Mołdawia na krawędzi

Jakub Jałowiczor

|

GN 19/2022

publikacja 12.05.2022 00:00

Prawie cały gaz pochodzi tam z Gazpromu, a prąd z rosyjskiej elektrowni znajdującej się w Naddniestrzu. W regionie tym stacjonują rosyjscy żołnierze, a jego własna armia jest porównywalna z siłami Mołdawii.

Posterunek straży granicznej Naddniestrza. Za mostem – terytorium Mołdawii. Posterunek straży granicznej Naddniestrza. Za mostem – terytorium Mołdawii.
henryk przondziono /foto gość

O Mołdawii zrobiło się głośno, gdy po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej przyjęła 100 tys. uchodźców. Dla kraju zamieszkanego przez 2,6 mln ludzi, w dodatku będącego obok Albanii jednym z najbiedniejszych państw Europy, był to ogromny wysiłek. Wkrótce potem do niepokojącej sytuacji doszło w Naddniestrzu, regionie, którego mołdawski rząd nie kontroluje od lat 90. XX w. Tajemnicze eksplozje zniszczyły stare anteny radiowe, przez które przesyłano do Naddniestrza sygnał rosyjskich rozgłośni. Władze w Kiszyniowie uznały, że to prowokacja, mająca wciągnąć kraj w wojnę z Rosją. Mołdawia nie miałaby w niej zbyt wielu atutów. Jej wojsko liczy ok. 6 tys. osób, a jego roczny budżet to niespełna 30 mln dol. Podobnymi siłami dysponuje samo Naddniestrze, zaś rosyjskie siły w tym regionie liczą 1,5 tys. żołnierzy. W miejscowości Cobasna niedaleko ukraińskiej granicy znajduje się posowiecki magazyn amunicji mieszczący ok. 20 ton pocisków. Ewentualna eksplozja mogłaby mieć niszczycielskie skutki.

Rządy Gazpromu

Wojna z Rosją mogłaby okazać się końcem mołdawskiego marzenia o Zachodzie. Obecny rząd Partii Działania i Solidarności związanej z prezydent Maią Sandu stara się reformować kraj i współpracować z Unią Europejską. Na wstąpienie do niej nie ma szans, ale Bruksela obiecuje wsparcie finansowe w zamian za reformy – zmiany w sądownictwie i walkę z korupcją. Konieczne jest też odcięcie się od rosyjskich wpływów. Jak dotąd Mołdawia pozyskuje 80 proc. energii elektrycznej z elektrowni GRES należącej do Rosjan. Od niedawna możliwe są dostawy z europejskiej sieci elektroenergetycznej, ale dobre połączenie ma powstać dopiero w 2024 r. Jeśli chodzi o gaz, uzależnienie jest jeszcze poważniejsze, mimo że zbudowane w ostatnich latach w środkowo-wschodniej Europie interkonektory umożliwiają dostarczanie błękitnego paliwa z innych miejsc niż Rosja. Mołdawia niemal cały surowiec kupuje od Gazpromu. Rosyjski gigant ma w dodatku kontrolę nad miejscowym operatorem, MoldovaGaz. Kraj pobiera rocznie 3 mld m sześc. gazu, z czego 2 mld trafiają do Naddniestrza. Mołdawia jest dłużna Rosjanom 700 mln dol. (przy krajowym budżecie wynoszącym 2,5 mld dol. rocznie). Naddniestrze otrzymuje gaz właściwie za darmo – dostawca dopisuje tylko kolejne pozycje do długu, który wynosi już 8 mld dol., a władze regionu sprzedają surowiec odbiorcom – i z tego żyją. Jednocześnie muszą pilnować, by Moskwa pewnego dnia nie zażądała zwrotu pieniędzy.

Jesienią 2021 r. doszło do kryzysu. Wygasł kontrakt z Gazpromem, a w ramach nowego Rosjanie zażądali prawie 800 dol. za 1 tys. m sześc. (w 2020 r. było to 150 dol.) i nieprzeprowadzania zmian w MoldovaGaz. Mołdawia po raz pierwszy w dziejach kupiła gaz spoza Rosji – z Polski, a potem z innych krajów UE i z Ukrainy. Kontrakt z Rosjanami zawarto, przy czym w kwietniu płacono już 1100 dol. za porcję surowca. Pod koniec miesiąca Mołdawii znów groziło zakręcenie kurka, a przy tym wstrzymanie dostaw prądu z GRES, ale oba kontrakty na maj w ostatniej chwili zawarto. Sytuacja pozostała jednak niepewna, a Kiszyniów wciąż ma słabą pozycję negocjacyjną.

Kulturowy tygiel

Mołdawia jest rajem dla etnografów. Większość obywateli mówi po rumuńsku. Określenie „język mołdawski”, jak sami uznali, oznacza po prostu rumuński z lokalnymi naleciałościami. W Naddniestrzu można usłyszeć rosyjski i ukraiński. Mieszkańcy niewielkiej Gagauzji posługują się własnym językiem, należącym do rodziny języków tureckich. Są przy tym prawosławni, podobnie jak większość Mołdawian. W przeszłości kontrolę nad terenami leżącymi między dzisiejszą Ukrainą a Rumunią miały Węgry, Polska, Imperium Osmańskie, a później Rosja i rządzona przez Habsburgów Austria.

