Amerykański odlot

Jakub Jałowiczor

|

GN 21/2022

publikacja 26.05.2022 00:00

Ponad 100 tys. Amerykanów zmarło w zeszłym roku z powodu przedawkowania narkotyków. Odpowiedź władz? Legalizacja, darmowe strzykawki i miejsca, w których heroinę zażywa się pod okiem pracownika socjalnego.

Zwolennicy legalności narkotyków są bardzo aktywni i często organizują demonstracje. Na zdjęciu manifestacja przed Kapitolem w Waszyngtonie Zwolennicy legalności narkotyków są bardzo aktywni i często organizują demonstracje. Na zdjęciu manifestacja przed Kapitolem w Waszyngtonie
JIM LO SCALZO /EPA/pap

Liczba osób, które od 1999 r. zmarły z powodu przyjęcia zbyt dużej dawki narkotyków, przekroczyła milion. Nie licząc drobnych wahnięć, można zauważyć, że ofiar z roku na rok jest coraz więcej. Szybki wzrost tragicznych statystyk widać zwłaszcza po 2012 r. W 2021 r. amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób odnotowało 107 622 zgony spowodowane przedawkowaniem. To o 15 proc. więcej niż rok wcześniej. Dane te i tak nie obejmują innych przyczyn śmierci związanych z narkotykami, takich jak długotrwałe wyniszczenie organizmu oraz samobójstwa, zabójstwa i wypadki, do których doprowadził ktoś odurzony. Liczba osób uzależnionych od alkoholu i narkotyków jest szacowana na ponad 20 mln. Więcej niż 30 mln osób czasami lub regularnie zażywa nielegalne środki, a ponad 50 mln przynajmniej raz zdarzyło się wziąć zakazaną substancję albo nadużyć leków.

Niepokojącą nowością jest coraz większa liczba przedawkowań wśród nastolatków. Przez lata utrzymywała się na mniej więcej stałym poziomie. Tymczasem, jak obliczyli niedawno naukowcy z Uniwersytetu Kalifornii, w 2019 r. po zażyciu narkotyków zmarły 492 osoby mające 14–18 lat, rok później już 954 osoby, a w 2021 r. ponad 1100. Nowością jest też śmiertelne żniwo waporyzatorów. Odpowiedniki e-papierosów, tyle że służące do wdychania substancji pochodzących z konopi indyjskich, są reklamowane jako używka lżejsza od skrętów z marihuany. Tymczasem w 2019 r. z powodu waporyzacji zmarło 68 Amerykanów, a 2800 trafiło do szpitali.

Lufka zła, strzykawka dobra

Administracja Joe Bidena zapowiada walkę z tym problemem. Zgodnie z przedstawioną w kwietniu strategią Stany Zjednoczone mają do 2025 r. przeznaczyć na ten cel 275 mln dolarów. Liczba osób objętych programami pomocowymi ma do tego czasu wzrosnąć dwukrotnie. Trzykrotnie wyższa ma z kolei być liczba dilerów, którzy staną przed wymiarem sprawiedliwości. Władza chce również wzmocnić ochronę południowej granicy, przez którą szmuglowane są zakazane substancje, a także nałożyć sankcje na chińskie firmy dostarczające do Stanów Zjednoczonych składniki do produkcji fentanylu – opioidu będącego ostatnio przyczyną wielu zgonów z przedawkowania. Strategia obejmuje także uderzenie w kartele narkotykowe z Meksyku, Kolumbii i Brazylii. Pojawiają się jednak pomysły budzące sporo kontrowersji. Władza zamierza rozdawać narkomanom specjalne pakiety. Chodzi nie tylko o lek podawany w razie przedawkowania, lecz także m.in. o paski, za pomocą których można sprawdzić, czy do porcji narkotyków nie dodano fentanylu. Rozdawane mają być też igły do strzykawek. Władza tłumaczy, że chodzi o to, by nie roznoszono wirusa HIV. Na początku roku wyszło na jaw, że będzie można za darmo dostać również lufki do palenia marihuany lub ­cracku (odmiana kokainy). Miało to zapobiegać rozpowszechnianiu wirusowego zapalenia wątroby przez ludzi korzystających z jednej rurki. Sprawa wywołała oburzenie. Amerykańskie służby sanitarne nie notują zbyt wielu zakażeń WZW tą drogą. Komentatorzy krytykowali też ideę rozdawania sprzętu do zażywania narkotyków. Ostatecznie lufki wykreślono ze strategii, ale strzykawki zostały.

Legalna kokaina

W 2016 r. mieszkańcy Arizony odrzucili w referendum pomysł legalizacji zażywania marihuany. W 2020 r. głosowanie ponowiono, równolegle z wyborami prezydenckimi. Tym razem zwyciężyli zwolennicy konopi. Legalizacja przeszła też w czterech innych stanach, w których przeprowadzono tego dnia referenda. W Waszyngtonie przy dość niskiej frekwencji mieszkańcy opowiedzieli się za dopuszczeniem używania również grzybów halucynogennych i psychodelików pochodzących z roślin. Prawo poszczególnych części USA nie zawsze można porównywać, bo jedne lokalne władze zezwalają tylko na posiadanie suszu, inne również na handel nim, niektóre natomiast zostawiają tę decyzję samorządom miast. Według „Forbesa” stanów, w których zalegalizowano palenie, jest 19, a w 36 na stosowanie marihuany może zezwolić lekarz. Całkowity zakaz obowiązuje jedynie w Idaho i Nebrasce, która notuje najmniej przypadków przedawkowań w całym kraju.

