Nie pompować balonika

Maciej Legutko

|

GN 15/2022

publikacja 14.04.2022 00:00

Polska trafiła do ciekawej grupy na piłkarskich mistrzostwach świata w Katarze. Wyjście z niej nie przekracza możliwości naszych piłkarzy, ale nadmierny optymizm też nie jest uzasadniony.

Od zwycięskiego barażu  ze Szwecją piłkarską reprezentację Polski znów otacza optymizm kibiców. Od zwycięskiego barażu ze Szwecją piłkarską reprezentację Polski znów otacza optymizm kibiców.
łukasz Kalinowski /East News

Przed losowaniem grup trener Czesław Michniewicz marzył o zagraniu z Argentyną. Życzenie selekcjonera spełniło się, zadowolony jest on również z terminarza i z pozostałych rywali – Meksyku oraz Arabii Saudyjskiej. Receptą natomiast na wyjście z grupy mają być: specjalizujący się w drobiazgowej analizie gry rywali selekcjoner, najmocniejsi zawodnicy mający świadomość, że to ostatni wielki turniej w ich karierze, a także kilka młodych talentów. Z drugiej strony ostatnie zetknięcia z latynoską piłką na mundialu kończyły się dla Polski boleśnie – laniem zebranym od Kolumbii w 2018 roku i zaskakującą porażką z Ekwadorem w 2006 roku.

Tym razem poprzeczka będzie zawieszona jeszcze wyżej. Argentyna tradycyjnie stawiana jest w gronie faworytów turnieju, a Meksyk ma patent na wychodzenie z grupy na mistrzostwach. W czym należy więc upatrywać szans na sukces, a co budzi pesymistyczne nastawienie wobec występu w Katarze?

Analiza przede wszystkim

Po wygraniu barażu ze Szwecją Czesław Michniewicz potwierdził, że wśród polskich trenerów nie ma w tej chwili lepszego specjalisty od przygotowywania drużyny pod konkretnego, najlepiej mocniejszego przeciwnika. Udowodnił to jako trener polskiej młodzieżówki, gdy wygrywał baraże z Portugalią i gdy na młodzieżowym Euro 2019 pokonał Belgię i Włochy. Tak samo było w Legii Warszawa, którą poprowadził do zwycięstw m.in. nad Slavią Praga, Spartakiem Moskwa i Leicester City.

Na konferencji prasowej przed meczem ze Szwecją Michniewicz mówił: „Wiem o nich absolutnie wszystko. Wiem, kto przebiera psa w koszulkę reprezentacji. Czyja mama grała w piłkę ręczną, a czyj tata w piłkę nożną. Wiem, kto się na kogo obraził, gdy nie został piłkarzem roku w Szwecji”. W ciągu paru treningów selekcjonerowi udało się zapoznać piłkarzy z kilkoma ważnymi schematami. Na przykład uniemożliwianie szwedzkiemu bramkarzowi szybkiego wznawiania gry dalekim wykopem czy ciągłe wywieranie presji na najsłabszym ogniwie defensywy – Marcusie Danielsonie. Właśnie to przyniosło zdobycie przez Piotra Zielińskiego drugiej bramki. Po osiągnięciu rezultatu 2:0 Polacy umiejętnie spowalniali grę i trzymali piłkę daleko od własnej bramki, co zupełnie im nie wychodziło za czasów Paulo Sousy.

Trzy mecze z przeciwnikami poznanymi 8 miesięcy przed wybiegnięciem na boisko to wymarzony układ dla Czesława Michniewicza i jego sztabu. Można być spokojnym o to, że Polacy rozpracują wszystkie schematy przeciwników i ich słabe punkty. To szansa na zniwelowanie przewagi Argentyny i Meksyku. Drużyn, które mają lepszych piłkarzy, ale potrafią mieć problemy z odpowiednim przygotowaniem taktycznym. Argentyńczycy zniweczyli w ten sposób chociażby niesamowity potencjał swojej kadry na mundialu w 2010 roku.

