Ugoda w niemieckim procesie ks. prof. Oko

Jarosław Dudała Jarosław Dudała /niezalezna.pl/pch24.pl

publikacja 20.05.2022 18:13

Niemiecki wymiar sprawiedliwości odstąpił od ścigania ks. prof. Dariusza Oko za domniemane podżeganie do nienawiści wobec homoseksualistów. Sprawa przed sądem w Kolonii zakończyła się dziś zawarciem ugody zaproponowanej prokuraturę: proces polskiego duchownego nie będzie kontynuowany, jeśli zapłaci on 3000 euro na fundusz na rzecz ofiar przestępstw.

Ugoda w niemieckim procesie ks. prof. Oko Ks. Dariusz Oko Miłosz Kluba /Foto Gość

Zarzucane ks. prof. Oko podżeganie do nienawiści wobec homoseksualistów miało mieć miejsce w artykule dotyczącym tzw. lawendowej mafii i zamieszczonym w niemieckim czasopiśmie "Theologisches". Dlatego w tym samym procesie współoskarżonym był redaktor naczelny tego pisma 91-letni ks. prof. Johannes Stöhr. On także nie będzie ścigany pod warunkiem zapłacenia 4000 euro na wskazany wcześniej fundusz - poinformował Jerzy Kwaśniewski, prezes instytutu Ordo Iuris, który zapewnił ks. prof. Oko pomoc prawną.

Jak pisze pch24.pl, ks. prof. Oko uznał taki rezultat sprawy za remis. Stwierdził, że oskarżonym zaoferowano swoisty pokój, który należało przyjąć, bo inaczej wyszłoby, że są oni nazbyt uparci. Polski duchowny wyraził na sali sądowej ubolewanie z powodu użycia zbyt mocnych słów. Dzięki temu uniknął dalszego procesu, który mógłby się zakończyć sądowym nakazem wycofania artykułu.

Zaproponowana przez prokuraturę i przyjęta przez sąd kwota 3000 euro (plus 150 euro kosztów sądowych) jest niższa niż grzywna, na która ks. Oko został skazany wyroku, wydanym wcześniej w trybie nakazowym, czyli bez udziału oskarżonego (4800 euro). Wyrok nakazowy stracił moc obowiązywania.

W całej sprawie chodziło o artykuł ks. prof. Oko dla "Theologisches", w którym pisał on o duchownych-homoseksualistach, uwikłanych w działalność tzw. lawendowej mafii. Opisywał zjawisko wewnątrzkościelnej zorganizowanej grupy przestępczej, działającej na szkodę nieletnich oraz wykorzystującej zależnych od niej kleryków. Porównał ją do pasożyta szkodzącego swemu nosicielowi (Kościołowi), pisał o "nowotworze" i "pladze".

Tekst polskiego duchownego nie spodobał się niemieckiemu kapłanowi Wolfgangowi Rothe, który zażądał reakcji niemieckich organów ścigania. Ks. Rothe nie jest postacią anonimową, od lat publicznie błogosławi pary jednopłciowe i aktywnie promuje ruch polityczny LGBT. Bez trudu można odnaleźć prasowe wzmianki o tym, że został odwołany ze stanowiska wicerektora austriackiego seminarium, po tym jak do mediów trafiło zdjęcie, na którym całował się z jednym z kleryków, a na komputerach w seminarium znaleziono zdjęcia pornograficzne, przedstawiające między innymi wykorzystywanie seksualne dzieci.

Proces wywołał spore poruszenie. Głos zabrał m.in. były prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerhard Ludwig Mueller. Po wydaniu pierwszego wyroku (w trybie nakazowym) kardynał stwierdził: – Jako Niemiec wstydzę się za to, że w mojej ojczyźnie znowu jest możliwe stawianie zarzutów o tzw. podżeganie do nienawiści przeciw społeczeństwu i skazanie polskiego naukowca dlatego, że podał fakty.