Kto jest Sługą Pańskim

GN 14/2022

publikacja 07.04.2022 00:00

Jak rozumieć pieśni o Słudze Pańskim z Księgi Izajasza, wyjaśnia o. Łukasz Popko OP.

Kościół widzi w Jezusie Chrystusie Sługę Pańskiego, o którym Izajasz napisał:  „Jak wielu osłupiało  na Jego widok – tak nieludzko był oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna  do ludzi” (Iz 52,14). Kościół widzi w Jezusie Chrystusie Sługę Pańskiego, o którym Izajasz napisał: „Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko był oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi” (Iz 52,14).
reprodukcja Henryk Przondziono /foto gość

Ks. Rafał Bogacki: W Wielkim Poście czytamy często proroctwa z Księgi Izajasza, m.in. pieśni o Słudze Pańskim. Kim jest ta postać?

O. Łukasz Popko: Na to pytanie istnieje wiele odpowiedzi, które nie muszą się wykluczać. Ze Sługą Pańskim jest podobnie jak z „umiłowanym uczniem” w Ewangelii Jana. Nie do końca wiadomo, czy pod tym określeniem kryje się Jan Apostoł, Łazarz czy czytelnik Ewangelii. Sługa Pański to tożsamość otwarta i zadanie, które może pełnić wiele osób, z dzisiejszym czytelnikiem włącznie.

Sztuczka, by wprowadzić nas głębiej w świat służby?

Sposób literacki, za pomocą którego autor chce zaprosić czytelnika do swojego świata. Proponuję następujące porównanie: to nie jest film, który mamy biernie oglądać, ale raczej gra komputerowa. Aby to „zadziałało”, trzeba coś kliknąć, wejść w rzeczywistość i uczestniczyć. Mogę przeczytać te pieśni, utożsamiając ze Sługą z Księgi Izajasza naród wybrany, Cyrusa czy nawet Chrystusa. A mogę też wstawić tam siebie, jeśli tylko chcę być sługą Pana.

Ale ze słowem „sługa” mamy raczej negatywne skojarzenia…

Dziś sługa kojarzy nam się z pracownikiem na godziny, z kimś, kto wykonuje jakieś proste prace. Jeśli żona mówi do męża: „Nie jestem twoją służącą”, to chce powiedzieć, że ten traktuje ją źle. Natomiast czytając pieśni o Słudze Pańskim, widzimy, że nie pojawia się tam wątek pracy. Bóg nie potrzebuje sług, jakby sobie z czymś sam nie dawał rady. Tutaj chodzi raczej o przynależność, ponieważ sługa w świecie biblijnym to nie tyle pracownik na etacie, ile domownik, ktoś, kto należy do rodziny.

Czyli czytając pieśni o Słudze Pańskim, mogę widzieć siebie jako sługę, który jest bliski Bogu?

W pieśniach Izajasza Sługa Pański ma również cechy królewskie. „Sługa króla” to urzędnik króla, czyli ktoś z jego dworu, bezpośredniego otoczenia. A król chciał być uznawany za sługę Boga lub bogów. Można powiedzieć, że najważniejsze jest nie to, że jest się sługą, ale czyim sługą się jest. To decyduje o tożsamości i godności osoby. W tym sensie sługa Boży to najwyższa godność. Sługa ma bezpośredni dostęp do Boga. On żyje blisko Niego, a Bóg przez niego działa w świecie.

Kiedy zostały spisane pieśni o Słudze Pańskim?

Stało się to na wygnaniu, w niewoli babilońskiej. W VI w. przed. Chr. Izrael został wygnany do Mezopotamii. W konfrontacji z kulturą wielkiego imperium, wśród innych narodów, Izraelici musieli odpowiedzieć sobie na pytanie: kim jesteśmy wobec nich i jaka jest nasza rola w tym świecie. Zwłaszcza że znaleźli się na ziemi, która przynależała do obcego bóstwa, Aszszura czy Marduka. Bo trzeba pamiętać, że ludzie w starożytności mieli przekonanie, że ziemia należy do konkretnego bóstwa. W niewoli babilońskiej pojawiło się zatem podstawowe pytanie: „Do kogo należymy?”.

W Wielki Piątek usłyszymy czwartą pieśń, która mówi o cierpieniu Sługi Pańskiego i jego śmierci. Myślimy wtedy o męce i śmierci Jezusa.

Z perspektywy tylko Starego Testamentu trudno ją zrozumieć. Ten tekst mówi o Bogu i cierpiącym człowieku, a także o tym, że istnieje takie cierpienie, które Bóg może przyjąć jako cenny dar. Cierpienie, które spada na Sługę, staje się miłe Bogu, ponieważ jest Mu oddane. Sługa je przyjął, ofiarował Bogu, a Bóg potrafił z tego doświadczenia, a może nawet śmierci, wyprowadzić dobro dla innych.

Jak uczniowie Jezusa odnosili się do proroctw z Księgi Izajasza?

W Ewangelii Jana mamy wiele odniesień do Sługi Pańskiego. Gdy Jezus przychodzi nad Jordan, Jan Chrzciciel mówi: „Oto Baranek Boży”. A gdy wisi na krzyżu, Jego otwarty bok jest nawiązaniem do cierpiącego Sługi, w którego ranach jest nasze uzdrowienie. Inni ewangeliści wskazują, że w momencie chrztu Jezus usłyszał: „Ty jesteś moim Synem umiłowanym”. To ewidentne nawiązania do Sługi Pańskiego z Izajasza. Jezus to Sługa Pański par excellence. W Dziejach Apostolskich czytamy, że urzędnik królowej etiopskiej, który wraca z Jerozolimy do swojego kraju, spotyka Filipa i prosi o wyjaśnienie proroctwa. Cytuje wówczas pieśń o Słudze Pańskim. Ciekawe jest to, że bez Nowego Testamentu postać Sługi Pańskiego pozostaje niezidentyfikowana. Innymi słowy jest wokół niej dużo znaków zapytania. Od początku zatem Kościół widzi w Jezusie Chrystusie Sługę Pańskiego.

