Strach ma wielką bombę

Franciszek Kucharczak

|

GN 20/2022

publikacja 19.05.2022 00:00

Myśl wyrachowana: Człowieczeństwo mierzy się wielkością serca, a nie bomby.

Strach ma wielką bombę

Władze Rosji co jakiś czas straszą nas unicestwieniem bombą atomową. Parę dni temu zrobił to były rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew. Raczył oświadczyć, że „wsparcie militarne, jakiego udzielają Ukrainie państwa NATO, zwiększa prawdopodobieństwo wybuchu wojny nuklearnej na pełną skalę”.

Żałosne jest to straszenie bombą. „My was wszystkich tak roztrzaskamy, jak tego nikt jeszcze nie zrobił” – oto oferta, jaką moralni bankruci mają dla ludzkości. Imponujące osiągnięcie.

Gdyby świat miał ustępować przed groźbą użycia broni nuklearnej, to Rosjanie mogliby już teraz ogłosić powstanie obejmującej cały glob Światowej Federacji Rosyjskiej. Widać tu, że w istocie to nie bomba jest ich prawdziwą bronią, ale nasz strach. Lęk – to jedyna rzecz, która naprawdę zniewala. Lęk paraliżuje i odbiera inicjatywę, i każe się zdać na wolę bezdusznych agresorów.

Oczywiście może się zdarzyć, że w końcu ktoś odpali tę bombę. Ale czy ze strachu przed śmiercią mamy pozwolić zniszczyć sobie życie? Szantażystom się nie ulega. Świetnie ujął to C.S. Lewis w eseju „O życiu w epoce atomu”, napisanym w 1948 roku. „Jeśli zostaniemy zniszczeni przez bombę atomową, niech zastanie nas robiących to, co do rozsądnych ludzi należy: modlących się, pracujących, nauczających, czytających, słuchających muzyki, kąpiących dzieci, grających w tenisa, rozmawiających z przyjaciółmi przy kuflu piwa i rzutkach – a nie skłębionych niczym przerażone owce i myślących o bombie. Mogą zniszczyć nasze ciała (potrafi to pierwszy lepszy mikrob), ale nie zdominują naszych umysłów” – napisał autor „Narnii”. I zakończył: „Niechaj bomba zastanie cię przy czynieniu dobra”.

O to chodzi. Przecież my i tak umrzemy, więc ustępowanie przed terrorystą i oddawanie się pod jego psychopatyczną władzę w imię „przeżycia” jest nonsensem. Nie przeżyjemy na tym świecie tak czy inaczej, nie warto więc sprzedawać godności za parę lat zgniłej wegetacji.

Dużo wyjaśnia wypowiedziane przez Jezusa zdanie: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą” (Łk 12,4). Nic więcej! To jest tak, jakby ktoś ci powiedział: „Zabiją cię? I co, tylko tyle?”.

A tak. Skoro to mówi Jezus, to znaczy, że faktycznie groźba fizycznej śmierci to pusty straszak. Jeśli żyjemy w przyjaźni z Bogiem, musimy wiedzieć, że nie spotka nas nic, czego by Bóg nie kontrolował. To przecież Zbawiciel zapewnił: „U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli”.

Jasny z tego wniosek, że lepiej schodzić z tego świata z miłością do Stwórcy niż ze strachem przed stworzeniami. Bo ostatecznie wszystko sprowadza się nie do tego, jak blisko jest wróg, ale jak blisko jest Bóg. •


Znak upadku

Społeczny Instytut Wydawniczy „Znak” wciąż jest kojarzony z Kościołem, choć od dawna wydaje książki, hm… kontrowersyjne. Ale teraz to już przeszedł samego siebie. „Oto rewolucja. Biblia, o jakiej nigdy ci się nie śniło” – tak reklamują książkę pod tytułem „Biblia ­queeru”. Pozycja zawiera „sylwetki najważniejszych queerowych ikon popkultury”. Dowiadujemy się, że to ci, którzy „przecierali szlaki dla kolejnych nieheteronormatywnych pokoleń”. Wydawca cieszy się, że „queer wyszedł z podziemia” i zaprasza do poznania „głośnych skandalistów i skandalistek, niczym nieskrępowanych prekursorek, kreatywnych buntowników – wszystkich, którzy przeobrazili nasze myślenie o popkulturze spod znaku tęczy”. Halo! W czyim imieniu piszecie „nasze myślenie”? Bo na pewno nie w imieniu chrześcijan, dla których Biblia to słowo Boże, a nie poczet seksualnych obsesjonatów.•

Kasza dla łosia

Europosłanka Sylwia Spurek domaga się, żeby unijni urzędnicy zablokowali budowę ogrodzenia na polskiej granicy z Białorusią. Jak wiemy, płot powstaje w celu udaremnienia operacji hybrydowej Łukaszenki przeciw Polsce. Zdaniem Spurek konstrukcja zaszkodzi żubrom, łosiom, jeleniom i wilkom. I w ogóle przyrodzie. „To są przecież sprawy fundamentalne” – stwierdziła. No pewnie, bo skoro, wedle Łukaszenki, Polacy chcą się dostać na Białoruś, żeby się zaopatrzyć w sól i kaszę, to przecież tym bardziej potrzebuje tego łoś z Polski.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.