Co z tą hrywną?

Maciej Kalbarczyk

|

31.03.2022 00:00 GN 13/2022

publikacja 31.03.2022 00:00

W wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę hrywna, szczególnie w gotówce, zaczęła tracić na wartości. Pragnąc pomóc przybywającym do naszego kraju uchodźcom, niektórzy z nas kupują ją po zawyżonych cenach. Jaka będzie przyszłość tej waluty?

Co z tą hrywną? istockphoto

Przed jednym z warszawskich kantorów w ostatnich tygodniach w długich kolejkach ustawiali się ukraińscy uchodźcy. Do niedawna było to jedno z nielicznych miejsc, w których można było wymienić hrywny na złote. Kurs sprzedaży i kupna waluty ustanowiono na 9 groszy. – Wydaje się, że to bardzo niska cena. Obecnie kantory muszą jednak liczyć się z ryzykiem, że przynajmniej przez jakiś czas nikt nie będzie chciał odkupić od nich tej waluty. Decyzja warszawskiej placówki była podyktowana nie żądzą zysku, ale chęcią pomocy Ukraińcom, którzy pozostali bez środków do życia. Pamiętajmy, że wraz ze stabilizacją sytuacji kantor zaczął płacić więcej, obecnie już 12,5 grosza – mówi „Gościowi” Maciej Przygórzewski, główny analityk portali InternetowyKantor.pl i Walutomat.pl.

Wzloty i upadki

Gdy upadał Związek Sowiecki, władze odzyskującej suwerenność Ukrainy zaczęły myśleć o wprowadzeniu nowej waluty. W 1992 r. wydrukowano i wytłoczono hrywny, mające zastąpić tzw. karbowańce. Ze względu na niestabilność ekonomiczną i szalejącą inflację reforma walutowa została jednak odłożona w czasie. Dopiero cztery lata później ówczesny prezes Narodowego Banku Ukrainy Wiktor Juszczenko (późniejszy premier i prezydent kraju) podjął decyzję o wprowadzeniu hrywien do obiegu.

Gdy minęły trudne dla ukraińskiej gospodarki lata dziewięćdziesiąte, nowa waluta zaczęła zyskiwać na znaczeniu. Na początku XXI wieku 1 dolar kosztował 5 hrywien, a w kolejnej dekadzie ok. 8 hrywien. W 2014 r. Ukraińcy zostali jednak zmuszeni do pożegnania się z tym stosunkowo stabilnym kursem. W wyniku zajęcia Krymu przez Rosję za 1 dolara trzeba było zapłacić już nawet 33 hrywny. Później waluta zaczęła odrabiać straty, ale nigdy nie wróciła do poziomu sprzed ataku. Na przykład w grudniu 2019 r. 1 dolar kosztował ok. 23 hrywien i był to najlepszy wynik, jaki osiągnęła ukraińska waluta w ciągu ostatnich trzech lat. Gdy 24 lutego br. świat dowiedział się o napaści Władimira Putina na państwo rządzone przez Wołodymyra Zełenskiego, kurs hrywny znowu zbliżył się do poziomu z czasów wspomnianej aneksji półwyspu.

Ze względu na to, że w tamtym czasie osłabieniu uległ także złoty, zmiana kursu w stosunku do naszej waluty nie była znacząca. W dniu wybuchu wojny 1 hrywna kosztowała 0,1308 zł. Później kurs ustabilizował się na poziomie pomiędzy 0,14 a 0,15. – Fakt, że w przeciwieństwie do pozostałych walut naszego regionu hrywna straciła mniej na wartości, dobrze świadczy o ukraińskiej gospodarce.

To nie zmienia jednak faktu, że obecnie mało kto jest zainteresowany zakupem tej waluty. Dla Ukraińców uciekających przed wojną stanowi to poważny problem – zwraca uwagę Maciej Przygórzewski.

Decyzja NBP

Do naszego kraju przybyło już ponad 2 mln uchodźców. Część z nich jeszcze przed przyjazdem zdążyła wymienić hrywny na dolary lub euro. Takie osoby nie mają dzisiaj problemów z zapłaceniem za zakupy w Polsce. Podobnie jest z tymi, którzy co prawda posiadają oszczędności w hrywnach, ale zdeponowali je na rachunkach bankowych. W naszym kraju bez większych przeszkód mogą korzystać z wydanych w Ukrainie kart płatniczych. Jedyną niedogodnością są koszty przewalutowania, które mogą wynieść ok. 5–10 proc. kwoty danej transakcji.

