Syndrom Zosi Samosi

Ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny

|

GN 33/2008

W wielkim przeboju "My way" Frank Sinatra śpiewał kiedyś: "Zrobiłem to po swojemu" ("I did it my way"). Słowa tej piosenki mogłyby stać się hymnem także naszej cywilizacji.

Syndrom Zosi Samosi

Miliony ludzi każdego dnia powtarzają, że zrobią to po swojemu. Choroba Zosi Samosi - która ciągle powtarzała: ja sama, ja sama - jest bez wątpienia najpoważniejszą epidemią naszych czasów. Szkoda, że nie ma jakiegoś narodowego, albo, jeszcze lepiej, europejskiego programu walki z chorobą Zosi Samosi. W Europie walczy się z otyłością, narkomanią i tysiącem innych chorób, a z syndromem Zosi Samosi nie.
Więcej, ta choroba jest promowana.

Trwa właśnie kampania reklamowa magazynu GW dla kobiet „Wysokie Obcasy”. Hasło na billboardach głosi: „Nieposłuszne nikomu”. Mamy tu pokazany ideał życia oparty na nieustannym buncie (więcej na str. 16-19). Tymczasem z tej choroby biorą się wszystkie nieszczęścia naszego świata: wojna w Gruzji, prześladowania Chińczyków itd. Jakie jest lekarstwo – gdyby ktoś chciał podjąć terapię – na chorobę o nazwie „zrobię to po swojemu”? Bardzo proste.

Zrób to nie po swojemu, ale po Bożemu. Słuchaj Boga, nie siebie. Jeżeli Maryja osiągnęła w życiu tyle, że można Ją nazwać kobietą spełnioną, jak zrobiliśmy to na okładce, to dlatego, że słuchała Boga. Niczego nie robiła po swojemu, jak śpiewał Frank Sinatra, ale po Bożemu. Jej hymn brzmi: „Niech mi się stanie według Twego słowa”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.