Liczymy na zmianę

GN 22/2022

publikacja 02.06.2022 00:00

Janusz Balicki komentuje odsłonięcie rzeźb na cmentarzu Orląt.

Janusz Balicki jest prezesem lwowskiego Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi. Janusz Balicki jest prezesem lwowskiego Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi.
archiwum janusza balickiego

Jakub Jałowiczor: Czy ukraińska administracja dba o polskie groby – albo pozwala na to Polakom?

Janusz Balicki: Na początku lat dwutysięcznych Andrzej Przewoźnik, dziś już nieżyjący, ustalił ze stroną ukraińską, że część wojskowa nekropolii, czyli cmentarz Obrońców Lwowa, jest oddana pod opiekę Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi. Pomaga nam Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dojście do Orląt jest możliwe po wykupieniu biletu na cmentarz Łyczakowski, jednak pieniądze z biletów do nas nie trafiają. Utrzymujemy się dzięki opiece ministerstwa oraz Fundacji Wolność i Demokracja.

Cmentarz był przez lata niszczony przez wandali i celowo przez sowieckie władze. Teraz wymaga zwykłego codziennego sprzątania czy poważniejszych renowacji?

Taka nekropolia cały czas potrzebuje prac remontowych. Po otwarciu w 2005 r. niektóre nagrobki były odmalowane. Teraz nadszedł czas, kiedy trzeba więcej dołożyć, żeby cmentarz dalej wyglądał pięknie. Zwracamy się cały czas z apelem do MKiDN, są planowane prace, ale dotąd dochodziło do nieporozumień z władzą centralną. Cmentarz podlega Kijowowi i przeprowadzanie jakichkolwiek prac musi być uzgadniane ze stolicą. Dotychczas to się nie udawało, ale mamy nadzieję, że w najbliższym czasie sprawa będzie uregulowana.

Jakie prace są potrzebne?

Pomniki Amerykanów i Francuzów potrzebują renowacji. Muszą to zrobić fachowcy. Odsłonięte figury lwów również powinny być poddane pracom konserwatora. Niektóre nagrobki się kruszą, zieleń też trzeba uporządkować. Cały czas czegoś potrzeba. Towarzystwo działa. Instytut Pamięci Narodowej przyznał nam trzy lata temu tytuł Kustosza Pamięci Narodowej. Każdy z 37-osobowej grupy przychodzi na cmentarz chociaż na dwie godziny w tygodniu i ma pod opieką przynajmniej 80 grobów.

Odsłonięcie lwów po to rzeczywiście powód do radości?

Nazywamy je lwami tułaczami, bo po usunięciu w 1971 r. przynajmniej jeden z nich ciągle zmienia miejsce. W grudniu 2015 r. rzeźby wróciły i to było wielkie wydarzenie, ale po krótkim czasie rada obwodowa uznała je za symbol polskiej okupacji Lwowa i zasłoniła. Niedawno przy udziale mera Lwowa Andrija Sadowego zostały odsłonięte, ale nie mamy pewności, czy to ostateczna decyzja. Będziemy się starali wyjaśnić wszystkie kwestie prawne, żeby już na pewno móc się cieszyć, że rozwiązano problem, który od lat nagłaśniamy.

Czyli trudno mówić o rewolucji.

To kroczek, ale spodziewamy się zupełnie innego podejścia do spraw, których we Lwowie jest dużo – nie chodzi tylko o Orlęta. Jest też kwestia kościoła św. Marii Magdaleny zamienionego w salę koncertową, oddania plebanii przy kościele św. Antoniego, czasem chodzi o napisy na tablicach, które mogłyby się znaleźć na budynkach, w których mieszkały osoby ważne dla polskiej kultury. Z tym zawsze było bardzo trudno. Mamy nadzieję, że dobre stosunki między Polską a Ukrainą doprowadzą do unormowania pewnych spraw, bez emocji i ku zadowoleniu i Polaków, i Ukraińców. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.