Nie za wcześnie

Agnieszka Huf

Dziś mija 30 lat, od kiedy pierwszy raz przyjęłam Chrystusa, obecnego w Komunii świętej. Pamiętam dobrze ten dzień – prostą, białą sukienkę, Eucharystię przeżywaną z rodzicami u boku, radosne, choć skromne spotkanie rodzinne w domu. Pamiętam, choć byłam wtedy jeszcze przedszkolakiem.

Nie za wcześnie

Praktyka Wczesnej Komunii Świętej w archidiecezji katowickiej znana jest od lat. Nikogo nie dziwią sześcio-, czy siedmiolatki, podchodzące razem z rodzicami do ołtarza i przyjmujące Ciało Pańskie. Podobnie jest w kilku diecezjach północnej Polski. W pozostałej części Polski Komunię mogą przyjąć dopiero 10-latki. 

- W tym roku podczas Wczesnej Komunii, do której przystępowało 6 dzieci, w homilii rozpocząłem dialog z rodzicami – opowiada ks. Krzysztof Tabath, proboszcz parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Knurowie, który od lat przygotowuje maluchy do przyjęcia tego sakramentu. – Zapytałem, jak długo przygotowywali swoje dzieci do tego dnia. Spodziewałem się, że odpowiedzą, że przez cały rok, tymczasem jedna z mam, zaskoczona pytaniem, spontanicznie odpowiedziała – od urodzenia. I powiedziała prawdę! Rodziny, które decydują się posłać swoje dziecko do Wczesnej Komunii, nie orientują się któregoś września, że „trzeba by zacząć chodzić do kościoła, bo Komunia w tym roku”. Dla nich życie wiarą jest tak naturalne, jak oddychanie – i tego samego uczą swoje dzieci – wyjaśnia ks. Tabath.

Wczesna Komunia jest niewątpliwie wyzwaniem dla całej rodziny. Przez cały rok dziecko wraz z rodzicami uczestniczy w cotygodniowych katechezach, prowadzonych przy parafii. Tu nie da się zrzucić wszystkiego na szkołę – fundamentem przygotowań jest katecheza domowa, rodzinna modlitwa, a przede wszystkim przykład rodziców. To wszystko sprawia, że przygotowanie dziecka jest dużo bardziej indywidualne – maluch uzyskuje odpowiedzi na pytania, które w sobie nosi, a wszystko odbywa się w atmosferze miłości, a nie obowiązku do zaliczenia. „Do Wczesnej Komunii Świętej można dopuścić dzieci tych rodziców, którzy dają moralną pewność, że troszczyć się będą o rozwój życia eucharystycznego i o religijno-moralne wychowanie dziecka” – wskazuje Wydział Katechetyczny katowickiej kurii. 

Z ust sceptyków pada czasem pytanie: a co takie małe dziecko może rozumieć? Nie nauczy się przecież wszystkich modlitw, a w czasie mszy często jeszcze się wierci. Tymczasem Pius X, który w 1910 roku otworzył maluchom drogę do przyjmowania Jezusa, bardzo realistycznie patrzył na dziecięcą duchowość. W dekrecie Quam singularis z 1910 roku Kongregacja Sakramentów zawarła bardzo konkretne wskazanie: „Do pierwszej spowiedzi i Komunii św. nie jest konieczna zupełna i dokładna znajomość nauki wiary chrześcijańskiej. Dziecko powinno jednak później w miarę swego uzdolnienia nauczyć się stopniowo całego katechizmu”. Dokument podkreśla też, że dziecko powinno znać tajemnice wiary „odpowiednio do swego rozwoju umysłowego” a Najświętszy Sakrament ma przyjąć z „odpowiednią swemu wiekowo pobożnością”. Jedynym koniecznym warunkiem jest aby dziecko „umiało odróżnić Chleb Eucharystyczny od zwykłego i doczesnego pokarmu”. – To jest minimum, ale tak naprawdę dzieci wiedzą o wiele więcej – przychodzą do Komunii z wielką wiarą, wielkim pragnieniem przyjęcia Jezusa, naprawdę nie mają wątpliwości, że to On! – podkreśla ks. Tabath.

Wczesna komunia nie jest zatem zastrzeżona dla dzieci wybitnych, wyprzedzających swoich rówieśników rozwojem intelektualnym i zachowującym się jak małe aniołki. Wystarczy, że zapatrzą się w swoich rodziców, którzy żyją Eucharystią na co dzień i zapragną tak jak oni zbliżyć się do Jezusa. Komunia Święta jest przecież pokarmem, a nie nagrodą. Może więc warto tę praktykę upowszechnić w całym Kościele?