Kto przeprosi kard. Dziwisza?

Milena Kindziuk

|

GN 17/2022

Każdy fake news domaga się nie tylko sprostowania, ale również przeprosin.

Kto przeprosi kard. Dziwisza?

Jakże niedawno newsy w programach informacyjnych, filmy dokumentalne, także tytuły, leady, zajawki tekstów na portalach i w prasie czy twitty i posty w sieci głośno krzyczały: „Ukrzyżuj!”. Teraz Watykan orzekł: „Nie ma żadnej winy w tym człowieku”. A wszystko to w odniesieniu do kardynała Stanisława Dziwisza, którego Stolica Apostolska oczyściła z zarzutów tuszowania przypadków wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych.

I znów powraca Piłatowe pytanie: „Cóż to jest Prawda?” – tym razem w odniesieniu do dziennikarzy. Teraz bowiem te same media, które wcześniej wydały wyrok i wylały falę oskarżeń na kardynała, uparcie milczą. Albo krytykują decyzję Watykanu. Bo nie po ich myśli została wydana. Bo nie zwiększy ona oglądalności i czytelnictwa, gdy trzeba uczciwe przypomnieć pozytywne fakty, chociażby te podstawowe: że w czasie sprawowania posługi metropolity krakowskiego kard. Dziwisz wszczął postępowanie wobec siedmiu księży i przekazał sprawy do Watykanu, w wyniku czego niektórzy zostali nawet wydaleni ze stanu duchownego. Albo że sam kardynał prosił o rzetelne zbadanie jego działań i o transparentne wyjaśnienie rzekomych zarzutów. Lepiej przemilczeć informacje niewygodne – ale to w teorii mediów określa się już jako manipulację.

W tym kontekście słuszne jest pytanie, które w rozmowie z KAI postawił watykanista Andrea Gagliarducci: „Kto zrekompensuje nie tylko kard. Dziwiszowi, ale i Kościołowi szkody wizerunkowe, jakie do tej pory spowodowało to medialne śledztwo?”. Drugie pytanie dodam od siebie: kto przeprosi kardynała Stanisława Dziwisza? Każdy fake news domaga się nie tylko sprostowania, ale również przeprosin. Tym bardziej że w tym przypadku przeprosiny pośrednio dotyczą także świętego Jana Pawła II, który przy tej okazji również był atakowany, a obraz jego pontyfikatu w jakiś sposób fałszowany.

Poza brakiem skruchy medialnej boli mnie także postawa niektórych duchownych, którzy rozpowszechniają w sieci przekaz, że watykański komunikat „jest skrajnie lakoniczny”, że „nic nie wyjaśnia”. Taki lakoniczny komunikat jednak, oparty na rzetelnie przeprowadzonym śledztwie, z pewnością wystarcza, jeśli tylko ktoś ma na względzie prawdę. Całe szczęście, że istnieje zasada: Roma locuta, causa finita. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.