Sławny cudami

Marcin Jakimowicz

|

GN 17/2022

publikacja 28.04.2022 00:00

Tylko w ciągu pierwszego roku po śmierci zanotowano w kronikach aż 172 cuda za jego wstawiennictwem.

Sławny cudami pixabay

Stał dotąd w drugim szeregu krakusów wyniesionych na ołtarze, tuż za biskupem Stanisławem i królową Jadwigą. Pokazał się szerokiemu światu dopiero 12 lat temu.

Ależ ten Kazimierz się zmienił! Dekadę temu wędrowałem po uliczkach Estery, Izaaka i Jakuba, fotografując odrapane tynki, na których trwała wojna między Cracovią a Białą Gwiazdą (w tej dzielnicy wygrywały „Pasy”), przyglądając się zdewastowanym okiennicom i zamkniętym na cztery spusty witrynom sklepowym. Dziś w morzu kawiarń, które jak grzyby po deszczu wyrastają w żydowskiej dzielnicy, trudno znaleźć miejsce do zaparkowania.

Na oblegane przez turystów synagogi i restauracje oferujące czulent i gefilte fisz od sześciuset lat spogląda gigantyczny kościół Bożego Ciała. Tu modlił się przed wiekami Stanisław Scholtiss zwany Kazimierczykiem. „W jednej parafii się urodził, tu był ochrzczony, wykształcił się, został kapłanem, tu wygłaszał płomienne kazania i doszedł do świętości. Jak widać, w jednej parafii można to zrobić!” – śmieją się kanonicy regularni laterańscy, którzy modlą się tu od maja 1405 roku.

Urodził się 27 września 1433 roku. Po studiach na Akademii Krakowskiej jako 23-latek wstąpił do klasztoru Bożego Ciała na Kazimierzu, a już po roku nowicjatu złożył śluby zakonne. Ponieważ kanonicy zaliczyli mu studia, kapłanem został, mając 25 lat. Po pięciu latach zaczął pełnić funkcję kaznodziei i spowiednika. Głosił w językach polskim i niemieckim. Do dziś przetrwała jego duszpasterska wskazówka: „Ty, który słuchasz Mszy Świętej i wychodzisz przed jej zakończeniem, nie otrzymasz żadnej nagrody, gdyż ważność obowiązku wysłuchania Mszy Świętej stwierdza się na końcu”.

Zmarł w opinii świętości 3 maja 1489 roku, a pierwszy cud za wstawiennictwem Kazimierczyka zdarzył się niemal natychmiast po jego pogrzebie. Uzdrowiona została niejaka Katarzyna, mieszczka kazimierska. O niezwykłym wydarzeniu niebawem szeptał cały Kazimierz (mieszkało tu zaledwie 1500 osób), a do grobu Stanisława ruszyły tłumy wiernych z Krakowa, Wieliczki i Bochni.

Ponieważ jedynie w ciągu pierwszego roku zanotowano w księdze aż 172 nadprzyrodzone interwencje, przy jego nazwisku dopisano: miraculis clarens, czyli „sławny z cudów”.

Po latach szczątki Stanisława umieszczono na ratuszu Kazimierza i sąsiedniego Krakowa, a choć nie był jeszcze beatyfikowany, przekonanie o jego świętości było tak silne, że jego imię zamieszczono w wydanym w 1604 roku w Rzymie spisie świętych patronów Królestwa Polskiego.

Trafił na ołtarze dzięki… pewnej wizycie duszpasterskiej. 1 marca 1969 r. do krakowskiej parafii przyjechał na wizytację biskup Karol Wojtyła. Gdy usiadł, jak to miał w zwyczaju, w konfesjonale, zobaczył tłumy ludzi, którzy padali na kolana przed grobem Kazimierczyka. „To żywy kult! Zadbajcie o beatyfikację!” – polecił gospodarzom miejsca. Po 24 latach sam wyniósł do chwały ołtarzy „cudotwórcę” z Kazimierza, a kanonizacji 17 października 2010 r. przewodniczył jego następca, Benedykt XVI.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.