Realizm ślepców

Jacek Dziedzina

|

GN 22/2022

Cokolwiek zrobi Rosja, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie: weźmy pod uwagę jej interesy. W ten sposób prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski skomentował słowa Henry’ego Kissingera, który podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos stwierdził, że Ukraina powinna zgodzić się na oddanie Rosji części swojego terytorium w ciągu najbliższych dwóch miesięcy.

Realizm ślepców

Cokolwiek zrobi Rosja, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie: weźmy pod uwagę jej interesy. W ten sposób prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski skomentował słowa Henry’ego Kissingera, który podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos stwierdził, że Ukraina powinna zgodzić się na oddanie Rosji części swojego terytorium w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Kissinger stwierdził również, że Kijów musi rozpocząć negocjacje z Moskwą, „zanim wywoła wstrząsy i napięcia, których nie będzie łatwo przezwyciężyć”. Były amerykański doradca ds. bezpieczeństwa i b. sekretarz stanu USA dodał przy tym, że ponieważ Rosja była „istotną częścią Europy” przez ponad cztery stulecia, europejscy przywódcy „nie mogą stracić z oczu długoterminowych relacji z Moskwą”. I dodał: „Mam nadzieję, że Ukraińcy mądrością dorównają heroizmowi, który wykazali”. Zwłaszcza to ostatnie zdanie brzmi zwyczajnie bezczelnie. Jest bowiem bezpośrednią sugestią, że w tym momencie tylko kapitulacja zaatakowanej ofiary będzie wyrazem mądrości. Można by skwitować to uwagą, że 98-letni Kissinger nie kontroluje już wszystkiego, co mówi, gdyby nie fakt, że podobnie uważa niemała część zachodnich elit i przywódców. Niedwuznaczne uwagi w podobnym tonie wypowiadał przecież niedawno prezydent Francji Emmanuel Macron, który publicznie przestrzegał przed „upokorzeniem” Rosji. W domyśle: Rosja z tej wojny nie może wyjść bez żadnego trofeum. W podobnym tonie wypowiadają się również Niemcy czy Włosi. W Europie, poza Polską i krajami bałtyckimi, jedynie Wielka Brytania wypowiada się stanowczo: „Nie zgadzam się z tą [Macrona] linią drogi wyjścia. Putin musi przegrać na Ukrainie, a my musimy zobaczyć jej przywróconą suwerenność i integralność terytorialną. W tej kwestii mówimy bardzo jasno” – mówiła w odpowiedzi prezydentowi Francji szefowa brytyjskiej dyplomacji Liz Truss.

Kto jest większym realistą? Ci, którzy publicznie podcinają skrzydła broniącej się Ukrainie? Czy jednak ci, którzy – choć rozumieją dramatyczną sytuację, w jakiej znalazła się Ukraina – wiedzą, że tylko pokonanie Rosji jest w stanie zapewnić Europie pokój? Już sam fakt, że taki podział w Europie istnieje, może przyczynić się do wygranej Rosji. Bo nawet w obliczu tak potwornych zbrodni, jakich dopuszcza się okupant na Ukrainie, Moskwa może liczyć na „sprawdzonych przyjaciół” w Europie, marzących o szybkim powrocie do „business as usual”. Nie ma jednak wątpliwości, że jakiekolwiek zwycięstwo Putina w tej wojnie będzie dla niego zachętą do wyłamywania kolejnych drzwi. Nie dlatego, że takie są „nasze obawy”, tylko ze względu na naturę tego systemu władzy i cywilizacji, którą stworzyli Rosjanie – przy uprzejmym wsparciu części europejskich partnerów. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.