Jeśli tylko otworzysz oczy…

Agata Puścikowska

|

GN 20/2022

publikacja 19.05.2022 00:00

Zobaczysz to, co było, co jest, ale i co będzie. Dużo wyraźniej.

Pan Adam z synami poznaje dzieje swojej małej ojczyzny. Pasją potrafi zarazić wielu internautów. Pan Adam z synami poznaje dzieje swojej małej ojczyzny. Pasją potrafi zarazić wielu internautów.
archiwum Adama Perchała

Adam Perchał, nowotarżanin od urodzenia. Z wykształcenia geograf. Mąż, ojciec dwóch synów – 14-letniego Macieja i 7-letniego Jeremiego. – To wszystko zaczęło się z powodu chłopaków – mówi pan Adam. – Zawsze interesowałem się historią miejsca, z którego pochodzę, lubiłem poznawać moją małą ojczyznę, ale do regularnego działania zostałem zmotywowany przez starszego syna, który pytał: „Tato, a co było tutaj?”; „A dlaczego działo się akurat tak?” – opowiada. – Nie na wszystkie pytania znałem odpowiedzi. A syn, harcerz, mocno interesuje się historią. Chciałem mu wyjaśnić, więc zacząłem szukać, czytać, pogłębiać wiedzę. W szkole z nauczaniem historii bywa różnie. Często dzieci poznają fakty z zakresu historii powszechnej, a zupełnie nie znają dziejów miejsca, z którego pochodzą.

Tymczasem bardzo ważna jest świadomość tego, skąd się wywodzimy, a także znajomość historii miejsca urodzenia – przekonuje.

Więc pan Adam zaczął ­drążyć.

Historia rodzi kolejne historie

– Dużo chodziliśmy po okolicach Nowego Targu. Rozmawialiśmy i rozmawiamy ze świadkami, osobami pamiętającymi dawne czasy. To jest trochę jak układanka: nie zawsze historię poznajemy od razu. Bywa, że trzeba czasu, by jak rozsypane puzzle krok po kroku ułożyć większy obraz, całość. Ważna jest też weryfikacja poznanych faktów i historii – opowiada pan Adam.

Im więcej świadków, tym lepiej. Ale też więcej punktów widzenia. Co oznacza czasem konieczność nabrania dystansu, czekania na odpowiedni moment, by żywą historię opowiedzieć publicznie. Historia to przede wszystkim ludzie. Jeśli żyją, potrzeba delikatności, wrażliwości, by słuchać, a nie przeszkadzać. By zbytnio nie niepokoić i uszanować prywatność.

– Najpierw z synami, z którymi chodziłem po okolicy, postanowiliśmy stworzyć kanał na YouTube – taki turystyczny. Nowy Targ i okolice to przepiękne miejsca, jednak mało znane. Turyści najczęściej jadą w Tatry, często omijając nasze okolice. Szkoda, bo to piękne i ogromnie ciekawe tereny. Chodziliśmy więc po mieście i Gorcach, kręciliśmy filmy. Zaczęliśmy je montować i wrzucać do sieci. Nazwa naszego kanału „Otwórz oczy, patrz” pochodzi z harcerskiej piosenki. Podpowiedział ją syn – mówi pan Adam. – Najpierw skupialiśmy się na turystyce. Jednak geografia i terenoznawstwo bardzo łączą się z historią. Nie da się poznać miejsca bez poznania jego dziejów. Więc kanał zmieniał się ewolucyjnie, również w kierunku lokalnych historii – opowiada.

A jedna historia poznana od środka rodzi kolejne i kolejne, i kolejne…

Dzieje (prawie) zapomniane

Gdy kocha się swoje miejsce urodzenia i zamieszkania, gdy chce się dowiedzieć więcej, naprawdę wystarczy szerzej otworzyć oczy. I patrzeć. – Niesamowite jest to, że wokół nas jest tyle historii wielkich, ciekawych, a niemal zapomnianych. Niby tak wiele opisano, a jednak wciąż sporo jest do odkrycia. Starsi ludzie, którzy dużo wiedzą, nie zawsze chcą opowiadać swoje dzieje bliskim. Bywa również, że wspomną coś dzieciom i wnukom, czasem sąsiadom. Ale nie zawsze bliscy chcą słuchać…

Dopiero gdy przyjdzie osoba z zewnątrz, obca, otwierają się. Bo czasem obcemu łatwiej powiedzieć. Jeśli słucha chętnie, z pasją, pyta i jest zainteresowany, powraca pamięć, chętniej wspomina się dawne dzieje. Jakoś łatwiej przełamać się, mówić. I kolejna historia w toku, kolejna historia opowiedziana, zapisana, poznaje światło dzienne.

– Zwykle wygląda to tak: znajdujemy jakiś trop, poznajemy człowieka, rozmawiamy. Okazuje się, że z miejskiej legendy, w którą mało kto wierzył, tworzy się udokumentowana historia. Ona wcale nie minęła. Trwa. Tylko trzeba szerzej otworzyć oczy. I po prostu chcieć patrzeć – zapewnia Adam Perchał.

Starsi ludzie pamiętają. W głębi szaf, na strychu trzymają pamiątki. Jeśli się poprosi, otwierają stare pudełka z bezcennymi zdjęciami. Ale tak naprawdę otwierają serca. By przekazać to, co ważne.

