Ostatni dzień żniwa

Marcin Jakimowicz

|

GN 22/2022

publikacja 02.06.2022 00:00

Tajemnica za tajemnicą, puzzle zaczynają do siebie idealnie pasować… Dlaczego Jezus zmartwychwstał w pierwszym dniu żydowskich żniw i posłał Ducha Świętego… w ich ostatnim dniu? Dlaczego odmierzał 49 dni aż do Święta Tygodni?

Ostatni dzień żniwa roman koszowski /foto gość

Im więcej o tym czytałem, tym bardziej byłem zafascynowany, a porozrzucane elementy układanki zaczynały tworzyć całość obrazu. Jak pięknie Bóg wpisał wydarzenie zesłania Ducha Świętego w kontekst żydowskiego świętowania! Nie bez powodu posłał Ducha właśnie w dniu Pięćdziesiątnicy.

Umieranie ziarna

Jezus zmartwychwstał w szczególnym dniu kalendarza żydowskiego – w pierwszym dniu żniw. W Księdze Powtórzonego Prawa czytamy: „Odliczysz sobie siedem tygodni. Gdy zacznie sierp żąć zboże, rozpoczniesz liczyć te siedem tygodni” (16,9). Liczenie rozpoczynało się od święta Paschy. Pierwszego dnia synowie Izraela przynosili o zachodzie słońca pierwszy snop, a kapłan wykonywał nim gest kołysania w czterech kierunkach i podnosił go w hołdzie Temu, „do którego należy ziemia i wszystko, co ją napełnia”. To dlatego święty Paweł pisząc, że „Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli” (1 Kor 15,20), używa terminu aparche, czyli „pierwociny”. To Jezus jest pierwszym snopem, „ziarnem pszenicy, które wpadłszy w ziemię musiało obumrzeć”.

Ostatnim dniem żniw była dla żydów Pięćdziesiątnica, czyli Święto Tygodni (Szawuot). Był to dzień „spełnienia nadziei mesjańskich”.

Zielono mi!

W święto Szawuot synagogi i domy zdobi się zielenią, symbolem żniw i płodności. Dzieci raczą się smakołykami, na stołach lądują mleko i miód. Orygenes wyjaśniał: „Liczba pięćdziesiąt jest święta; jest to widoczne na przykładzie dni świątecznych Pięćdziesiątnicy, które oznaczają wyzwolenie z utrapień i oddanie się radości”. To siedem szabatów, szabat szabatów, święto świąt. „Ze wszystkich świąt kalendarza żydowskiego tylko dwa przetrwały jako święta chrześcijańskie: Pascha i Pięćdziesiątnica. Te dwa, i jeszcze Sukkot (Święto Szałasów), były świętami pielgrzymkowymi” – wyjaśnia Scott Hahn. „Nazwa Pięćdziesiątnicy jest w relacji z Paschą, »Pentekoste« pochodzi od słowa »pięćdziesiąt«. Święto następuje w pięćdziesiątym dniu po Passze”.

W Święto Tygodni (czyli Pięćdziesiątnicę) mężczyźni musieli obowiązkowo udać się do Jerozolimy. To dlatego podczas zesłania Ducha Świętego wokół Wieczernika był tak ogromny tłum z wielu krajów i wielu języków! W świąteczne dni Jeruszalaim zawsze stawało się jednym z najludniejszych miast świata. Podobnie było podczas święta Szawuot. Zesłanie Ducha Świętego więc nie było kameralną, ukrytą przed światem akcją w „sali na górze”.