Czytając, że „spodobało się Panu zmiażdżyć go cierpieniem” oraz że był „chłostany przez Boga i zdeptany”, możemy mieć różne skojarzenia. Czy za tymi tekstami nie kryje się obraz Boga, który jest okrutny?

Jeśli dokładnie przeczytamy ten tekst, to zobaczymy, że to ludzie, nie Bóg, osądzili Sługę i skazali na śmierć. To ludzie błędnie Go ocenili: „A myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego” (53,4). „Ale Pan znalazł upodobanie w jego zmiażdżeniu”(53,10), co nie znaczy, że ze zmiażdżenia jako takiego się cieszy. W przeciwieństwie do ludzi, którzy odrzucili Sługę jako kogoś, „przed kim się twarz zakrywa”, Bóg zobaczył w Nim wartość i piękno. Ojciec Jezusa patrzy na krzyż z upodobaniem nie dlatego, że jest sadystą i cieszy się z cierpienia, ale dlatego, że widzi w krzyżu znak miłości Jezusa. I patrzy „z upodobaniem”, co oznacza, że przyjmuje Jego ofiarę, jak przyjął ofiarę Abla. Jednocześnie Sługa sam obarcza się naszym cierpieniem. To nie jest coś, co przychodzi na Niego z zewnątrz. On sam to przyjmuje. To więcej niż zgoda, On chce to zrobić z wewnętrznego przekonania. Każdy, kto ma jakąś poważną relację z drugim człowiekiem, wie, o czym mowa. Ilu rodziców dźwiga cierpienie swoich dzieci? Ilu ludzi oddałoby swoje życie, by ratować swoje dzieci?

Klimat, w którym aktualnie żyjemy, może nam pomóc to zrozumieć?

Możemy pomyśleć o wojnie. Ludzie mogliby przecież siedzieć w domu, wywiesić nową flagę, jeść gorszy chleb i nie podejmować ryzyka za innego człowieka czy naród. Ryzykowanie życia za drugiego, zgoda na ofiarę, to niekoniecznie jest coś nadprzyrodzonego, ale część naturalnych zdolności człowieka. Są takie momenty, w których taką ofiarę się składa, nawet jeśli nikt wprost o to nie prosi. Los Sługi Pańskiego mówi nam o świecie, w którym żyjemy – w którym istnieją przemoc i nieszczęście. Jednocześnie w tym samym świecie możemy kogoś ocalić. Odrzucenie możliwości tego, że mogę za kogoś cierpieć i dać życie, jest odrzuceniem poważnych więzi, a ostatecznie miłości. Patrząc na to, co spotkało Jezusa, widzimy, że Bóg potrafi tworzyć więzi tam, gdzie ludzie je niszczą. Ze względu na ofiarę jednego ratowani są inni. Tak dokonuje się zbawienie nie tylko moje, mojego sąsiada, narodu, ale wszystkich ludzi. To jest Jego łaska.

Cały świat żyje dziś wojną. W Polsce w sposób szczególny stykamy się z cierpieniem niewinnych ludzi, którzy musieli uciekać ze swojej ojczyzny. Jak w kontekście proroctw Izajasza możemy czytać te wydarzenia?

Ludzie w czasie wielkiego kryzysu żyją doświadczeniem cierpienia, ale także doświadczeniem solidarności, czegoś, co jest ponad cierpieniem. W próbie rodzi się wiele współczucia i hojności. To nie jest tylko doświadczenie bezsensu, ale także wielkie doświadczenie sensu i weryfikacja tego, co jest prawdziwą wartością, co za wszelką cenę będę chciał ocalić. Takie zderzenie z rzeczywistością może być orzeźwiające. Nagle okazuje się, że moje sprawy i cierpienia są niewielkie w porównaniu z cierpieniem ludzi, których spotykam. Muszę się określić i odpowiedzieć na pytanie, kim jestem, a więc i komu służę.

Czyli wracamy do pytania o tożsamość…

Sługa Pański nie zajmuje się sobą. On jest związany z Bogiem, należy do Niego. To nie jest ktoś, kto patrzy w lustro i tylko ocenia, czy równo się starzeje i czy jeszcze da się nałożyć makijaż i pójść na siłownię. Jestem kimś, gdy jestem dla kogoś. Nie wtedy, gdy wkładam taki czy inny strój, ani wówczas, gdy mam pieniądze i popularność. Ludzie w Polsce mogą doświadczyć teraz nie tylko skutków wojny w Ukrainie, ale i spotkania. Nie spotykamy przecież abstrakcyjnego nieszczęścia, ale dotkniętych nim konkretnych ludzi. Warto znaleźć w nich skarb, bo każda osoba jest cennym darem, również ta dotknięta nieszczęściem. •

O. Łukasz Popko

dominikanin, doktor nauk biblijnych, wykładowca Ecole biblique et archéologique (Francuskiej Szkoły Biblijnej i Archeologicznej) w Jerozolimie. Zajmuje się egzegezą Starego Testamentu, zwłaszcza ksiąg prorockich.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.