Lekceważenie tego elementu przygotowań zazwyczaj kończyło się fatalnie dla Polaków. W 2018 roku Adam Nawałka rozregulował drużynę przed mundialem, próbując w ostatniej chwili zmieniać taktykę, w 2012 Franciszek Smuda nonszalancko zignorował rozpracowanie Greków przed meczem otwarcia; podobnie było za Pawła Janasa w pierwszym meczu MŚ 2006 z Ekwadorem.

„Ostatni taniec” naszych gwiazd

Najlepsza taktyka nie pomoże, gdy nie ma dobrych wykonawców. Po meczu ze Szwecją powróciła nadzieja, że jakość może zagwarantować „stara gwardia”. W przypadku Roberta Lewandowskiego nie ma obaw o formę, ale nasze wieloletnie filary pozostałych formacji – Wojciech Szczęsny w bramce, Kamil Glik w obronie i Grzegorz Krychowiak w pomocy – miały ostatnio wahania formy w kadrze, a Glik i Krychowiak coraz mniej znaczą w klubowej piłce. Każdy z nich odegrał wielką rolę w pokonaniu Szwedów. Ich (a także np. Kamila Grosickiego) dodatkową motywacją może być fakt, że prawdopodobnie zagrają ostatni mundial w karierze. Poza niezmiennymi problemami z obsadą lewej obrony i skrzydeł jakość naszej kadry z pewnością pozwala nam pretendować do wyjścia z grupy. Bednarek i Cash w obronie, Zieliński, Moder i Klich w pomocy oraz Piątek i Milik w ataku to zawodnicy o uznanej klasie i co ważne – przez większość sezonu znajdują się w dobrej formie, jeżeli zdrowie im dopisuje.

Michniewicz w meczu ze Szwecją udanie wprowadził też świeżą krew – Krystiana Bielika (miałby już więcej meczów w kadrze, gdyby nie podatność na kontuzje) oraz Sebastiana Szymańskiego, który był pomijany przez Paulo Sousę. Możliwe, że do listopadowego mundialu w kadrze zagoszczą nowe twarze. Największe nadzieje budzi 20-letni wahadłowy Nicola Zalewski i 22-letni pomocnik Jakub Kiwior. Na wiosnę obaj wywalczyli miejsce w podstawowym składzie w drużynach włoskiej Serii A – Romie i Spezii.

Jest się kogo obawiać

Spotkanie Polski z Argentyną przyciągnie uwagę na całym świecie, gdyż przebiegać będzie pod hasłem starcia dwóch najlepszych piłkarzy świata – Messiego i Lewandowskiego. Dla obu będzie to prawdopodobnie ostatni mundial w karierze. Argentyńskie media od razu po losowaniu podgrzały atmosferę, przypominając, że Lewandowski nie krył swojego rozczarowania, gdy w ostatnim plebiscycie Złotej Piłki zajął drugie miejsce za Messim.

Radosne oczekiwanie Polaków na mecz z Argentyną bierze się głównie z marki tej reprezentacji, osoby Leo Messiego i rzadkich okazji do spotkania go na boisku. Obie reprezentacje grały ze sobą tylko 11 razy, a na mistrzostwach spotkały się ostatnio w 1978 roku. Natomiast aktualna dyspozycja Argentyny bez wątpienia powinna budzić nasz respekt. To najbardziej zbalansowana argentyńska kadra od lat. Przez ostatnie dekady Argentyna wyróżniała się niesamowitym potencjałem w ataku (np. na mundial w 2018 pojechali Messi, Higuain, Aguero i Dybala), którego nie potrafili wykorzystać nawet najbardziej wytrawni trenerzy taktycy, jak Marcelo Bielsa czy Jorge Sampaoli. Obecnie selekcjonerem jest były obrońca Lionel Scaloni, któremu asystują dwaj niegdyś wybitni stoperzy – Walter Samuel i Roberto Ayala. Argentyna traci niewiele goli (tylko 8 w 17 spotkaniach eliminacyjnych), a w ataku, choć nie ma już takiej grupy snajperów jak kiedyś, nareszcie dobrano odpowiedniego partnera dla Messiego. Jest nim Lautaro Martinez z Interu Mediolan. Drużyna Albicelestes może się pochwalić passą 31 meczów bez porażki.