Zdecydowanym rekordzistą w sprawie legalności używek jest Oregon. Tam także w 2020 r. zadano pytanie o tego typu produkty, ale chodziło nie tylko o marihuanę, lecz o wszystkie narkotyki. Pomysł został przyjęty, a prawo weszło w życie z początkiem lutego 2021 r. Od tego czasu w stanie tym można mieć przy sobie heroinę (mniej niż gram), kokainę (mniej niż 2 gramy), amfetaminę (również mniej niż 2 gramy), do 39 jednostek LSD i inne substancje odurzające. Lokalne władze uruchomiły także programy pomocowe dla narkomanów, dzięki czemu będą oni mogli np. dostać mieszkanie. 100 mln dol. na ten cel ma pochodzić ze zmniejszenia wydatków na policję i więziennictwo.

Nie zabraniaj skrętów, rasisto

Dlaczego pomimo tragicznych statystyk Amerykanie opowiadają się za narkotykami? Dla zwolenników legalizacji marihuany argumentem są właśnie informacje o przedawkowaniach. Od skręta się nie umiera – mówią – więc lepiej, żeby ludzie palili, zamiast zażywać heroinę. Taką retoryką posługuje się największa pronarkotykowa organizacja USA Drug Policy Alliance. Stowarzyszenie powstało w 2000 r. z połączenia dwóch działających od dawna grup. We władzach DPA zasiadają miliarder George Soros oraz jego współpracownik Ethan Nadelmann, który działa również w grupach zajmujących się bronią, ekologią i mniejszościami etnicznymi i bywa gościem Światowego Forum Ekonomicznego. Roczny budżet DPA to niecałe 18 mln dol., przy czym w 2019 r. umorzono jej kredyt wart 12 mln dolarów. Argument o lżejszych używkach nie przeszkodził DPA wspierać referendum w Oregonie dotyczącego także najmocniejszych substancji. Organizacja krytykowała ponadto administrację Joe Bidena za próbę ograniczenia dostępu do fentanylu. Drug Policy Alliance forsuje pogląd, że walka z narkotykami jest rasistowska, ponieważ za kraty trafiają zwykle czarnoskórzy i Latynosi.

Liberalny stan

Rasistowski argument trafia do wielu polityków. W Kalifornii, gdzie od początku 2018 r. handel marihuaną jest legalny, ale wymaga koncesji, władze zmniejszyły kary za prowadzenie uprawy bez zezwolenia. Tłumaczono, że zbyt często karane są osoby pochodzenia afrykańskiego lub latynoamerykańskiego. W tej chwili konsekwencje mogą się skończyć na 500 dolarach grzywny. Niektóre kalifornijskie samorządy (w tym Los Angeles i San Francisco) uruchomiły również programy ułatwiające czarnoskórym obywatelom otwarcie sklepu z marihuaną.

Kalifornijskie doświadczenie nie wskazuje na to, by legalizacja marihuany odciągała ludzi od heroiny czy LSD. Od kwietnia 2020 r. do kwietnia 2021 r. 10 tys. Kalifornijczyków zmarło z powodu przedawkowania. To o 29 proc. więcej niż rok wcześniej. Nielegalna sprzedaż marihuany nadal jest kilkakrotnie większa od legalnej, a walka z dilerami jest trudniejsza, skoro są karani jak sprzedawcy bez licencji, a nie jak członkowie karteli.

Nielegalnych plantacji jest coraz więcej – tylko w sezonie 2017/2018 policja zniszczyła 614 tys. krzewów, a rok później 953 tys. Przy okazji przejęto nielegalną broń (łącznie 100 sztuk w pierwszym roku, 168 w kolejnym), a podczas jednej z akcji plantatorzy zastrzelili szeryfa. Oczekiwanie, że po legalizacji używek uczciwi handlarze wyprą z rynku gangsterów, okazało się więc bezpodstawne. Zresztą problemy społeczne powodowane zażywaniem produktów z konopi są takie same, bez względu na to, czy sprzedawca skręta zapłacił podatek, czy nie.

Prawo sobie, życie sobie

Tymczasem niezależnie od legalizacji w poszczególnych stanach posiadanie konopi indyjskich cały czas jest zakazane przez prawo federalne. Być może zmieni się to, bo w kwietniu 2022 r. Izba Reprezentantów poparła zniesienie tego ograniczenia. Ustawa musiałaby jeszcze przejść przez Senat, gdzie jak dotąd nie ma dla niej wystarczającego poparcia. Jednak obecna demokratyczna administracja – pomimo podejmowania pewnych działań – jest zdecydowanie bardziej liberalna wobec narkotyków niż poprzednia. Przykładem jest funkcjonowanie tzw. miejsc bezpiecznego zażywania. To lokale, w których narkomani przyjmują heroinę czy kokainę w obecności fachowca, który ma pilnować, by nie przedawkowali. Pracownik nie wstrzykuje narkotyku osobiście, ale asystuje przy tym i np. pomaga znaleźć żyłę w przedramieniu. Dwa takie punkty ruszyły w Nowym Jorku, a jeden w San Francisco. Działają poza prawem, zarówno stanowym, jak i federalnym. Właściciel jednego z nich tłumaczył w magazynie „San Francisco Chronicle”, że choć za prezydentury Donalda Trumpa nie odważyłby się uruchomić lokalu, to teraz nie spodziewa się kłopotów. Wprawdzie prawo się nie zmieniło, ale policja po prostu nie przychodzi.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.