Żółty - ma żyć, czerwony - do zabicia

ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny

|

GN 36/2007

W polityce nie dzieje się najlepiej. Nie jest rzeczą dobrą, gdy minister, komendant główny policji oraz szef PZU okazują się kłamcami.

Żółty - ma żyć, czerwony - do zabicia

Ale to wszystko blednie przy informacji, która tylko na jeden dzień zagościła na łamach prasy.
W Mediolanie lekarka zabiła w łonie matki zdrowe dziecko. Pomyliła się. Miała… zabić chore. Chodziło o bliźnięta, z których – jak wykazały badania prenatalne – jedno było dotknięte zespołem Downa. Rodzice postanowili je zabić, ale doktor Marconi, zamiast w chore, trafiła w zdrowe. Tłumaczyła, że to tylko pomyłka. – Na przyszłość – postulowała – przeznaczone do zabicia dzieci trzeba zaznaczać jakimś barwnikiem (więcej na str. 32–34).

W odruchu bezsilności można zapytać panią doktor, jaki kolor byłby odpowiedni dla dzieci przeznaczonych do życia, a jaki dla dzieci przeznaczonych do zabicia. Może odpowiednio żółty i czerwony?

To nie pierwsza i zapewne nie ostatnia tego rodzaju makabryczna historia. Podobne „pomyłki” na pewno się wydarzą. Zwolennicy zabijania dzieci nie chcą lub nie potrafią zrozumieć, że gdy raz przekroczy się pewną granicę, wszystko zaczyna się komplikować.

Można ekscytować się tym, kiedy minister Kaczmarek kłamie, a kiedy mówi prawdę, ale nie od tego zależy nasza przyszłość. Ona zależy od tego, czy nadal wolno będzie zabijać dzieci.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.