Rekolekcje w drodze

Szymon Babuchowski

|

GN 14/2022

publikacja 07.04.2022 00:00

– Kiedy czytam ewangeliczny opis męki Pańskiej, mam przed oczami nasze misterium – zwierza się ks. Joachim Leszczyna, odtwórca roli Jezusa.

Scena ukrzyżowania wygląda realistycznie. Scena ukrzyżowania wygląda realistycznie.
ROMAN KOSZOWSKI

Już dwie godziny przed rozpoczęciem misterium aktorzy zaczynają schodzić się w Domu Pielgrzyma. Zakładają stroje i peruki, doprawiają sobie brody. Dwie charakteryzatorki uwijają się, by każdy zdążył przygotować się do występu. – Czegoś wam potrzeba? – rzuca w biegu ks. Janusz Jezusek, dyrektor ośrodka rekolekcyjnego prowadzonego przez Misjonarzy Świętej Rodziny w Górce Klasztornej, a jednocześnie reżyser całego przedsięwzięcia.

– Ksiądz się nie martwi! Pudry, fluidy – to wszystko mamy w domu – śmieją się panie.

Niebawem jednak gwar w Domu Pielgrzyma ucichnie. – Kiedy zaczyna się misterium, kończą się śmichy-chichy, jest pełna powaga – podkreśla Zbigniew Łosoś, odtwórca roli apostoła Jakuba.

Prawdziwe przeżywanie

Tradycja misteriów Męki Pańskiej w Górce Klasztornej na Krajnie, ok. 40 km na północny wschód od Piły, sięga 1984 roku. Pomysłodawcą i reżyserem pierwszego przedstawienia pasyjnego w tym najstarszym w Polsce miejscu objawienia maryjnego był ks. Jan Czekała. – Na początku wszystko było dużo prostsze, ale z czasem misteria zaczęły się rozrastać – opowiada ks. Janusz Jezusek. – Obecnie gra w nim około 60 osób, a razem z obsługą zaangażowanych jest blisko stu ludzi. Wielu pielgrzymów, nie tylko z okolicy, ale i z innych części Polski, przybywa, by w tym uczestniczyć. W niektórych latach liczba ta dochodziła nawet do 10 tysięcy, dlatego spektakle odgrywane są kilkakrotnie [w tym tygodniu odbędą się jeszcze dwa: 9 i 10 kwietnia – przyp. Sz.B.]. Scenariusz misterium musieliśmy dopasować do przestrzeni Placu Objawienia, gdzie rozgrywa się większość scen. Robert Kanaan, znany kompozytor piszący dla wielu teatrów, stworzył oprawę muzyczną. Także w tym roku dokładamy nowy element: Dawid Krzyk, muzyk ze Złotowa, dopisał piosenki, które zostaną wykonane w trakcie wydarzenia.

Twórcy góreckiego misterium należą od 1997 r. do stowarzyszenia Europassion, zrzeszającego ludzi odgrywających podobne spektakle w całej Europie. – Widziałem misteria z różnych krajów i mogę śmiało powiedzieć, że nie mamy się czego wstydzić – podkreśla ks. Janusz Jezusek. – Nasze przedstawienia wyróżnia to, że nie są to popisy gry aktorskiej, tylko prawdziwe przeżywanie męki Pana Jezusa. Owszem, wspierają nas czasem zawodowi aktorzy, np. Dariusz Kowalski, odtwórca roli Tracza w serialu „Plebania”, pomagał przy ułożeniu sceny z Wieczernika. Jednak całe przedsięwzięcie wypływa z serca. Przygotowania zaczynamy już w Środę Popielcową, od rekolekcji wielkopostnych. Misterium tworzą głównie ludzie ze środowiska wiejskiego, ale włącza się w nie też coraz więcej mieszkańców miasta, niedalekiej Łobżenicy.

Boso po śniegu

Zbigniew Łosoś, emerytowany rolnik, uczestniczy w misteriach od samego początku, tyle że dawniej grał w nich rolę świętego Piotra. Co roku sporządza notatki na temat przebiegu spektaklu – zapisuje m.in., ilu przybyło ludzi i jaka była pogoda. Dzięki temu pamięta chociażby, że w 1986 r. w rolę Jezusa wcielił się profesjonalny aktor i poeta Bogusław Kierc. – Szedł boso po śniegu, a po wszystkim był tak wzruszony, że każdego ściskał i całował – opowiada autor zapisków.

Teraz w przygotowanie spektaklu angażują się już trzy pokolenia rodziny pana Zbigniewa: żona Grażyna zajmuje się charakteryzacją, syn Fabian gra rolę Piłata, a wnuczka Letycja jest jedną z płaczek. – Będąc Jakubem, mam mniej do mówienia, więc i napięcie jest nieco mniejsze. Scena zaparcia się Piotra zawsze kosztowała mnie sporo emocji. Ale sama postać człowieka, który nie jest idealny, zaparł się Jezusa, a potem został pierwszym papieżem – jest mi bardzo bliska.

W tym roku jednak pan Zbigniew postanowił oddać tę rolę komuś młodszemu. Przypadła ona Krzysztofowi Piszczkowi z Piesna. – To duże wyzwanie, bo Piotr jest postacią bardzo ekspresyjną: na początku pewny siebie, pęka w obliczu próby. Jednak jego osoba pokazuje, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Pozwala zobaczyć, że jest przebaczenie – twierdzi młody aktor.

