Niech zawieje!

Marcin Jakimowicz

|

GN 18/2022

publikacja 05.05.2022 00:00

Dlaczego zanim nastąpiło „oficjalne” zesłanie Ducha Świętego, Jezus przekazywał Go swym uczniom? Po co wołać o Ducha, skoro już Go otrzymaliśmy?

Początek Kościoła wiąże się z darem Ducha, który  został tchnięty  na niego w Wielki Piątek, w wieczór zmartwychwstania  i po pięćdziesięciu  dniach od tego  momentu. Początek Kościoła wiąże się z darem Ducha, który został tchnięty na niego w Wielki Piątek, w wieczór zmartwychwstania i po pięćdziesięciu dniach od tego momentu.
henryk przndziono /foto gość

Jezus, „skłoniwszy głowę, oddał ducha”. Choć w pierwszej chwili tłumaczymy to sobie jako „wyzionął ducha”, grecki zwrot paredoken to pneuma (dosłownie: „przekazał Ducha”) i nigdy w starożytnych tekstach nie służył do opisywania zgonu! Czy ostatni oddech Jezusa był zesłaniem Ducha na Kościół zgromadzony przy krzyżu?

I druga sytuacja: „Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: »Weźmijcie Ducha Świętego!«”. Dlaczego Jezus przekazywał Ducha przed Pięćdziesiątnicą?

Ciągle na nowo

– W starożytnym Kościele mieliśmy dwie tradycje – wyjaśnia o. Wit Chlondowski. – Tradycja Łukaszowa mówi o zesłaniu Ducha Świętego w pięćdziesiątym dniu po Passze. Ale mamy też tradycję Janową, która zesłanie Ducha Świętego wiąże ze śmiercią Jezusa na krzyżu i zmartwychwstaniem, a więc z Wielkim Piątkiem i Wielkanocą. W niektórych Kościołach w pierwszych wiekach zrodził się zwyczaj, że te pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu to okres zstępowania Ducha Świętego. Piękny znak – Duch Święty przychodzi na wiele sposobów, a Jego przychodzenie jest wciąż nowe, świeże.

– W momencie przebicia włócznią Jezusowego boku, wytrysnęły krew i woda. Widzimy zatem, że Jezus przekazuje swojego Ducha uczniom. Początek Kościoła wiąże się z darem Ducha, który został tchnięty na niego w Wielki Piątek, w wieczór zmartwychwstania i po pięćdziesięciu dniach od tego momentu. Wszystkie te wydarzenia chcą powiedzieć, że nie da się zrozumieć Kościoła bez Jego intymnej relacji z Duchem, który utkał Kościół tak, jak wcześniej utkał człowieczeństwo Jezusa w łonie Maryi – wyjaśnia ks. Krzysztof Porosło. – Ukrzyżowany wypełnił proroctwo o strumieniach wody żywej, które odtąd nawadniają Kościół. „Duch bowiem jeszcze nie był dany, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony”.

rewolucja

– Opis śmierci Jezusa we wszystkich Ewangeliach jest przepełniony treściami teologicznymi. Liczy się każde słowo! – nie ma wątpliwości ks. prof. Mariusz Rosik. – Hebrajski termin ruah i grecki rzeczownik pneuma oznaczają nie tylko ducha. Ich pierwotne znaczenie wskazuje na wiatr, wicher. Ewangeliści sięgają po genialną grę słów: ludzki duch Jezusa, przepełniony Duchem Świętym, uchodząc z ciała Zbawiciela w chwili Jego śmierci, zamienia się w wicher czy wiatr. Ten potężny wiatr rozrywa zasłonę świątyni, za którą, jak wierzono, mieszkał sam Bóg. A skoro została ona zniszczona, to znaczy, że każdy ma otwarty przystęp do Boga. Do momentu zbawczej śmierci Jezusa do Miejsca Najświętszego w świątyni wchodził jedynie raz w roku, w Dzień Pojednania (największe żydowskie święto), najwyższy kapłan. Tylko jeden raz w roku tylko jeden człowiek na ziemi miał na niewielką chwilę przystęp do samego Boga. Śmierć Jezusa zmieniła wszystko. W geście bólu Bóg rozerwał swoją szatę i dał przystęp do siebie wszystkim, którzy przyjmą zbawcze owoce tej śmierci. Spełnia się zapowiedź dana Samarytance, że prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Bogu w duchu (Duchu) i prawdzie. Nieprzystępny dla nikogo (poza arcykapłanem) Bóg Starego Przymierza staje się przystępny dla wszystkich wierzących w Jezusa w każdym miejscu i każdym czasie. Całkowita rewolucja! Świadomy, że Duch Święty kojarzony jest z wiatrem, Jan XXIII, otwierając okno swego gabinetu, proroczym gestem zapowiedział zwołanie Soboru Watykańskiego II. U początku pontyfikatu papież ten modlił się o nowe wylanie Ducha Świętego.

