Reset czy nawrócenie?

Franciszek Kucharczak

|

GN 22/2022

publikacja 02.06.2022 00:00

Myśl wyrachowana: Bóg troszczy się o Kościół, ale to nie znaczy, że ludzie już nie muszą.

Reset czy nawrócenie?

Każdego dnia do tysięcy kościołów w całym kraju przychodzą ludzie, a w niedzielę tysiące ludzi. Wiele tysięcy. Miliony. To coś, o czym nie mógłby nawet pomarzyć najbardziej popularny polityk. Taka okazja! Takie możliwości wpływu! Żaden obrotny „syn tego świata” nie zaprzepaściłby podobnej okazji, gdyby mu się trafiła chociaż raz. Zachwyciłby zebranych swoją ofertą, sprzedałby im garnki, ciuchy czy co by tam miał i byłby ustawiony finansowo do końca życia.

A my, „synowie światłości”, którzy znamy wartości przekraczające wszelkie wyobrażenia i dostępne za darmo dla wszystkich? Nam taka okazja trafia się tydzień w tydzień, od setek lat. Uznaliśmy więc, że to normalne i nie musimy się specjalnie angażować, bo przecież do kościoła chodzi się nie ze względu na ludzi, lecz ze względu na Boga. A jak ktoś tego nie rozumie, to niech spada, katolik kulturowy jeden. Są nawet tacy, którzy wręcz oczekują, aż opustoszeją kościoły i spełni się „proroctwo Ratzingera” o małym Kościele ubogich, wówczas będzie można elegancko zacząć od nowa.

Ale być ewangelicznie ubogim nie znaczy być ubogim w wiernych. Co to za program: „Czekamy, aż będzie nas mało”? Ewangelia jest zaprojektowana na zagarnianie „mnóstwa ryb”, a nie na resety.

To prawda, że wielu z tych, którzy wciąż chodzą do kościoła, robi to bez szczególnego przekonania i zaangażowania. Ale czy nie jest to wina naszego katolickiego dziadostwa? Wielu ludzi Kościoła myśli, że laicyzacja to wyłączna wina zlaicyzowanych. Utyskują, że tamci „nie rozumieją wartości Mszy św.”, ale jak mają rozumieć, gdy po nich samych efektów tej wartości nie widać? Jakoś nie pomyślą, że skoro Bóg jest godzien pięknych świątyń, złotych naczyń i czystych obrusów, to tym bardziej godzien jest naszego czystego świadectwa, zaangażowania, gorliwości, pięknej liturgii, a nie odwalanej od niechcenia. Bóg jest godzien słów płynących z przemodlenia i przekonania, osadzonych w słowie Bożym, a nie światowego ględzenia o niczym i prezentowania własnej pustki. Owszem, Bóg działa w sakramentach nawet przez znudzonych księży, ale istnieje także moc Boża, która czeka, aż uwolnią ją ludzie wiary, dowodząc, że Dzieje Apostolskie wciąż się dzieją.

To prawda, że wielu z obecnych w kościele nie zna Dekalogu, a z sakramentów kojarzy tylko „popiołkowanie” i „święcone”. Ale ci ludzie są! Jednak przyszli! Musimy ich traktować jak dar, a nie jak dopust Boży i zjawisko przejściowe. To są potencjalni święci, szaleńcy Boży, tylko jeszcze realnie nie spotkali Boga i potrzebują powiewu Ducha Świętego. A On powieje, gdy Jego wierni, lękliwie stłoczeni w wieczernikach, wyjdą i z mocą ogłoszą, że Chrystus żyje.•



KRÓTKO:

Gatunek matek

Europosłanka Sylwia Spurek z okazji Dnia Matki zaapelowała na Twitterze: „Pamiętajmy o wszystkich mamach, bez względu na to, gdzie mieszkają, ile mają lat, jakiej są orientacji seksualnej i jaką mają tożsamość płciową, czy są osobami pełnosprawnymi, czy z niepełnosprawnością, a także bez względu na gatunek”. Krótko mówiąc była zastępczyni rzecznika praw obywatelskich honoruje wszystkie mamy, od modliszek po krowy (byki chyba też, jeśli mają „niebinarną” tożsamość płciową). Kobiet to chyba jednak nie dotyczy, bo gdy zostają matkami (czyli w chwili poczęcia ich dzieci) pani Spurek, zawzięta bojowniczka aborcyjna, staje na głowie, żeby mogły bez przeszkód przerwać macierzyństwo.•
 

Katoliczka nieetyczka

Przewodnicząca Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi otrzymała zakaz przyjmowania Komunii św. na terenie diecezji San Francisco, w której mieszka. Tamtejszy arcybiskup Salvatore Cordileone oświadczył, że będzie tak do chwili, gdy polityk „wyrzeknie się wspierania aborcji”. Taką samą decyzję podjął bp Robert Vasa, ordynariusz diecezji Santa Rosa, na której terenie Pelosi czasami także przyjmuje Komunię, a niedawno także bp Michael F. Burbidge, ordynariusz diecezji Arlington. Hierarcha zaznaczył, że decyzja taka wynika z troski o dobro wiernych, którzy są narażeni na zgorszenie, „gdy katolicy pełniący funkcje publiczne zajmują stanowiska sprzeczne z nauczaniem Kościoła”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.