Pytania na Wielkanoc 2022 roku

ks. Jerzy Szymik

|

GN 15/2022

Ani z naszą wiarą, ani z miłością, ani też z polskim katolickim rozumem nie jest najgorzej.

Pytania na Wielkanoc 2022 roku

Tytuł jest echem wiersza Miłosza „Rozmowy na Wielkanoc 1620 roku”, w którym toczy się debata katolika z kalwinem na temat spraw ostatecznych. Felieton ma dwa motta: jedno z Orwella – „Za największą herezję uznawano zdrowy rozsądek” („Rok 1984”); drugie z Miłosza właśnie – „Milczenie ich nie ocali, a jedynie upodli” („Zniewolony umysł”).

Pytanie pierwsze już zadawano, ale warto je wyostrzyć. Jak to jest, że na granicy z Białorusią i w pontonach pod Lampedusą znajduje się ok. 90 proc. mężczyzn, średnio 25-letnich, zaś wśród uchodźców z Ukrainy znajduje się ok. 90 proc. kobiet, dzieci i osób starszych, a 25-latków nie ma prawie wcale? Ba, niemało pracujących w Polsce młodych Ukraińców wróciło na czas wojny do ojczyzny. O czym to świadczy? I teraz: ogólnopolska zbiórka w kościołach na forsujących polską concertinę za pomocą kamieni, nożyc, laserów i wyzwisk była jedną z najniższych w ostatnich dekadach, a skala pomocy ukraińskim uchodźcom jest niebywale szczodra (zbiórka na ten cel była najwyższa w dziejach polskiego Kościoła) i absolutnie powszechna. To znaczy, że co? Że ani z naszą wiarą, ani z miłością, ani też z polskim katolickim rozumem nie jest najgorzej, prawda?

W lutym „Tygodnik Powszechny” opublikował wydanie specjalne pt. „Wiara dla dorosłych”. Redaktor wydania zapewnia w pierwszym zdaniu wstępu, że w 150-stronicowym magazynie „jesteśmy daleko od katechizmowych czytanek i lukrowanych kazań” i że jest to wybór „najlepszych tekstów i wywiadów” TP. Sięgam po wywiad z Olgą Tokarczuk. W kwestii wiary dla dorosłych dowiaduję się od niej: że „katolicyzm nie sprzyja odwadze myślenia”; że dwa filary polskiej kultury religijnej to „konformizm i hipokryzja”; że „politeizm we współczesnym świecie” to „prawdziwie głęboka, barwna, przeżywana na co dzień ludzka religijność”; że „polska historia potrzebuje herezji” i „należy się jej trochę potarmoszenia” w celu zmiany wersji „konserwatywnej, narodowej i patriarchalnej” na „prowokacyjne perspektywy”; że „nie ma chyba doskonalszej, cudownie i sensownie wzniesionej przednauki” niż astrologia. Pojawiają się odniesienia do dogmatów chrześcijańskich: kwestionuje się w katolickim społeczeństwie wpływ księżyca na człowieka, ubolewa Noblistka, a wierzy „w dużo bardziej irracjonalne rzeczy, np. poczęcie z ducha czy powstanie z martwych”. Dekalog jest tu opisany w kluczu tzw. tradycji sabbatajskiej – przykazania są „obmyślone po to, żeby trzymać ludzi w karności, niewoli, posłuszeństwie i narzuconym prostackim reżimie moralnym”. Czy to właśnie jest wiara dla dorosłych? W miejsce katechizmowych czytanek – politeizm i astrologia, wzniesiona sensownie? Znam wielu poszukiwaczy Boga i Kościoła, wielu przedstawicieli polskiej inteligencji, którzy biją się o wiarę dla swojej dorosłości i o dorosłość dla swojej wiary i którzy sięgają po TP – „katolickie pismo społeczno-kulturalne” – w nadziei, że znajdą. Czy ktoś bierze za to, za nich, odpowiedzialność?

Kardynał Jean-Claude Hollerich jest arcybiskupem Luksemburga, przewodniczącym Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE). Franciszek mianował go relatorem generalnym Synodu o synodalności. Kardynał, uważany za papabile, twierdzi, że nauczanie Kościoła na temat homoseksualizmu jest przestarzałe i błędne. Ponieważ zmieniła się treść naukowych opinii na ten temat, dlatego „socjologiczno-naukowe podstawy” dotyczące tego, co „dawniej potępiano jako sodomię”, „nie są już poprawne”. I że Katechizm Kościoła Katolickiego powinien w tej kwestii zostać zmieniony. Mówi też: „Dlaczego nie mielibyśmy mieć żonatych księży? A jeśli jakiś ksiądz nie może dłużej żyć w samotności, musimy umieć go zrozumieć, a nie potępiać”. Pytanie: jak ma myśleć i wierzyć katolik – przekonany, że nie powinien wymędrkowywać selektywnie swojej wiary i etyki, ale powinien przyjąć ich nieskażony depozyt w nauczaniu prawowitych pasterzy Kościoła – kiedy generalny relator synodu (w który się ów katolik ma angażować) mówi to, co mówi? Z jaką dozą przekonania ma czytać katechizm, o którym słyszy – z pasterskich, kompetentnych, jak wierzy, ust – że jego tezy są przestarzałe? Czego się ten człowiek ma trzymać, gdzie szukać oparcia?

I na koniec: czy w kropielnicach naszych kościołów już na zawsze mają pozostać środki do dezynfekcji rąk? Nowa normalność? Czy też możemy je, jakże ważne dla zdrowia, umieścić tam, gdzie ich miejsce? A do kropielnic wlać wodę święconą? I oznaczać nią, krzyżem Zmartwychwstałego, nasze serce i głowę, ramiona i dłonie? Możemy?•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.