Odkrywcy pożyczają komputery

Michał Świgoń

|

GN 02/2005

publikacja 12.01.2005 00:59

ONI na pewno tam są! Nie tylko zwariowani naukowcy poszukują dowodów, potwierdzających istnienie kosmitów. Możesz do nich dołączyć.

Tomasz Kokowski Tomasz Kokowski
informatyk, kierownik Centrum Zarządzania Siecią Komputerową Politechniki Poznańskiej.

Astronomowie od wielu lat poszukują śladów inteligentnego życia pozaziemskiego. Wprawdzie daleko nam jeszcze do pierwszych podróży międzygwiezdnych, nie oznacza to jednak, że już dziś nie mamy środków technicznych umożliwiających odkrycie cywilizacji pozaziemskiej. „Wystarczy” złapać sygnały wysyłane w przestrzeń kosmiczną (świadomie lub nie) przez „obcych”. Na obecnym poziomie rozwoju technologicznego za najlepszy środek do „komunikacji międzygwiezdnej” uważa się...

fale radiowe
Każdej godziny wysyłamy z Ziemi olbrzymią ilość sygnałów radiowych, które pokonują przestrzeń kosmiczną z prędkością światła. Stąd nadzieja, że jeśli istnieją jakieś pozaziemskie cywilizacje, to czynią podobnie. Dlaczegóż by więc nie spróbować odbierania takich sygnałów za pomocą radioteleskopów?

To prowokacyjne pytanie doprowadziło do utworzenia amerykańskiego projektu nasłuchu nieba pod nazwą SETI (Search for ExtraTerrestial Inteligence – Poszukiwanie Pozaziemskiej Inteligencji). Niestety, program okazał się niezwykle wymagający. Nawet nie chodzi o cierpliwość, którą muszą wykazywać się astronomowie wyglądający sygnału „od NICH”, lecz o wyodrębnienie ewentualnej wiadomości spośród szumów wychwytywanych w przestrzeni międzygalaktycznej. Oczywiście nie wszyscy naukowcy uważają, że warto. Chociaż projekt dotyczy tylko niektórych częstotliwości
i obszarów nieboskłonu, z ogromem otrzymywanych danych nie był w stanie poradzić sobie żaden superkomputer. Dlatego do pomocy postanowiono zaprząc...

globalną pajęczynę
W maju 1999 roku wystartował projekt SETI@home. Pomysł jest prosty – wykorzystać wolne moce obliczeniowe drzemiące w komputerach zwykłych użytkowników Internetu (dzięki technologii obliczania rozproszonego). Nagraną informację dzieli się na próbki, które następnie, po kawałku, są sprawdzane przez komputery podłączone do sieci.

Projekt uczonych z kalifornijskiego Uniwersytetu w Berkeley szybko uzyskał rozgłos w mediach. Tłum internautów chętnych do uczestnictwa w projekcie był tak wielki, że początkowo zablokował serwery SETI@home. Do dziś zarejestrowało się ponad 5 milionów użytkowników. Każdego dnia domowe komputery na całym świecie analizują olbrzymią ilość danych z kosmosu.

Pomożecie? Pomożemy!
– Chciałem w jakiś sposób wykorzystać moc swojego komputera, który i tak jest włączony cały czas – tłumaczy Dariusz Kmita, członek zespołu Barwkomp. Próbki można sprawdzać „w teamie”. Poszczególne zespoły mają nawet własne witryny, na których prowadzą statystyki, a także fora dyskusyjne. Rywalizują o palmę pierwszeństwa, który przeliczy większą ilość próbek. Polacy należą do światowej czołówki. Komputery rodzimych teamów przeliczyły od początku istnienia programu SETI@home ponad 42 miliony próbek, co daje... 7 miejsce na świecie!

Uczestnicy SETI@home nie otrzymują za swoją pomoc ani grosza. Dla wielu z nich to sprawa honoru, żeby ich komputer przeliczał próbki 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu.
– Matka nie jest zbyt zadowolona z rosnących rachunków za prąd – zauważa 17-letni Krzysztof Bugajski z „The Space Conquerors”. – Tłumaczę jej, dlaczego komputer musi chodzić, że dzięki SETI znalazłem nowych przyjaciół.

A może lekarstwo na raka?
Sukces SETI@home (program można pobrać pod adresem http://setiathome.berkeley.edu) zachęcił do tworzenia kolejnych inicjatyw, umożliwiających internautom wsparcie badań naukowych, również tych bardziej „przyziemnych”.

Na przykład program UD (http://www.grid.org/home.htm) wspiera poszukiwania leku na raka, D2OL (http://www.d2ol.com/index.html) – szczepionki na SARS. Nasz komputer może również spróbować swoich sił w przewidywaniu zmian klimatycznych (http://climateprediction.net/) czy też poszukiwaniu liczb pierwszych Mersenne’a (http://www.mersenne.org/). Krótko mówiąc: dla każdego coś miłego. Wciąż dopracowywany jest program noszący nazwę BOINC (http://boinc.berkeley.edu/). Z myślą o nim tworzone są coraz to nowe projekty przeliczania rozproszonego.

Kto wie, może to właśnie dzięki nim któryś z Czytelników odkryje lekarstwo na groźną chorobę albo odnajdzie kosmitów? Szanse są minimalne, ale warto próbować!

rozmowa z Tomaszem Kokowskim*

Michał Świgoń: Na czym polega „obliczanie rozproszone”?

Tomasz Kokowski: – Idea obliczeń rozproszonych, które realizuje projekt SETI@Home, polega na podziale jednego dużego zadania obliczeniowego na małe fragmenty, bez skutków ubocznych zmieniających istotę obliczeń.

Czy to się opłaca? Po co buduje się superkomputery?
– Koszty pracy superkomputerów idą w tysiące dolarów za minutę pracy. Skala obliczeń, które należy wykonać, jest tak ogromna, że nie podołałoby jej w użytecznym naukowo czasie nawet kilkadziesiąt superkomputerów, dysponujących największymi dostępnymi dziś mocami obliczeniowymi. Innymi słowy, taki projekt nigdy nie miałby szans na realizację z uwagi na astronomiczne wręcz koszty. Dzięki SETI@Home obliczenia można wykonać relatywnie tanim kosztem, przy pomocy ludzi, którzy chcą oddać do dyspozycji wolną moc obliczeniową własnych komputerów.

* informatyk, kierownik Centrum Zarządzania Siecią Komputerową Politechniki Poznańskiej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.