Rośliny do pieca

Przemysław Kucharczak

|

GN 23/2005

publikacja 08.06.2005 10:35

Co ciekawego jest w tej niepozornej trawie?A to, że w ciągu doby rośnie nawet 15 centymetrów...Można ją sprzedać do spalenia elektrowniom.Już około dwustu polskich rolników uprawia rośliny energetyczne.

Rośliny do pieca Już za miesiąc ta trawa będzie taka! – mówi Tomasz Motyka. Henryk Przondziono

To rośliny, które bardzo szybko rosną. Są rolnicy, którzy eksperymentują z ich uprawianiem. Niektórzy sieją na polach przywiezionego ze Stanów Zjednoczonych ślazowca pensylwańskiego. To bylina z wielkimi przyrostami, nawet 6 cm na dobę. Inni wolą azjatycką trawę słoniową, której gęste kępy potrafią w ciągu roku wystrzelić na wysokość ponad czterech metrów. – Na razie jest niziutka, bo często bywało poniżej plus osiem stopni. Ale jak przyjedziecie za miesiąc, to będzie taka! – Tomasz Motyka z Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Mikołowie wznosi rękę wysoko nad głowę. – W sierpniu zobaczycie tu busz, ścianę z trawy dwa razy wyższą ode mnie. Przestanie rosnąć dopiero we wrześniu, kiedy znów się ochłodzi – mówi.

Ta trawa nosi nazwę miskant. Na Zachodzie niektórzy uważają, że szkoda jej na opał. W Szwajcarii pewna firma robi z niej eleganckie profile okienne. Firma Opel w RFN przymierza się do produkowania z niej desek rozdzielczych do samochodów. Dlaczego więc rolnicy nie sadzą trawy słoniowej na potęgę? – Bo ceny sadzonek są wysokie. Jedna kosztuje od pół do jednego euro. Obsadzenie hektara kosztuje od 5 do 10 tysięcy euro – mówi Motyka.

Nie ma róży bez ognia
Są też plantatorzy, którzy sadzą słonecznik bulwiasty rodem z Ameryki Północnej. Jego czterometrowe łodygi można spalić albo zrobić z nich brykiety, a bulwy przeznaczyć na wyprodukowanie etanolu albo biogazu.

Jest też roślina energetyczna, która od wieków rośnie sobie dziko w polskich lasach: róża bezkolcowa. Ma śnieżnobiałe kwiatki z jaskrawożółtymi pręcikami. Jej błyszczące liście jesienią są efektownie pomarańczowo-czerwone. Niedawno ktoś zauważył, że ta róża też bardzo szybko rośnie i świetnie nadaje się do spalania.

– Polski rynek biomasy, która pochodzi z upraw, dopiero raczkuje, ale będzie się rozwijał – ocenia Ewa Gańko z Europejskiego Centrum Energii Odnawialnej w Warszawie. – Plantatorzy dopiero się uczą uprawy tych roślin, poznają je. Jednak w zachodnich województwach już są duże, kilkudziesięciohektarowe uprawy wierzby energetycznej – dodaje.

Sporo plantatorów robi interes na sprzedaży sadzonek. – Wielu rolników obsadza wierzbą od 5 do 10 hektarów. Bo przy większym areale powinni korzystać ze specjalnych kombajnów do cięcia zdrewniałych pędów – wyjaśnia Ewa Gańko. – Zbiory wierzby najlepiej urządzać co trzy lata. Rolnik może zebrane drewno wykorzystać we własnym gospodarstwie, np. do ogrzania domu lub szklarni, albo sprzedać ciepłowni opalanej biomasą – mówi. Wiele ciepłowni kupuje też słomę albo drewno odpadowe z lasów.

Drewno w elektrowni
Prąd ze spalania roślin energetycznych jest, niestety, droższy niż ten z węgla. Założenie plantacji wierzby czy ślazowca to dzisiaj dla rolnika pewne ryzyko. Jednak w przyszłości, kto wie, może się opłaci? A to ze względu na przepisy Unii Europejskiej. Żąda ona, żebyśmy więcej energii produkowali ze źródeł odnawialnych. – W tym roku ma to być 3,1 procent, a w 2010 roku aż 9 procent – mówi Paweł Gniadek z Południowego Koncernu Energetycznego.

Dlatego PKE już podpisał umowy na dostawy z sześcioma producentami biomasy. – W elektrowni Siersza dodajemy dzisiaj do węgla drzewną biomasę. Wkrótce zrobimy to samo w elektrowni Łaziska, a w elektrowni Jaworzno III będziemy współspalać z węglem odpady z mączki mięsno-kostnej – zapowiada Gniadek.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.