I piękne, i zabawne

Historie poznawane „na żywo” bywają wzruszające, trudne, piękne, czasem zabawne. A tajemnice sprzed lat i ich rozwiązanie są na wyciągnięcie ręki. – Niedaleko stąd w kierunku Ludźmierza w lesie w czasie wojny Niemcy rozstrzeliwali Polaków związanych z ruchem oporu. Dopiero wiele lat później niektóre ofiary zostały ekshumowane. Wśród nich była bohaterska wdowa, matka wielodzietna Katarzyna Filipek, która zginęła za ratowanie Żydów. Została pochowana wraz z młodziutką Heleną Migielówną. Udało nam się dotrzeć do rodzin obu kobiet. Okazało się, że doskonale znają ich historię, jest dla nich ważna. Jednak np. rodzina Helenki nie opowiadała o tym nawet sąsiadom. Jak się dowiedzieliśmy, dziewczyna wspierała AK, przechodziła z amunicją na słowacką stronę. Gdy została zdradzona i trafiła do Katowni Podhala, willi Palace w Zakopanem, zostawiła po sobie na ścianie pamiątkę, wzruszający napis: „Helena Migiel. Zginie ta, która jest Polką prawdziwą” – pan Adam opowiada historię bohaterskiej młodej kobiety. – Faktycznie została rozstrzelana w lesie. Od kilku miesięcy dzięki staraniom rodzin stoi tam drewniana kapliczka. Migielówna i Filipkowa spoczywają obecnie na cmentarzu w Nowym Targu.

Bywają też historie zabawne. Jak ta związana z jednym z budynków w Nowym Targu. W pożydowskiej kamienicy przed wojną i w jej trakcie działał bar. Pewnego dnia, już w czasie wojny, droga nieopodal uległa uszkodzeniu i odsłoniła piwnicę wspomnianej kamienicy. Znaleziono tam tajemnicze beczki. – Ludziom zaświeciły się oczy, bo pomyśleli, że w beczkach jest złoto. Zebrali się więc wokół i rozbili wspólnie baryłki. Oczywiście złota tam nie było, tylko jakaś dziwna galareta. Płonne okazały się ich nadzieje na wzbogacenie. Niemcy się rozeszli. Zostali Polacy, robotnicy, którzy mieli naprawić uszkodzoną drogę. Wówczas dopiero odkryli, że w beczkach było świetne… wino. Trunek tak przedni, że droga przez czas jakiś pozostawała w remoncie – uśmiecha się pan Adam. – Kolejna legenda miejska okazała się prawdą. Odnaleźliśmy świadków, wiele osób niezależnie opowiedziało nam tę historię.

Filmy

Pan Adam z synami i kolegą – pasjonatem historii nakręcili sporo filmów o tematyce historycznej. Pokazują zapomniane, lecz ważne miejsca, odnajdują ślady. Skupiają się na detalach, ale też traktują konkretne miejsca całościowo, dogłębnie. Przy czym opowiadają o nich zwyczajnie, prosto, ciekawie. Wciągająco. Tak powstał film o Katowni Podhala w Zakopanem i o niemal zapomnianych skoczniach narciarskich w okolicach Nowego Targu. Udało się również odkryć niezwykłą historię o nowotarskim pustelniku. W taki sposób powstał też film o nowotarskim więzieniu z czasów wojny. – To bolesne, że w miejscu, gdzie kiedyś Niemcy rozstrzeliwali więźniów, po latach są… toalety. Nowy Targ to bogactwo historii, które aż się proszą o odkrycie i pokazanie światu. Nasz kanał i profil na Facebooku ogląda i czyta wiele osób. Potem chętnie odwiedzają te miejsca. Specjalnie przyjeżdżają do miasta i nie żałują – mówi pan Adam.

Ludzie wbrew pozorom są chętni zarówno do oglądania w internecie wartościowych treści, jak i poznawania własnego kraju. – Zrobiliśmy na przykład odcinek o kapliczce na Oleksówkach. To piękne, pełne uroku miejsce, które mijamy w drodze na Turbacz. A skrywa wiele tajemnic. Opowieść o kapliczce powstała dzięki temu, że otrzymaliśmy kiedyś jej zdjęcie, bardzo stare – opowiada pan Adam. – Wybudowana została w roku 1940 na miejscu jeszcze starszej kapliczki, która powstała w XIX wieku za sprawą dziedzica, który stracił nieopodal córkę. Dzięki naszym informatorom, rozmowom, zbieraniu opowieści na nowotarskim cmentarzu odnaleźliśmy również grób młodej dziedziczki… W kapliczce w czasie wojny najprawdopodobniej działał punkt obserwacyjny polskiego ruchu oporu. Być może ukrywali się tam również… żołnierze niemieccy – maruderzy, którzy nie wracali po wojnie do Niemiec, a chcieli ukryć się przed Armią Czerwoną – kontynuuje pan Adam. Film w ciągu czterech miesięcy wyświetlono prawie dwa tysiące razy.

Misja? Owszem

Czy działalność pana Adama i synów to pasja? Sposób na spędzenie wolnego czasu czy może… misja? – I jedno, i drugie. Faktycznie mam poczucie misji. Chciałbym też, by nasz region nie był pomijany przez turystów. By całe rodziny tu przyjeżdżały – bo każdy znajdzie coś dla siebie. Gdy nasi odbiorcy, internauci zachęceni filmami i wpisami na Facebooku odwiedzą pokazywane miejsca, piszą później, że było warto. To najlepsze podziękowanie. Wtedy po raz kolejny czuję, że to, co robimy, jest ważne i warte wysiłku – dodaje. Wszędzie, nie tylko w okolicach Nowego Targu, warto otworzyć oczy. I patrzeć. Widać wtedy o wiele, wiele więcej. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.