Bo batonik był za twardy

ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny

|

GN 40/2008

Na pozór wszystko wygląda świetnie. Nikt nie chce, żeby dzieci były bite. Diabeł jednak tkwi w szczegółach.

Bo batonik był za twardy

W Lublinie odbył się Kongres Kultury Chrześcijańskiej. W mediach nie mówiono o nim zbyt wiele, a szkoda. Gościem był m.in. Rocco Buttiglione, włoski polityk i filozof. Głośno zrobiło się o nim 4 lata temu, gdy jego kandydatura na komisarza europejskiego została negatywnie zaopiniowana przez unijnych urzędników. Na czym polegała jego wina? Otóż o homoseksualizmie powiedział to, co mówi Katechizm Kościoła Katolickiego.

W znakomitym wykładzie, którego obszerne fragmenty publikujemy na str. 39–41, powiedział, że „gdyby takie kryterium zastosowano w przeszłości ani Konrad Adenauer, ani Alcide De Gasperi, ani Robert Schuman nie mogliby być komisarzami europejskimi”.

Przekonywał, że „wolne jest takie społeczeństwo, w którym grzesznicy mogą grzeszyć, a księża i filozofowie mogą mówić, że grzech jest grzechem. Jeśli jedna z tych form wolności zanika, społeczeństwo przestaje być wolne”. Drugi tekst, na który chciałbym zwrócić uwagę, dotyczy planowanych przez rząd zmian w prawie, które mają pomóc w walce z przemocą w rodzinie.

Na pozór wszystko wygląda świetnie. Nikt nie chce, żeby dzieci były bite. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Proponowane zmiany mogą doprowadzić do sytuacji, że klaps dany dziecku skończy się eksmisją rodziców – pisze Jacek Dziedzina na str. 16–18. A już kuriozal-nie zapowiada się przepis mówiący o „przemocy ekonomicznej”. Niewiele brakuje, a dziecko oskarży rodziców o to, że batonik był za twardy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.