To samo, co może zachwycać badaczy, jest przekleństwem z geopolitycznego punktu widzenia. Wkrótce po I wojnie światowej ziemie na zachód od Dniestru zajęła Rumunia, a te na wschód – Sowieci. Po kolejnej wojnie cała obecna Mołdawia stała się republiką radziecką. W 1991 r. proklamowała niepodległość. Naddniestrze ogłosiło się wtedy niezależną republiką. W 1992 r. władze w Kiszyniowie próbowały siłą odzyskać kontrolę nad zbuntowanym regionem, ale poniosły klęskę. Rosyjska armia wsparła Naddniestrze i pozostała w nim do dziś. Naddniestrzańskiej republiki nie uznaje żaden kraj świata. Oficjalnie nie robi tego nawet Rosja, która jednocześnie ma nad nią faktyczną kontrolę.

Władza szeryfa

Sytuację Naddniestrza obrazuje w pewien sposób historia miejscowego klubu piłkarskiego Sheriff Tyraspol, który, jak kpiła jedna ze szwajcarskich gazet, więcej ma wspólnego z bandytami niż z szeryfem. W 2017 r. drużyna, o której większość polskich kibiców usłyszała wówczas pierwszy raz w życiu, wyeliminowała Legię Warszawa z walki o Ligę Europy. Cztery lata później Sheriff pierwszy raz w historii awansował do Ligi Mistrzów i zdarzyło mu się nawet pokonać Real Madryt na Santiago Bernabeu. Mołdawscy kibice przyjęli to bez entuzjazmu. Dlaczego? Mający siedzibę przy ul. Karola Liebknechta klub należy do Wiktora Guszana, byłego funkcjonariusza KGB mającego m.in. ukraińskie obywatelstwo, właściciela prywatnej telewizji, sieci telefonii komórkowej, luksusowego hotelu, salonu Mercedesa i wielu innych firm. W 1997 r. Guszan kupił trzecioligowy Tiras Tyraspol i zmienił jego nazwę na obecną. Drużyna zaczęła cudownie awansować. W głównej części Mołdawii klub jest traktowany jak ciało obce. W Naddniestrzu również nie ma zbyt wielu kibiców, bo otoczenie Guszana kojarzy się nie tylko z przepychem, o jakim większość ubogiego regionu może tylko pomarzyć, ale też z korupcją oraz niezdolną do reform władzą. Guszan budował pozycję dzięki układom z prezydentem Naddniestrza Igorem Smirnowem. Gdy po 20 latach ten oddał władzę, zaczęły się rządy skonfliktowanego z Guszanem Jewgienija Szewczuka. Jednak w 2015 r. wybory wygrała kontrolowana przez oligarchę partia Odnowa, a rok później prezydentem został zatrudniony w jednej z firm Guszana Wadim Krasnosielski. Nie ukrywa on, że chce przynajmniej unii z Rosją.

Między Wschodem a Zachodem

Prorosyjskie ciągoty mają nie tylko mieszkańcy Naddniestrza, ale też Gagauzi, choć w pierwszych latach sowieckiego panowania połowa z nich zmarła w wyniku klęski głodu. Region ma autonomię. Do 2003 r. konstytucja gwarantowała mu prawo do odłączenia się w razie utraty suwerenności przez Mołdawię, np. w wyniku połączenia z Rumunią lub wstąpienia do Unii Europejskiej. Później przepis przestał obowiązywać. W 2014 r. w Gagauzji przeprowadzono referendum. Według oficjalnych, mało wiarygodnych danych, 98 proc. głosujących opowiedziało się za integracją z Rosją, a tylko 2 proc. za Unią Europejską. Z głosowania niewiele wynikło, a Gagauzja jest zbyt mała, by destabilizować Mołdawię. Zamieszkuje ją zaledwie 150 tys. osób, a region nie tworzy zwartej całości. W obecnej sytuacji może on jednak dawać Rosji pretekst, gdyby ta postanowiła przekroczyć ze swoim wojskiem Dniestr.

Połączenie z Rumunią, którego obawiali się Gagauzi, jest, zdaniem wielu ich współobywateli, dobrym pomysłem. W sondażu z 2021 r. za takim rozwiązaniem opowiedziało się rekordowe 43 proc. Mołdawian. 68 proc. chciałoby wstąpienia do Unii Europejskiej, ale nadal 40 proc. (co i tak oznaczało spadek) opowiadało się za Unią Eurazjatycką, czyli w praktyce za połączeniem z Rosją. Większość Rumunów też chciałaby wspólnoty z Mołdawią, ale ponoszenia kosztów operacji – już nie. Zresztą Bukareszt życzyłby sobie przekształcenia Mołdawii w autonomiczny region, a Kiszyniów myśli raczej o tym, by w nowym bycie politycznym Mołdawia miała taki sam status jak Rumunia. Na razie jednak unia jest jedynie teoretyczną możliwością, a wyniki sondażu świadczą przede wszystkim o zmęczeniu Mołdawian kolejnymi nieudolnymi rządami, biedą i korupcją. Tymczasem sytuacja geopolityczna sprawia, że mieszkańcy tego kraju mogą stracić nawet to, co mają. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.