Zwycięstwo Orbána

Andrzej Grajewski

|

GN 14/2022

publikacja 07.04.2022 00:00

Konserwatywna koalicja Fidesz–KDNP wygrała czwarte z kolei wybory parlamentarne. W jaką stronę Viktor Orbán poprowadzi Węgry?

Rządząca koalicja pod wodzą Viktora Orbána osiągnęła wynik lepszy niż cztery lata temu. Rządząca koalicja pod wodzą Viktora Orbána osiągnęła wynik lepszy niż cztery lata temu.
ZOLTAN FISCHER /epa/pap

Zjednoczona prawica: Węgierski Związek Obywatelski (Fidesz) i chadecja (KDNP) pokonała opozycyjny blok Zjednoczeni dla Węgier, którego liderem był Péter Márki-Zay, burmistrz niewielkiego miasta przy granicy z Rumunią. Według niepełnych danych rządząca kolacja zdobyła 135 mandatów, poprawiając wynik sprzed czterech lat. Opozycja poniosła kolejną klęskę. Jej siłą miał być egzotyczny i niespójny programowo sojuszu sześciu partii: od liberałów do nacjonalistów. Łączył ich tylko jeden cel: pokonać wreszcie Orbána. Do parlamentu (199 mandatów) 106 deputowanych wybiera się w jednoosobowych okręgach wyborczych. Pozostałe mandaty są rozdzielane między partie, które przekroczą 5-procentowy próg wyborczy. Zwierając szeregi, opozycja liczyła na to, że przełoży się to na jej sukces w okręgach jednomandatowych, gdzie dominował Fidesz. Tak się nie stało. Opozycja wygrała jedynie w Budapeszcie, gdzie dominuje od lat. Przegrała w innych dużych miastach, gdzie wcześniej odnosiła sukcesy. Prawdopodobnie wspólny blok się rozpadnie, a nową opozycję będą tworzyć partie lewicowe i postkomunistyczne, bez prawicowego Jobbiku, który gdyby startował oddzielnie, mógł liczyć na spory sukces. Świadczy o tym wynik partii Nasza Ojczyzna, założonej przez działaczy Jobbiku, którzy nie weszli do bloku opozycji i zdobyli 7 mandatów.

„Po stronie Węgier”

Wystawienie jednego bloku przez opozycję mogło być skuteczne, gdyby nie wojna na Ukrainie. Dopiero wówczas poparcie dla rządzących wzrosło. Premier Orbán działał ostrożnie. Nie zawetował żadnej z unijnych sankcji oraz potępił rosyjską agresję. Węgry przyjęły ponad 350 tys. uchodźców, gwarantując im bezpłatną opiekę zdrowotną, szkoły i przedszkola. Jednocześnie Orbán podkreślał, że „w tej wojnie Węgry są po stronie Węgier”. W jego ocenie konflikt ma wymiar globalny, gdyż „jest szachownicą dla mocarstw światowych, a Węgry są tylko jedną z figur. Jeśli ich cele będą tego wymagać, poświęcą nas”. Takie poglądy spowodowały, że zaczęto z niego robić sojusznika Putina. Nic bardziej błędnego. Ta postawa wynika z chłodnej kalkulacji i z doświadczenia historycznego. W poprzednim stuleciu Węgrzy przelali morze krwi, a i tak nie zdołali obronić swej państwowości w kształcie, w jakim była tworzona przez stulecia. Mały naród definiuje politykę w kategoriach własnego interesu. Węgrzy sprowadzają z Rosji 61 proc. ropy naftowej i 85 proc. gazu ziemnego. To dziedzictwo poprzednich dekad, ale także kalkulacji Orbána, który postawił na zakup tanich surowców energetycznych z Rosji. Teraz nie chce się zgodzić na całkowity zakaz ich importu, gdyż oznaczałoby to katastrofę dla gospodarki. To jednak nie Węgry, a Niemcy i Francja są głównymi blokującymi sankcje wobec Rosji i przez wiele lat budowały sojusz energetyczny z Putinem. Orbán nie zgodził się na transport broni dla Ukrainy przez węgierskie terytorium, ale na forum NATO wsparł jej dozbrajanie i wzmocnienie wschodniej flanki Sojuszu. Węgry stale dostarczają Ukraińcom paliwo, środki medyczne oraz sprzęt cywilny. Marki-Zay, w odróżnieniu od Orbána, przekonywał, że „Ukraina toczy naszą wojnę”. Deklarował gotowość wysłania węgierskich żołnierzy oraz broni na Ukrainę, gdyby NATO podjęło taką decyzję. Nie zjednało mu to jednak wyborców. Kandydat opozycji na premiera przegrał nawet w swym okręgu wyborczym.