Prawo ognia

Biorę do ręki książkę sprzed 139 lat, „Przewodnik judaistyczny obejmujący kurs literatury i religii, który skreślił Hilary Nussbaum”: „W Palestynie dojrzewało zboże, a mianowicie jęczmień i pszenica. 50. dzień, w którym ukończono żniwa, obchodzony był jako święto zbiorów, Święto Tygodni. Doniosłe znaczenie ma dla nas, że w tym dniu podług tradycyi miał być nadany Zakon Boży na górze Synaj”. Tak! Święto Tygodni upamiętniało nadanie na Synaju Tory. „Pisana była ogniem na kamiennych tablicach. A w Wieczerniku Duch Święty w ognistych językach nadał nowe prawo” – opowiada Kazimierz Barczuk, pastor żydowskiego pochodzenia. „Pierwotnie Zielone Święta były świętem rolniczym. Był to czas wypoczynku, panował radosny nastrój. Tak jak nieprzypadkowo Jezus umarł w czasie świąt Paschy, tak też nie jest przypadkiem, że Duch Święty został wylany właśnie w dniu Pięćdziesiątnicy”.

„Pięćdziesiąt dni po odprawieniu symbolicznej Paschy, po ofiarowaniu i spożyciu baranka, którego krew na odrzwiach domów była rękojmią zbawienia, lud Izraela otrzymał Prawo wyryte palcem Bożym wyobrażającym Ducha Świętego. Podobnie też pięćdziesiątego dnia po męce Pana naszego Jezusa Chrystusa, która była Paschą prawdziwą, sam Duch Święty został zesłany na uczniów” – wyjaśniał święty Augustyn.

W piecu

Zesłanie Ducha Świętego profetycznie zapowiadał już prorok Daniel, piszący o… piecu, do którego wrzucono trzech młodzieńców. To tam powstał jeden z najpiękniejszych biblijnych hymnów. W najbardziej absurdalnych warunkach, jakie może sobie wyobrazić Jan Kowalski. Czasami żartuję, że gdyby w to miejsce trafili Polacy, od razu ruszyliby po książkę skarg i zażaleń z uzasadnionymi pretensjami, że za ciasno, zbyt gorąco i w ogóle miało być all inclusive. Trzej skazani przez Nabuchodonozora młodzieńcy wychwalali Boga w miejscu „rozpalonym tak, że płomień wznosił się czterdzieści dziewięć łokci ponad piec”. Ojcowie Kościoła widzieli w tym symboliczną zapowiedź Pięćdziesiątnicy. Ogień, który nie spala. Płomień uwielbienia.

Co ciekawe, wedle tradycji król Dawid urodził się w dniu Pięćdziesiątnicy i rozstał się ze światem dokładnie siedemdziesiąt lat później, w tym samym dniu. Bóg miał słabość do tego chłopaka z betlejemskich wzgórz, jego kariera przypomina drogę od pastwiska do pałacu. Syn, którego zawstydzony Jesse nie wymienił podczas wizyty proroka Samuela w gronie „siedmiu wspaniałych”, urodził się w Święto Tygodni. To nie koniec niespodzianek. W tej układance zachwycająca jest nie tylko symbolika, ale nawet topografia. Grób Dawida (kamienny sarkofag owinięty dziś jedwabnym suknem i udekorowany srebrnymi koronami, którymi okrywa się zwoje Tory) znajduje się w… budynku Wieczernika. Tam, gdzie w „sali na górze” spadły języki ognia. Budynek składa się z dwóch części. Czy w dolnej leżą szczątki pogromcy Goliata? Być może. Pierwsza Księga Królewska wskazuje, że „został pochowany w Mieście Dawidowym”. Gdy powstało państwo Izrael, Jerozolima została podzielona, a dostęp do Ściany Płaczu, leżącej po stronie arabskiej, był utrudniony (w latach 1948–1967), to właśnie grób Dawida stał się głównym miejscem pielgrzymek. Sami muzułmanie, którzy czczą Dawida jako proroka, właśnie z tego względu wypędzili stąd franciszkanów, „by nikt nie modlił się nad nimi”. Już w IV wieku chrześcijanie obchodzili tu wspomnienie liturgiczne króla Dawida.

