Brak równowagi

ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny

|

GN 45/2008

W tym numerze „Gościa” zrobiliśmy coś, co zwykle bardzo mnie irytuje. Mianowicie dołączyliśmy dwustronicowy poradnik o profilaktyce zdrowotnej. Można się z niego dowiedzieć na przykład tego, kiedy mężczyzna powinien pierwszy raz trafić do kardiologa, a w jakim wieku kobieta powinna zacząć się martwić o poziom cukru.

Brak równowagi

Dodatek jest więc jak najbardziej praktyczny i pożyteczny. Zawsze warto wiedzieć, jak dbać o swoje zdrowie. Co więc tak mnie irytuje? Czyżby troska o zdrowie była czymś złym? Żadną miarą, tym bardziej że, jak czytamy w tzw. Karcie Ottawskiej, nasze zdrowie w 70 proc. zależy od nas samych i od środowiska, a tylko w 20 proc. od genów, i zaledwie w 10 proc. od stanu służby zdrowia (więcej na str. 55). Co w takim razie mnie irytuje?

Powszechna moda na zdrowie z – i tu ważne dopowiedzenie – jednoczesnym całkowitym pominięciem sfery duchowej. Dzisiaj prawie wszystko musi być zdrowe. Zdrowe jedzenie. Zdrowy tryb życia. Ale już nie zdrowa dusza. Przestrzeń publiczna aż kapie profilaktyką zdrowotną. Ale nie duchową. Wszyscy wiedzą, że zdrowe są jogurty, a słodycze – szkodliwe.

O tym można głośno krzyczeć, ale już nie o tym, że śmiertelnie groźny może być grzech. Biegać należy po zdrowie. To jest modne, ale już nie bieganie do kościoła. Kościół zawsze doceniał ciało i zdrowie. To Kościół stworzył pierwsze szpitale. Leczono w nich ciało na równi z duszą. A ta ostatnia była nawet ważniejsza. Dzisiaj tej równowagi już nie ma.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.