Płonący spichlerz

Jakub Jałowiczor

|

GN 18/2022

publikacja 05.05.2022 00:00

Przed wybuchem wojny Ukraina była rolniczą potęgą. Pszenica i rzepak znad Dniepru trafiały do 190 krajów świata.

W 2019 r. Ukraina wyeksportowała najwięcej na świecie oleju słonecznikowego. Wśród dostawców rzepaku była druga, kukurydzy – czwarta, a pszenicy i jęczmienia – piąta. Rolnictwo odpowiadało za 10 proc. ukraińskiego PKB i stanowiło aż 44 proc. eksportu. Wojna zaburzyła szybki rozwój tej dziedziny gospodarki.

Mniej więcej połowę powierzchni Ukrainy stanowią słynne czarnoziemy, jedne z najżyźniejszych gleb. Pokrywają cały wschód i centrum kraju, sięgają nawet okolic Tarnopola. Niecałe 15 proc. terytorium zajmują gleby kasztanowe, również dobre dla upraw. Obszar upraw to ponad połowa kraju, podczas gdy w Polsce czy Niemczech rolnicy zagospodarowują około jednej trzeciej gruntów. Największy oprócz Rosji kraj Europy może więc obsiać niemal 30 mln ha. We wschodniej części Ukrainy najwięcej jest pól pszenicy, w centrum dominuje kukurydza, a na zachodzie ziemniaki. Słoneczniki rosną przede wszystkim w środku i na wschodzie kraju, a rzepak w pasie południowo-zachodnim. Uprawy jarzyn są rozrzucone, najczęściej można je znaleźć w graniczącym z Krymem obwodzie chersońskim, ale także na zachodzie kraju i w okolicach Kijowa.

Ziemia na czarno

Mimo doskonałych warunków i długich tradycji ukraińskie rolnictwo do dziś zmaga się z problemami pozostałymi po komunizmie. Jak podaje w swojej analizie Ośrodek Studiów Wschodnich, w 1990 r. w całym kraju znajdowało się ok. 8 tys. kołchozów, w których pracowało 3,8 mln ludzi. Dwa lata później rozpoczęto proces przyznawania ziemi dawnym kołchoźnikom, przy czym nie uzyskiwali oni prawa własności, lecz prawo użytkowania. W ciągu dziesięciu lat od 6 do 8 mln osób otrzymało poletka mające nie więcej niż 8 ha. Spora część tych ludzi zmarła bezpotomnie, przez co 1,6 mln ha gruntów (stan na 2019 r.) pozostało bez użytkownika. Z tej ziemi bez zezwolenia korzystają różne osoby i firmy. Ich niejawny nacisk był prawdopodobnie jednym z powodów tego, że sprawa własności ziemi przez długi czas pozostawała nieuregulowana. Drugą przyczyną, jawną, były natomiast obawy, że po wprowadzeniu swobody handlu gruntami ziemia rolna będzie wykupywana przez cudzoziemców. Ostatecznie dopiero od lipca 2021 r. każdy może kupić na Ukrainie do 100 ha ziemi.

Bliżej Europy

W 2013 r., a więc przed aneksją Krymu i wojną w Donbasie, rolnictwo ukraińskie stanowiło 27 proc. zagranicznej sprzedaży. To i tak dużo, jednak więcej w tamtym czasie zarabiały huty. Głównym odbiorcą ukraińskiej żywności była wtedy Rosja. Później jednak Moskwa zaczęła mnożyć problemy, a w 2016 r. wprowadziła embargo na produkty rolne z Ukrainy. Eksport do Rosji spadł na przestrzeni lat z 1,9 mld dolarów (2013 r.) do 64 mln dolarów (2019 r.). Zabolało to rolników, ale na dłuższą metę okazało się korzystne, bo Ukraina zaczęła eksportować zboże i rośliny oleiste na cały świat. W 2019 r. zarobiła na tym 22 mld dolarów. Najważniejszym jej klientem jest Unia Europejska. Jedynie Brazylia i Stany Zjednoczone – a każdy z tych krajów ma większą powierzchnię niż cała Wspólnota – sprzedały do UE więcej żywności. Do Unii trafiała jedna trzecia eksportu rolnego znad Dniepru, kolejne 26 proc. wysyłano na Bliski Wschód, niecałe 25 proc. do Azji Południowo-Wschodniej, a 3,6 proc. w inne regiony świata. Odbiorcami tych produktów było łącznie 190 krajów.

