Wszyscy będziemy rodakami

Franciszek Kucharczak

|

GN 17/2022

publikacja 28.04.2022 00:00

Czy patriotyzm i wiara chodzą w parze, czy osobno?

Uroczystości 3 Maja  na Jasnej Górze. Uroczystości 3 Maja na Jasnej Górze.
HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

Częstochowa, 3 maja 1948 roku. Paulin zanotował w kronice klasztoru jasnogórskiego: „Pogoda wymarzona – ciepło – słonecznie. Na mieście obowiązujący pod karami dzień pracy. Sklepy, urzędy czynne, fabryki również, nawet szkoły wszystkie od godziny 9 do 12 w południe pod karą miały nakazany obowiązek młodzież zająć w szkole. Zarządzenie takie zakomunikował specjalnie przybyły Kurator Okręgu Szkolnego w Kielcach (...) Władze szkolne współpracują z UB… sic! Ładne »wolne« wolnościowe czasy. Na mieście nie było żadnej chorągiewki, ale wyczuwało się nastrój świąteczny”.

Rok później kronikarz zapisał: „U nas na Jasnej Górze w kościele i w klasztorze porządek świąteczny”, dodając, że ludzi przyszło o wiele więcej niż w zwykłą niedzielę, a był wtorek. Późnym popołudniem Msza na szczycie, po niej nabożeństwo majowe. „Ludzi moc, cały plac i dużo na wałach – przeszło 100 tysięcy” – relacjonował zakonnik. Jednocześnie poinformował, że władze miejskie Częstochowy i kierownictwo zakładów pracy zarządziły w tym czasie obowiązkowe stawienie się pracowników w określonych lokalach, w celu wysłuchania referatów i pogadanek. Z kolei władze szkolne zobowiązały rodziców i uczniów do przybycia do szkół. W każdym wypadku nieobecność miała być karana. Zaniepokojeni robotnicy i młodzież poprosili biskupa Czajkę o przesunięcie nabożeństwa na godzinę 21. Ten jednak „oświadczył, że zarządzenie władz szkolnych, miejskich i fabrycznych w sumieniu ich nie obowiązuje, dzień 3 maja jest świętem Królowej Polski”.

Po nabożeństwie około 20.30 biskup „gorąco przemówił” do 120-tysięcznego tłumu, informując o tym, co zaszło w ostatnich godzinach. Ludzie słuchali w wielkim skupieniu. „Reakcja rzeszy była spontaniczna, niezwykła, nadzwyczajna (...) Księża zebrani na szczycie, nasi ojcowie i bracia oraz lud na placu zebrany płakali – łkali ze wzruszenia” – zapisał kronikarz, dodając, że wracającemu do domu biskupowi ludzie zgotowali owację. „Władze państwowe – miejskie, szkolne same sobie zgotowały porażkę – de facto sprowokowali całą olbrzymią rzeszę” – skomentował. Dwa dni później zanotował: „Dotąd nikogo nie aresztowano”.

Pieronom na złość

Rzeczywiście, święto 3 Maja było solą w oku władz PRL, bo jak żadne inne pokazywało związek wiary i patriotyzmu. Świadomość wartości takiego powiązania utrwaliło 20 lat Polski odrodzonej po zaborach, która dzień ten, na pamiątkę uchwalenia Konstytucji 3 maja, ustanowiła także świętem państwowym. Dla komunistów było to niedopuszczalne zestawienie patriotyzmu i wiary – a już każda z tych postaw osobno byłaby niepożądana. Tymczasem właśnie wiara i patriotyzm splotły się u Polaków w jedno, jak w mało którym narodzie. Opór wobec narzuconej przez radzieckiego okupanta władzy stał się wymogiem zarówno wiary, jak i miłości ojczyzny.

Wartość religijno-patriotycznej treści uroczystości 3 Maja stała się szczególnie widoczna w kontraście z nadętą pustką przymusowych obchodów 1 maja Święta Pracy. Nic dziwnego, że narzucone przez Sowietów władze jeszcze w latach 80. minionego wieku pilnowały, żeby 1 maja na każdym domu powiewała flaga i żeby żadna polska flaga nie wisiała 3 maja. I oczywiście wszelkie pozakościelne obchody tego dnia były zakazane.

Tego rodzaju szykany nie spełniły swojej funkcji prawdopodobnie właśnie dlatego, że Polacy byli nie tylko patriotami – w znacznej większości byli także ludźmi wiary. Połączenie tych dwóch rzeczy pozwoliło nie tylko przetrwać lata zaborów i inne zawirowania, ale wręcz wzmocnić zarówno wiarę, jak i ducha narodowego. Zapewne także dlatego komuniści nie zdołali tak stłamsić naszego społeczeństwa, jak zrobili to na przykład w Czechosłowacji czy w NRD.

Znamienne było głośne swego czasu stwierdzenie górnika z Radzionkowa, zapytanego o motywację przybycia na spotkanie z Janem Pawłem II w Katowicach-Muchowcu. „Matce Bożej na chwałę, a tym pieronom na złość” – powiedział.

