17 lat temu dzień zakończył się pokazem „Dudek Dance”

Piotr Sacha

publikacja 25.05.2022 16:11

Przed sobotnim finałem Ligi Mistrzów przypominamy legendarny finał z 2005 r. Każda legenda ma swojego bohatera. Tu pojawia się nazwisko Dudek, Jerzy Dudek.

17 lat temu dzień zakończył się pokazem „Dudek Dance” Jerzy Dudek podczas zgrupowania polskiej kadry narodowej w 2003 r. Józef Wolny / Foto Gość

W najbliższą sobotę w finale Ligi Mistrzów w Paryżu Liverpool zmierzy się z Realem Madryt. Obie drużyny wielokrotnie tryumfowały w rozgrywkach Champions League (czy jej poprzednika Pucharu Europy Mistrzów Krajowych) – Liverpool 6-krotnie, a Real 13-krotnie. Dziś mija 17 lat od finału z udziałem klubu z Anglii. Meczu, który przeszedł do historii dzięki bohaterowi z Polski. Dzień 25 maja 2005 zakończył „Dudek Dance”!

Milan to była drużyna naszpikowana takimi gwiazdami, jak Dida, Cafu, Maldini, Pirlo, Gattuso, Kaka, Szewczenko... Zresztą należałoby wynotować tu cały skład, łącznie z ławką rezerwowych – dream team. Włosi wbili do bramki, w której stał Jerzy Dudek, trzy gole jeszcze w pierwszej połowie. To, co działo się później, sprawiło, że tamto spotkanie zyskało miano meczu-legendy. A każda legenda potrzebuje bohatera. I tu wkracza na arenę polski bramkarz. „Arena” to odpowiednie słowo. Przy tego rodzaju wydarzeniach piłkarskich słowa „mecz” czy „zawody” zastępują najczęściej inne – „spektakl”, „koncert”.

W skrócie: W drugiej połowie w ciągu sześciu minut Liverpool strzela trzy bramki. Wyrównuje. Dogrywka: Dudek broni jak w transie. Karne: „Dudek Dance”, czyli taniec w bramce, dekoncentrujący kolejnych strzelców Milanu. Jak po latach przyzna bramkarz: „Zdobyłem nad rywalami psychologiczną przewagę”.

I końcówka: Piłkę ustawia Szewczenko. Dudek tańczy na linii bramkowej, rzuca się w prawy róg. Ukraiński napastnik strzela w sam środek. Polski bramkarz w nieprawdopodobny sposób odbija piłkę. I zdobywa puchar. To zwycięstwo dedykuję pamięci Jana Pawła II – oświadczył po meczu Jerzy Dudek. 50 dni wcześniej papież-Polak odszedł do Domu Ojca. Pisaliśmy o tym wówczas w "Gościu" w tekście "Puchar z dedykacją".

ZOBACZ SKRÓT TAMTEGO MECZU:

 

Ciekawostka: Przed sobotnim finałem (28 maja 2022) skład przeciwników Liverpoolu układa ten sam człowiek co 17 lat temu. Carlo Ancelotti wówczas reżyserował ekipą Milanu, a dziś pracuje w Madrycie. I to skutecznie, bo w obecnym sezonie wypracował już mistrzostwo Hiszpanii. Zresztą jego odpowiednik w The Reds również ma znakomity czas. Juergena Kloppa uznano w Anglii najlepszym trenerem. Jego zespół wywalczył właśnie Puchar Ligi i Puchar Anglii, a w drabince po mistrzostwo kraju zaledwie o szczebel (dosłownie punkt) wyprzedził go Manchester City. Zapowiada się zatem w najbliższą sobotę ciekawa rywalizacja tak pomiędzy piłkarzami, jak pomiędzy trenerami.