– Coraz mocniej przeżywam Wielki Piątek jako święto Ducha Świętego – dopowiada dominikanin Tomasz Nowak. – Mam świadomość, że zakładamy ornaty w czerwonym kolorze nie dlatego, że przelała się krew, ale dlatego, że to kolor obecności Ducha Świętego. Nie da się przelać krwi dla Boga bez Ducha Świętego. To jest wówczas zabójstwo, morderstwo, ale nie męczeństwo. Tylko w Duchu Świętym możesz z miłości oddać życie.

Zabarykadowani

– Historia po zmartwychwstaniu rozpoczyna się wielkim kryzysem apostołów. Przeżywają lęk graniczący z rozpaczą – wyjaśnia jezuita Maciej Szczęsny. – Siedzą w zamknięciu. Boją się o swoje życie. Stracili wszelkie perspektywy na przyszłość. Od trzech lat to Pan Jezus decydował, czym się zajmą i dokąd skierują, a w Wielki Piątek to wszystko runęło. Zbawiciel przychodzi do nich mimo zamkniętych drzwi, udowadniając, że potrafi pokonać wszelkie zamknięcia i zabezpieczenia. Pierwsze, co ma im do przekazania, to pokój. Pamiętamy, że apostołowie nie zatrzasnęli się w Wieczerniku, by rozważyć teologiczny problem, czy Pan Jezus zmartwychwstał. Zabarykadowali się tam, ponieważ truchleli z niepokoju o swoje życie. Jezus tchnął na nich, polecając, by przyjęli Ducha Świętego, Pocieszyciela. Bez Niego nie ma co próbować dalej kochać czy żyć jak Jezus. Przyjęcie Ducha prowadzi bezpośrednio do pragnienia kochania, troszczenia się o innych, przebaczania im, gdy nas skrzywdzili.

– To ustanowienie sakramentu pojednania. Jeszcze zanim Bóg wyleje Ducha na cały Kościół pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu, przekazuje władzę rozgrzeszania ustanowionym przez obrzęd konsekracji kilka dni wcześniej kapłanom – dopowiada ks. prof. Rosik. – Gdy Mojżesz z namaszczenia Bożego konsekrował pierwszych kapłanów: Aarona, Nadaba i Abihu, nakazał im rytualne obmycie. Według niektórych biblistów chodziło o obmycie całego ciała, według innych jedynie o obmycie nóg. Nawet jeśli konsekracja starotestamenowych kapłanów rozpoczynała się od obmycia całego ciała, w przypadku apostołów wystarczyło obmycie nóg. Sam Jezus stwierdza, że apostołowie są czyści dzięki Jego słowu, a obmytemu wystarczy jedynie umyć nogi.

W Wielki Czwartek Jezus konsekruje kapłanów Nowego Przymierza, a w Niedzielę Zmartwychwstania ustanawia sakrament pojednania. Siedem tygodni później ten sam Duch ogarnie wszystkich przyjmujących wiarę w Zmartwychwstałego.

– Od lat modlę się gorąco, żeby spłynęło na mnie łaską to zdanie: „Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” – szczerze opowiada o. Tomasz Nowak. – Wierzę, że spowiedź to zesłanie Ducha Świętego i że Bóg udziela proroczych darów zarówno temu, który spowiada, jak i temu, który przystępuje do spowiedzi. Jeżeli zapraszamy Ducha Świętego, jesteśmy otwarci na Jego słowa, to On ma szansę działać. O to się modlę i to zawierzam: żeby każde słowo, które wypowiem, było zdolne nawrócić czyjeś serce.

Bądź jak gąbka!

Opisane przez Łukasza i Jana „zstąpienia” Ducha Świętego są dla nas przypomnieniem, by przyjmować Go nieustannie i dbać o pielęgnowanie tej relacji. Jasne, że przez chrzest i bierzmowanie jesteśmy w Nim zanurzeni, ale jak mawiał nieodżałowany ojciec Jan Góra: „Widać, że wody chrzcielne jeszcze nie wszędzie dotarły”.

Znakomicie opisuje ten stan s. Bogna Młynarz: „Obiektywnie mamy już wszystko: Duch już przyszedł. Doświadczamy jednak napięcia pomiędzy tym, co jest obiektywną rzeczywistością, a naszym subiektywnym doświadczeniem. Żyjemy po zesłaniu Ducha. Obiektywnie: i łaska, i wszystko, co potrzebne do zbawienia, są już naszym udziałem, mamy wszystkie dary i charyzmaty. To rzeczywistość obiektywna i niezmienna. Ale patrząc od strony naszego doświadczenia, wszystko dopiero »się dzieje«. Jesteśmy w trakcie procesu nasiąkania tą Bożą rzeczywistością. Wyobraź sobie, że wkładasz do wody kamień i gąbkę. Obiektywnie są one tak samo zanurzone i oblane wodą, ale do głębi kamienia nie przenika ani kropla, a gąbka ją chłonie. Mamy być jak gąbka. Stopniowo nasiąkać Duchem”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.