Za reprezentacją Argentyny ciągnie się opinia zespołu skłóconego i nieumiejącego sprostać wygórowanym oczekiwaniom kibiców. Tym razem powinno być inaczej. W kadrze nie słychać o konfliktach, w dużej mierze z powodu usunięcia z niej graczy, którzy nie dogadywali się z Messim. Drużynę wzmocnił mentalnie tryumf w Copa America w 2021 roku, odniesiony po osiemnastoletniej przerwie. Pozwolił on zerwać z łatką zespołu „wiecznie drugiego” i zawodzącego w kluczowych meczach.

Imponującą passę ma także reprezentacja Meksyku. Od mistrzostw świata w 1986 roku Meksykanie zawsze wychodzą z grupy (w 1990 nie grali z powodu dyskwalifikacji), gdzie pokonują silne europejskie zespoły (w 2018 Niemców, w 2014 Chorwatów, a w 2010 Francuzów). Reprezentacja jest na 9. miejscu w rankingu FIFA.

Średnio zorientowany kibic futbolu nie kojarzy zbyt wielu meksykańskich graczy. W europejskich ligach wyróżniają się przede wszystkim: Edson Alvarez z Ajaxu Amsterdam, Hirving Lozano z Napoli i Raul Jimenez z Wolverhampton. Na dwóch ostatnich mundialach świetnie prezentował się bramkarz Guillermo Ochoa. Najbardziej rozpoznawalny meksykański piłkarz ostatnich lat – napastnik Javier Hernandez – nie gra w kadrze z powodu konfliktu z trenerem Gerardem Martinem. Kadra w większości składa się z piłkarzy rodzimej ligi, ale to silne i bogate rozgrywki. Potencjał drużyny i jej mundialowe doświadczenie bez wątpienia „na papierze” stawiają Meksyk w roli faworyta meczu z Polską.

Arabia Saudyjska to najsłabsza drużyna naszej grupy. Zajmuje 49. miejsce w rankingu FIFA – teoretycznie jest to poziom europejskich przeciętniaków pokroju Irlandii Północnej czy Słowacji. Kluczową rolę przed spotkaniem z Saudyjczykami (z którymi zagramy po Meksyku, a przed Argentyną) ma do odegrania bank informacji. Wszyscy gracze tej bliskowschodniej reprezentacji grają w rodzimej lidze i nawet dla dobrze zorientowanych fanów piłki nożnej są postaciami anonimowymi. W związku z miejscem rozgrywania mundialu granie w saudyjskiej lidze może być pewnym atutem ze względu na przystosowanie do klimatu. To mecz do zagrania pod wyświechtanym, ale wciąż prawdziwym piłkarskim hasłem – nie zlekceważyć przeciwnika. Saudyjczycy doznawali na mistrzostwach wysokich porażek (np. 8:0 z Niemcami, czy 5:0 z Rosją), ale na ich najlepszym mundialowym występie w historii najskuteczniej grali właśnie przeciw Europejczykom. W 1994 roku w USA wyszli z grupy, sensacyjnie pokonali Belgię 1:0, a z Holandią przegrali, tracąc gola w ostatniej minucie.

Wystarczy bliżej przyjrzeć się naszym grupowym rywalom, by stwierdzić, że wyjście z grupy to trudne zadanie. Na pewno jednak jest ono w naszym zasięgu. Zwłaszcza że czas działa na korzyść Polaków. Już w drugim meczu pod wodzą Czesława Michniewicza pokazali klasę na tle silniejszego rywala, a teraz selekcjonera czeka kilka miesięcy spokojnej pracy, szlifowanie taktyki oraz mecze z wymagającymi rywalami: Belgią, Walią i Holandią w Lidze Narodów oraz towarzyskie spotkanie z Brazylią w przededniu mundialu. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.