Był rok 1983, a wypowiedź ta znakomicie oddawała ducha tamtego czasu. To było spójne – wiara i patriotyzm. „Na złość pieronom” oznaczało wolność ducha, niepodatnego na przymus.

Te „pierony” czuły już zresztą, że sypie się ich nieprawe władztwo, a każdy uczciwy katolik życzył sobie, żeby zawaliło się jak najprędzej. Nikogo nie dziwiła potężna frekwencja na Mszach za ojczyznę w stanie wojennym i „powojennym”. To było naturalne, że śpiewano w kościołach „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie” z palcami ułożonymi w znak V. Nie dziwiła też irytacja władz z tego powodu, a ponury wyraz ich gniewu w postaci mordu na ks. Jerzym Popiełuszce jedynie wzmógł determinację religijno-patriotyczną.

Nie odrzucajcie Go

Mentalność obecnych czasów zdaje się negować związek wiary z czymkolwiek, więc także z patriotyzmem. Czasy ucisku weryfikują jednak taką postawę. Lepiej wtedy widać to, co naprawdę dla człowieka ważne. Świadomemu chrześcijaninowi ostatecznie zawsze pozostaje wiara, której nie da się odebrać żadnymi szykanami. I to ona podtrzymuje patriotyzm. Kiedy władze polityczne próbują zagarnąć dla siebie rząd dusz, niszcząc wiarę lub wypaczając ją na swój użytek, a patriotyzm urabiając na swoją modłę, ostatecznie przegrywają.

„Chrystus zmartwychwstał. On jest kamieniem węgielnym. Już raz próbowano odrzucić Go i pokonać, ze strażą i opieczętowanym kamieniem grobowym. Ale kamień ten został odwalony. Chrystus zmartwychwstał!” – wołał Jan Paweł II w niedzielę Zmartwychwstania 1980 roku. I zaapelował: „Nie odrzucajcie Go wy, którzy budujecie ludzki świat. Nie odrzucajcie Go wy, którzy w jakikolwiek sposób w jakiejkolwiek dziedzinie budujecie świat dzisiejszy i jutrzejszy. Którzy budujecie świat kultury i cywilizacji; świat ekonomii i polityki; świat nauki i informacji. Którzy budujecie świat pokoju... lub wojny? Którzy budujecie świat ładu... lub terroru? Nie odrzucajcie Chrystusa: On jest kamieniem węgielnym!”.

To szowinizm

Dla nas, chrześcijan, najistotniejsze jest to, co Bóg myśli o patriotyzmie. Widzimy to już w Starym Testamencie, gdzie miłość narodu wybranego do ziemskiej ojczyzny jest konsekwencją wiary w jedynego Boga. Bycie patriotą bez tej wiary byłoby dla Izraelity czymś niedorzecznym. Taką świadomość zastał Jezus Chrystus, gdy zjawił się wśród ludzi. On sam także traktował ziemską ojczyznę z miłością, znał jej historię, tradycję i religię, i doceniał to dziedzictwo. Dlatego też bolał nad dramatyczną przyszłością narodu, który nie rozpoznał „czasu swojego nawiedzenia”. Jako Mesjasz, posłany do wszystkich narodów, podkreślał jednak istnienie innej ojczyzny, która jest w niebie. To będzie nowe Jeruzalem i nowa Ziemia Święta. Drogą do niej jest miłość – bezwarunkowa, przebaczająca i obejmująca nawet wrogów.

Miłość jest gwarantem prawdziwego patriotyzmu, który nie manipuluje wiarą i nie wykorzystuje jej do złych celów. To nie prawdziwa wiara, w każdym razie nie chrześcijańska, kazała wypisywać na pasach żołnierzy agresorów „Gott mit uns” i nie ona prowadziła do krzywd i aktów terroru. Dziś podobną mentalność widzimy w wypowiedziach moskiewskiego patriarchy Cyryla. Tam również nie ma miłości, a powoływanie się na Ewangelię dla uzasadnienia ludobójstwa staje się bluźnierstwem. Brak miłości wyradza patriotyzm w skrajny szowinizm.

Nie taki patriotyzm prezentują święci. Oni, owszem, kochają swoją ojczyznę, ale nie dlatego, że jest najlepsza na świecie, tylko dlatego, że właśnie w niej postawił ich Bóg i że z niej prowadzi ich droga do ojczyzny przeznaczenia. „Nasza ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa” – pisze Paweł (Flp 3,20). Oznacza to, że w gruncie rzeczy my wszyscy, którzy chcemy być z Chrystusem w niebie, jesteśmy jednym narodem. Dla chrześcijanina zatem wszelkie ideologie stawiające własny naród ponad inne są nie do przyjęcia. Ziemskie ojczyzny przeminą. „Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: »Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!«” (Mt 25,34). Te słowa usłyszą patrioci królestwa Bożego – ludzie miłości. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.