Dwie ważne grupy

Imre Molnar, historyk, polonista i były dyplomata, podkreśla, że w tych wyborach wzięło udział także ok. 456 tys. Węgrów mających podwójne obywatelstwo i głosujących w węgierskich konsulatach w ich macierzystych krajach. To właśnie Orbán zmienił konstytucję i nadał członkom mniejszości węgierskiej prawo do obywatelstwa, co umożliwia im głosowanie, ale jedynie na listy partyjne, a nie w okręgach jednomandatowych. Takie uprawnienia mają Węgrzy mieszkający w Siedmiogrodzie (Rumunia), w Wojwodinie (Serbia), w Chorwacji, Słowenii, w Rusi Zakarpackiej (Ukraina) oraz żyjący na Zachodzie. Tego prawa nie ma natomiast mniejszość węgierska na Słowacji. Obywatelstwo i paszport węgierski umożliwiają Węgrom mieszkającym poza granicami dzisiejszych Węgier nie tylko głosowanie, ale i wyjazd do Unii Europejskiej i staranie się o pracę, co w przypadku mieszkańców krajów, które nie są członkiem Unii, nadal jest przepustką do lepszego życia.

Ojciec Paweł Cebula OFM Conv, proboszcz w Egerze, zwraca uwagę na znaczenie kwestii romskiej. Romów na Węgrzech jest około miliona. Dominują w wielu gminach i mniejszych miastach, zwłaszcza na północy. Jest wiele problemów związanych z adaptacją romskiej społeczości. Dla ich rozwiązania m.in. w episkopacie powstała specjalna Komisja ds. Duszpasterstwa Romów, której przewodniczącym jest bp János Székely, ordynariusz Szombathely, a w wielu diecezjach działają wikariusze odpowiedzialni za ten rodzaj duszpasterstwa. Aktywni na tym polu są także węgierscy grekokatolicy, ale wielu Romów, zwłaszcza w ostatnim czasie, bardziej odnajduje się we wspólnotach zielonoświątkowych aniżeli katolickich. Faktem jest, mówi o. Paweł, że dopiero rządowi Orbána udało się wprowadzić rozwiązania edukacyjne, które spowodowały, że po raz pierwszy w większej skali pojawiła się inteligencja pochodzenia romskiego, tworząc nowe wzorce dla tej społeczności. Wiele wskazuje na to, że Romowie często głosowali na Fidesz.

Cztery pytania

Wyborom towarzyszyło referendum, w którym postawiono cztery pytania w ważnych kwestiach moralnych. Dotyczą one organizowania w szkołach publicznych bez zgody rodziców zajęć dla nieletnich dotyczących orientacji seksualnych, propagowania zmiany płci wśród nieletnich, dostępu niepełnoletnich do treści pornograficznych oraz projekcji treści audiowizualnych wspierających zmianę płci wśród nieletnich. Opozycja miała wyraźny problem z referendum, ocenia o. Paweł Cebula, dlatego nawoływała, aby je zbojkotować lub odpowiedzieć pozytywnie na postawione w nim pytania. Frekwencja w referendum nie przekroczyła 50 proc. uprawnionych, formalnie jego wynik nie jest wiążący. Jednak jest ważną wskazówką, na którą rząd węgierski będzie się mógł powołać, broniąc na forum Unii uchwalonej w czerwcu 2021 r. ustawy o ochronie dzieci. Podobnie było podczas wyborów w 2018 r. Towarzyszyło im referendum z pytaniem o przyjmowanie migrantów, którzy w 2015 r. masowo próbowali dostać się z Turcji do Europy przez Węgry. Referendum formalnie było nieważne, gdyż nie wzięła w nim udziału wymagana większość, ale spośród tych, którzy oddali w nim głos, ponad 90. proc. opowiedziało się przeciwko przyjmowaniu migrantów i proponowanemu przez Unię Europejską systemowi relokacji. Ojciec Cebula zwraca uwagę, że w sprawie obecnego referendum głos zabrał także Episkopat Węgier, zazwyczaj bardzo ostrożny w wypowiadaniu się w okresie przedwyborczym. W liście pasterskim na Wielki Post znalazło się następujące zdanie: „W poczuciu odpowiedzialności za przyszłość weźmy również udział w zbliżających się wyborach parlamentarnych i w mającym się odbyć w tym samym czasie referendum”, co można interpretować jako wsparcie dla niego.

