucznej wysepce. A tam można je dosłownie zbierać do koszyka rękami – mówi prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Jest też znana barbarzyńska praktyka kłusowników, którzy nocą oślepiają klucze ptaków reflektorami i wybijają je co do nogi. Niektóre ptaki same lecą w stronę reflektora, bo wydaje im się podobny do księżyca – dodaje.

Na Malcie myśliwi wypływają nawet w morze motorówkami, zaopatrzeni w coraz bardziej szybkostrzelną broń. Przecinają ptakom drogę, zanim dotrą do wyspy. Tworzą niezwykle silne lobby. Gdy Malta w 2004 r. wstępowała do Unii Europejskiej, dostała nawet okres przejściowy na wprowadzenie pełnego zakazu polowań na wędrowne ptaki. Jak twierdzą ornitolodzy, do tej pory co roku myśliwi zabijali na wyspie od 2 do 3 milionów wędrownych ptaków. Większość mieszkańców Malty jest przeciwna tym barbarzyńskim zwyczajom, więc rząd nakłada jednak na myśliwych coraz większe ograniczenia.

Polacy nieraz bywali zbulwersowani, gdy w restauracjach na południu Europy znajdowali w karcie dań na przykład „półmisek skowronków”. Dzisiaj w krajach Unii Europejskiej już tego nie ma. Ostatnio dania z ptaków śpiewających środkowej Europy zniknęły z restauracji na Cyprze: władze wprowadziły za to wysokie grzywny i kontrole w restauracjach. Małe ptaki są jednak masowo łapane w pułapki w Libanie i na terytoriach palestyńskich.

100 km sieci
Polowania to nie najpoważniejsze zagrożenie dla ptaków. Najgorsze są dla nich przekształcenia ich naturalnego środowiska. Ale jeśli gatunek jest już zagrożony, masowe polowania mogą go dobić.
– Na polskich łąkach żyje jeszcze sporo derkaczy. Na Zachodzie to gatunek ginący – mówi prof. Busse. – Na pierwszy rzut oka derkacz ledwo lata, w okresie lęgowym głównie chodzi. Jednak jesienią odlatuje do Afryki. I gdy dolatuje do wybrzeża Egiptu, jest już tak zmęczony, że leci 4–5 metrów nad ziemią. W dniach, w których nadlatują derkacze, na wybrzeżu Egiptu wyrasta linia sieci, długa na setki kilometrów. Beduini zjeżdżają się nawet z głębi lądu i czekają na derkacze w specjalnych obozowiskach. Złapane ptaki wiążą w pęczki. I takie pęczki derkaczy wiszą potem na każdym bazarze w Kairze – mówi profesor.

Państwa zachodniej Europy przeznaczają duże pieniądze na ratowanie u siebie derkaczy. – Tymczasem około 90 proc. derkaczy lądujących w Egipcie jest łapanych i zabijanych – mówi prof. Busse. – To się może zmienić dopiero kiedy w Egipcie podniesie się poziom życia. Dla Beduinów wędrowne ptaki są ważnym źródłem białka. Bo jak Beduin je mięso raz w tygodniu, to jest święto – wyjaśnia.

Bocian ze strzałą
Jeszcze głębiej w Afryce panuje nieraz głód. Nic więc dziwnego, że czasami do Polski dolatują bociany przeszyte… strzałami. Po rodzaju strzały można nawet zidentyfikować plemię, z którego pochodzi myśliwy.
Jedno z największych zimowisk jaskółek leży nad afrykańskim jeziorem Czad. Zimuje tam też część jaskółek z Polski. Ptaki nocują na ogromnych noclegowiskach w trzcinie i tubylcy łatwo je chwytali. – To jednak się zmieniło. Organizacje ochrony przyrody dostarczają okolicznym wioskom mięso. Stawiają tylko warunek, żeby mieszkańcy nie polowali na jaskółki. I to działa: nikomu z wioski nie chce się iść na jaskółki, skoro mięsa jest pod dostatkiem – mówi prof. Busse.

Ptakom grożą nie tylko myśliwi. Może im braknąć sił przy przelocie nad morzem albo nad pustynią. Skąd jednak wiedzą, którą trasą lecieć? Naukowcy mają na ten temat wiele teorii. Podejrzewają, że niektóre gatunki kierują się układem gwiazd, a inne polem magnetycznym ziemi. Jeszcze kolejne znajdują drogę według polaryzacji światła. Wiele gatunków ma całkiem odmienne i niepowtarzalne metody, wiele stosuje kilka sposobów szukania drogi naraz. Sztuczki ptaków w tej dalekiej drodze są bardzo różnorodne. Ale wystarczająco skuteczne, żeby wrócić do nas na wiosnę 2008 r.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.