Otwarte przyłbice

ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny

|

GN 23/2008

Na pierwszy rzut oka panowie w pióropuszach (patrz okładka) mogą wydawać się śmieszni. Pomyśli ktoś – dorośli ludzie, a bawią się jak dzieci.

Uśmiech politowania ustępuje jednak, gdy weźmie się pod uwagę, że Rycerze Kolumba (cóż za urokliwa nazwa) istnieją w Stanach Zjednoczonych od ponad stu lat, zrzeszają prawie dwa miliony członków i posiadają własne towarzystwo ubezpieczeniowe z polisami o łącznej wartości 42 miliardów dolarów.

Przed rokiem 2000 sfinansowali renowację fasady Bazyliki św. Piotra, która nie była remontowana od 350 lat.

A przy tym wszystkim zajmują się i sprawami bardziej prozaicznymi. Do obowiązków Rycerzy Kolumba należy m.in.: sprzątanie i malowanie własnego kościoła parafialnego, wspieranie ministrantów, organizowanie jasełek, kupowanie kartek bożonarodzeniowych o tematyce religijnej, ale też publiczne odmawianie Różańca przed klinikami aborcyjnymi.

Do Polski amerykańscy Rycerze Kolumba przybyli przed trzema laty. Obecnie jest ich około 600. Na tym zapewne się nie skończy, choćby ze względu na bogate tradycje rycerskie w Polsce. A poważnie, każdej parafii przydałby się chociaż jeden hufiec świadomych swego powołania rycerzy. Ludzi, których nie trzeba by popychać, ale którzy sami wiedzieliby, co trzeba robić.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.