Zmęczenie wyborców

W opinii Molnara Fidesz musiał się w tej kampanii zmierzyć z ostrą krytyką opozycji oraz Brukseli, głoszącą, że Orbán jest antyeuropejski, toleruje korupcję i dyskryminuje mniejszości seksualne. Opozycja pokazywała także ludzi ze środowiska Fidesz, którzy stali się beneficjentami rządów tej partii, gdyż zajęli wiele prominentnych stanowisk w spółkach z udziałem skarbu państwa. – „Tłuste koty”, o których mówił prezes Jarosław Kaczyński – dodaje Molnar – występują nie tylko w polskiej polityce. Była to poniekąd konsekwencja działań rządu Orbána zmierzających do renacjonalizacji wielu spółek, których dochód wcześniej był wyprowadzany z kraju. Efektem ubocznym tego zjawiska było pojawienie się menedżerów z nominacji partii, którzy w tych spółkach objęli intratne posady. Jednak niewątpliwie największym sukcesem dotychczasowych rządów Orbána jest stabilność gospodarcza i systematyczny wzrost naszego PKB. Wcześniej ten wskaźnik był ujemny. Niestety Orbán nie pozyskał dla swych rządów większości opiniotwórczej grupy intelektualistów, którzy z reguły są przeciwni jego polityce.

Nowe wyzwania

Węgry są mocno podzielone. Kampania wyborcza była ostra, nie było takiej inwektywy, której obie strony tego politycznego sporu by nie użyły. Wielu ludzi odstręcza to od polityki. – W przyszłości coś trzeba zmienić – mówi Molnar – gdyż naród tak głęboko podzielony i skłócony nie będzie się mógł normalnie rozwijać, a czekają nas bardzo trudne czasy. Zmiany muszą nastąpić także w gospodarce, aby zmniejszyła się zależność od dostaw rosyjskich surowców energetycznych. Tym bardziej że po wojnie przyjdzie wielka recesja. W polityce międzynarodowej Orbán pozostanie promotorem idei Grupy Wyszehradzkiej jako instrumentu realizacji naszych wspólnych interesów oraz promocji kultury chrześcijańskiej na forum Unii Europejskiej.

W sensie cywilizacyjnym kluczową sprawą dla rządzących jest przełamanie stagnacji demograficznej. We wspomnianym liście węgierscy biskupi napisali, że Węgrzy stali się narodem ludzi starych, a mimo wysiłków rządu „nasza populacja wciąż się kurczy”. – Rząd Orbána – mówi o. Cebula – zrobił wiele dla zmiany negatywnych trendów demograficznych, angażując w programy prorodzinne ogromne sumy. Odpowiedzialna za te programy minister ds. rodziny Katalin Novák została w marcu wybrana przez parlament na prezydenta kraju. Na Węgrzech nie funkcjonuje program będący odpowiednikiem naszego 500 Plus, gdyż uznano, że nie będzie on skutecznym sposobem zmiany trendów demograficznych. Zamiast tego wprowadzono system podatkowych ulg prorodzinnych. W praktyce rodzina z trójką dzieci nie płaci podatków. Jest to bardziej sprawiedliwe, skuteczne i motywujące aniżeli rozdawnictwo pieniędzy. Zapowiedź kontynuacji tej polityki była jednym z najważniejszych postulatów wyborczych Fideszu i z pewnością wyborcy to docenili.

– Wiemy jednak – mówi franciszkanin – że tych kwestii nie załatwi się samymi pieniędzmi, gdyż konieczna jest zmiana mentalności i utrwalenie zupełnie odmiennej hierarchii wartości społecznych, aniżeli proponowana przez współczesne społeczeństwo konsumpcyjne. Dlatego uważam – dodaje – że obecne wybory miały dla Węgier nie tylko znaczenie polityczne, lecz wręcz egzystencjalne. Zdecydowały, czy naród i jego chrześcijańskie państwo i kultura przetrwają.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.