Każda rana to mój grzech

Jeszcze trudniejsze zadanie ma Michał Daniel z Piły, który wciela się w postać Judasza. – Chcę ją zagrać jak najwierniej, żeby ludzie mogli zobaczyć, jak to było naprawdę – mówi. – Najtrudniejszy jest ten moment, kiedy przychodzę do Ogrójca i – mówiąc: „Pokój tobie, Rabbi” – pocałunkiem zdradzam Jezusa. Modlę się, żebym nigdy taki się nie stał.

Swoje uczestnictwo w misterium pan Michał ofiaruje w intencji osób uzależnionych od alkoholu i ich rodzin. Sam nie pije od wielu lat, a tę przemianę zawdzięcza Matce Bożej Góreckiej. Pracuje teraz jako terapeuta uzależnień i organizuje pielgrzymki do Medjugorja.

– Każdy z nas bywa Piłatem, Kajfaszem, Judaszem, ale nie Maryją, która nigdy nie popełniła grzechu – mówi Danuta Kowalska, od prawie trzech dekad grająca właśnie Matkę Bożą. To właśnie pani Danuta, z wykształcenia krawcowa, zaprojektowała większość strojów używanych w góreckim misterium. – Na początku bałam się roli Maryi. Ale z drugiej strony to dla mnie zaszczyt. Od dzieciństwa jestem zżyta z Matką Bożą Górecką. Dla mnie misterium to rekolekcje w drodze. Kiedy patrzę na rany Jezusa, to widzę, że każda z nich to mój grzech – dodaje drżącym głosem. Trzeba przyznać, że rany wyglądają naprawdę realistycznie, bo pejcze, którymi biczowany jest Pan Jezus, umazane są czerwoną farbą.

Wszystko zaczyna się nieopodal miejsca, w którym w 1079 r. jednemu z tutejszych pasterzy ukazała się na dębie Matka Boża z Dzieciątkiem. „Nie w obrazie jakim malowanym od malarza, nie w osobie rzniętej od snycerza, ale w Swojej prawdziwej osobie, wielką jasnością otoczona, na ręce lewej maleńkiego Jezusa piastująca, nad studnią w tym gaju wykopaną od pasterzy, pokazała ubogiemu pastuszce natenczas przy studni bydło pasącemu, co i samo bydło, widząc to niezwyczajne zjawisko, czyli cud, choć nierozumne, poklękało” – zapisali sześć wieków później bernardyńscy kronikarze.

Zimny wiatr na Golgocie

Od prawie stu lat tutejszym sanktuarium opiekują się Misjonarze Świętej Rodziny. W czasie II wojny światowej na terenie klasztoru utworzony został obóz, w którym przebywali m.in. internowani zakonnicy i księża z okolicznych parafii, zamordowani w Paterku w listopadzie 1939 r. Misterium zrodziło się jako hołd oddany wszystkim pomordowanym. – Modlimy się o rychłą beatyfikację góreckich męczenników – mówi tuż przed tegorocznym misterium ks. Janusz Jezusek. – Ale dziś modlimy się przede wszystkim za tych, którzy na Ukrainie walczą o wolność. Z wielkim niedowierzaniem patrzymy na to, że w XXI wieku nadal tak można kogoś osądzić, skazać. Chcemy dziś patrzeć na Jezusa skazanego.

Po chwili Plac Objawienia staje się miejscem ostatniej wieczerzy, modlitwy w Ogrójcu i sądu nad Jezusem. Aktorzy przemieszczają się w tej przestrzeni, a za nimi podąża publiczność. Słyszymy dialogi oparte m.in. na powieści „Jezus z Nazaretu” Romana Branstaettera, dzięki czemu biblijne sceny łatwiej nam osadzić w realiach epoki. Gdy skazano już Jezusa i rozpoczyna się droga krzyżowa skrajem Góreckiego Gaju, pojawia się rzymski legionista na prawdziwym koniu. Bardzo realistycznie wyglądają upadki Chrystusa, a poprzeczna belka krzyża z hukiem uderza o ziemię. Wszystko dzieje się teraz bardzo szybko – przymuszony Szymon Cyrenejczyk zabiera belkę, Weronika podbiega z chustą. Po chwili jesteśmy już na Golgocie – niewielkim wzgórzu znajdującym się nieopodal cmentarza. Wiejący tu zimny wiatr musiał dać się we znaki ks. Joachimowi Leszczynie, odgrywającemu rolę Zbawiciela obnażonego z szat. Aktor nie dał tego jednak po sobie poznać. Był to jego, jak mówi, „powrót na krzyż”, bo tę rolę grał także w latach 2005–2006. Za każdym razem traktował to jak rekolekcje. – Kiedy czytam ewangeliczny opis męki Pańskiej, mam przed oczami nasze misterium – zwierza się w rozmowie z nami. – Coś podobnego przeżywałem jeszcze tylko na Madagaskarze, gdzie przez dziesięć lat posługiwałem jako misjonarz. Kiedy wchodziłem do wioski i od razu otaczał mnie wianuszek dzieci albo gdy widziałem ludzi czerpiących wodę ze studni – czułem się zupełnie jak za czasów Jezusa. Myślę, że potrzebujemy takich obrazów jak to misterium, żeby unaocznić sobie najważniejsze dla naszego życia wydarzenia. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.