Czytają całą noc

Kolejny fascynujący element układanki? Król Dawid był prawnukiem Booza i Rut, czyli głównych bohaterów jednej z najpiękniejszych biblijnych opowieści. „W Pięćdziesiątnicę Żydzi czytają przez całą noc opowiadającą o żniwach Księgę Rut. To jest przepiękne!” – wyjaśnia abp Grzegorz Ryś. „Każda rodzina przygotowuje sobie dobry posiłek, tata stawia wino... Siadają sobie przy tym winie, zapalają światło, otwierają Księgę Rut i czytają. Całą noc. To wielkie święto czytania słowa Bożego. Zrób sobie dobrą kawę (jak nie masz dobrego wina), siądź przy świecach, otwórz Księgę Rut i czytaj słowo Boga. Niech Ci noc upłynie na czytaniu Jego słowa. Nie macie w sobie tęsknoty za czymś takim? Zróbcie sobie kiedyś w domu taką noc Pięćdziesiątnicy!”.

Historia Rut jest proroczą obietnicą Kościoła, a Boaz, który wykupił Rut Moabitkę i uratował ją od hańby, jest pierwowzorem Chrystusa. Rut pojawia się w rodowodzie Jezusa i to ona – wierzą synowie Izraela – jako nie-Żydówka umożliwi przyjście Mesjasza i stanie się symbolem otwarcia zbawienia dla wszystkich narodów. My wierzymy, że to już się dokonało…

„Rut i Noemi przyszły do Betlejem na początku żniw jęczmienia” – czytamy w Księdze Rut. „Booz odmierzył jej sześć miar jęczmienia” (3,15). Midrasz Rabba tłumaczy: „Dlaczego sześć miar jęczmienia? Jako symbol sześciorga dzieci, które będą potomkami Rut i na których spoczną szczególne błogosławieństwa”.

Co ciekawe, wśród nich są Dawid i… oczekiwany przez Żydów Mesjasz, o którym napisano: „Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni. I spocznie na niej Duch Pański”. Jedną z sześciu miar jęczmienia, które Rut otrzymała od Booza, jest Jezus. To On jest ziarnem, które wrzucone w ziemię musiało obumrzeć, by wydać owoc. To na Nim spoczywał Duch Święty!

Usprawiedliwienie

Gdy przebywałem w pięknej, jasnej zamojskiej katedrze, przed Mszą Świętą do ambony podeszła kobieta i zaczęła czytać przygotowywaną przez ks. Piotra Spyrę katechezę. Chłonący każde słowo wierni przenieśli się na kilka minut na salę sądową: „Duch Święty nazywany Parakletem jest i naszym pocieszycielem, i obrońcą, i staje po naszej stronie w sądzie. Aby lepiej zrozumieć, o jaki sąd chodzi, popatrzmy najpierw na pierwotne znaczenie tego greckiego słowa. Wyobraźmy sobie rozprawę sądową. Jest sędzia, jest oskarżony i oskarżyciel. Za chwilę zostanie ogłoszony wyrok skazujący. Oskarżony próbował się bronić sam, lecz to nie pomogło. Nagle na salę wchodzi starszy mężczyzna, znany lokalnej społeczności i uznany przez wszystkich za prawego i szlachetnego. Staje obok naszego oskarżonego i wstawia się za nim. Nie musi nic mówić, a sama jego obecność zamyka usta oskarżycielowi. Sąd nie może skazać tego, za którym wstawiał się ten mężczyzna, ponieważ jest parakletem, co dosłownie tłumaczy się »powołany do czyjegoś boku«. To właśnie kogoś takiego obiecuje nam Jezus. Sprawiedliwego, który swoją sprawiedliwością zakryje nasze grzechy”.

Posłał Go w dniu, w którym podarował w Wieczerniku nowe prawo: języków ognia. Od dwóch tysięcy lat płoną i ożywiają Kościół. „Nowe ożywienie w Chrystusie zaczęło się w Szawuot, święto letnich zbiorów” – podsumowuje Kazimierz Barczuk. „Od tego czasu do Bożego spichlerza zaczęto zbierać nowe żniwo: naśladowców Chrystusa”.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.