Od 2015 r. eksport z Ukrainy do UE wzrósł o 80 proc. To efekt umowy stowarzyszeniowej, zgodnie z którą kraje Unii otworzyły się na ukraińskie produkty. Handel z innymi odbiorcami także w tym czasie wzrósł – w przypadku Bliskiego i Dalekiego Wschodu wyniósł po 46 proc. To jednak nie koniec. W sezonie 2021/2022 znad Dniepru wyeksportowano 43 mln ton zbóż, a produkcja wyniosła 85,7 mln ton, czyli o 32 proc. więcej niż rok wcześniej.

Tanie jaja

Prozachodni zwrot miał też inny skutek. Europejskie koncerny spożywcze łakomym okiem patrzą na żyzne ukraińskie ziemie. Tańsza siła robocza i brak wyśrubowanych norm ekologicznych zachęcają do przenoszenia produkcji na Wschód. Widać to w przypadku kurzych ferm. Unijne regulacje określają wielkość klatek, ponadto za kilka lat może wejść w życie całkowity zakaz hodowli klatkowej. Ukraińskie przepisy natomiast dopuszczają prawie o połowę mniejsze klatki, a o całkowitym zakazie nikt nie myśli. W efekcie wytworzenie 1 kg jaj nad Dnieprem jest o 24 proc. tańsze niż na Zachodzie. Z tego powodu część ukraińskich ferm już teraz należy do niemieckich lub holenderskich koncernów. Do inwestorów zagranicznych, głównie Amerykanów i Saudyjczyków, należy 10 proc. gruntów ornych.

We wszystkich regionach Ukrainy, w których rolnictwo jest rozwinięte, duże firmy są właścicielami większości gruntów. Branża rolna doczekała się swojej grupy oligarchów, choć bogaci rolnicy niechętnie angażują się w dziedziny wymagające większych nakładów finansowych. Z tego powodu hodowla zwierząt rzeźnych rozwinęła się tam słabo, podobnie jak sadownictwo. Kuleje też przetwórstwo rolne. Zdecydowana większość towarów sprzedawanych za granicą to produkty nisko – albo nieprzetworzone.

Obsiać, co się da

Wojna zagraża uprawom nie tylko dlatego, że odciąga rolników od pracy. Problemem jest również zdobycie paliwa do ciągników, ziarna na zasiew oraz nawozów, które dotąd sprowadzano z Rosji i Białorusi. Rząd Ukrainy uznał, że w obecnej sytuacji trzeba myśleć przede wszystkim o wyżywieniu ludności, a dopiero potem o zyskach z eksportu. 5 marca zakazano więc wywozu żyta, owsa, kaszy gryczanej, prosa, cukru i soli, żywca, mięsa i podrobów jadalnych. Z kolei licencji wymaga sprzedaż za granicę meslinu (mieszanka pszenicy i żyta), pszenicy, kukurydzy, drobiu, jaj kurzych i oleju. Ukraina ma po zeszłorocznych żniwach 6 mln ton pszenicy i 15 mln ton kukurydzy, których nie wolno w tej chwili eksportować. Ukraińcy donosili, że pomimo wojny rolnicy obsiewają pola, ale produkcja z pewnością będzie mniejsza niż rok lub dwa lata temu. Mieszkańcom kraju raczej nie zabraknie żywności, zwłaszcza że krajowa konsumpcja to mniej niż jedna trzecia plonów. Zabraknie jednak zysków z eksportu, a dotychczasowi klienci muszą szukać nowych dostawców. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.