W najgorszej sytuacji znaleźli się ci, którzy opuszczając swoją ojczyznę, zabrali ze sobą wyłącznie hrywny w gotówce. Gdy przybyli do Polski, próbowali wymienić je na złotówki, ale w większości kantorów okazało się to niemożliwe, a niektóre z nich posunęły się wręcz do nieuczciwych praktyk i skupowały walutę po zaniżonym kursie. Na początku marca br. w obronie poszkodowanych w ten sposób uchodźców stanął prof. Marcin Wiącek. Rzecznik praw obywatelskich poprosił rządzących o podjęcie działań zmierzających do zapewnienia możliwości wymiany ukraińskiej waluty po godziwym kursie.

Na powyższy apel odpowiedział Narodowy Bank Polski, który w porozumieniu z Narodowym Bankiem Ukrainy ustalił warunki skupu hrywny. Od 25 marca br. w oddziałach PKO BP jedna pełnoletnia osoba może wymienić na złotówki 10 tys. hrywien po zaokrąglonym, oficjalnym kursie publikowanym w tabelach NBP. Od 24 lutego br. jest to niezmiennie 0,1381 PLN za 1 UAH. Każdy dorosły Ukrainiec będzie mógł zatem liczyć na ok. 1300–1400 zł z tytułu wymiany. To stosunkowo niska kwota, ale z pewnością pozwoli wielu osobom na zaspokojenie podstawowych potrzeb w pierwszych dniach po przyjeździe do Polski.

Szacuje się, że z możliwości stworzonej przez NBP skorzysta milion uchodźców. Oznaczałoby to, że operacja wymiany hrywien będzie kosztować nasz budżet ok. 1,4 mld złotych. W przyszłości odzyskamy jednak te pieniądze. Narodowy Bank Ukrainy zobowiązał się bowiem do tego, że odkupi od NBP 10 mld hrywien w gotówce.

Skup obywatelski

Nie brakuje głosów, że Narodowy Bank Polski zbyt późno podjął decyzję o skupie ukraińskiej waluty. Na szczęście wcześniej uchodźcy mogli liczyć na pomoc mieszkańców naszego kraju, którzy chętnie kupowali od nich przywiezione zza naszej wschodniej granicy hrywny. W Krakowie organizacją takiego obywatelskiego skupu zajął się jeden z tamtejszych radnych. „Wymyśliłem akcję społeczną na tej zasadzie, że Polacy wpłacają pieniądze, a ja wymieniam to na hrywny po kursie 20 zł za 100 hrywien. Oczywiście był limit w wysokości 100 zł na osobę, czyli 500 hrywien. Akcja cieszyła się bardzo dużą popularnością. Udało się pomóc wielu osobom, a te hrywny, które zostały przeze mnie zakupione, wróciły na Ukrainę. Na przykład we lwowskiej księgarni kupiłem za nie nowe książki dla ukraińskich dzieci” – powiedział w rozmowie z portalem Glos24.pl Łukasz Wantuch.

Zdaniem Macieja Przygórzewskiego warto byłoby, aby Polacy, niezależnie od inicjatywy NBP, kontynuowali obywatelski skup hrywien od uchodźców.

– Taka forma pomocy pozwala odzyskać Ukraińcom poczucie własnej wartości. Czują, że to, co sobie wcześniej wypracowali, nadal ma jakąś wartość. Kupując hrywny, wspieramy także ukraińską gospodarkę. Kiedy wojna się skończy, część z nas będzie mogła tam pojechać na wakacje i wydać te pieniądze. W ten sposób trafią one do tamtejszych firm – tłumaczy ekspert. I dodaje, że dokonując wymiany waluty, warto zachować ostrożność i upewnić się, że rzeczywiście kupujemy hrywny. Pod uchodźców mogą się bowiem podszyć nieuczciwe osoby, które spróbują wykorzystać naszą naiwność.

Co dalej?

Jeśli Ukraina obroni swoją niepodległość, wzrost wartości hrywny będzie tylko kwestią czasu. Warto jednak zdawać sobie sprawę z tego, że paradoksalnie do odbudowy zniszczonego kraju będzie potrzebna słabsza waluta, która napędzi rozwój tamtejszej gospodarki. – Zyskają na tym i branża turystyczna, i wiele firm eksportujących towary na Zachód. Gdy otrzymają one zapłatę w euro i wymienią je na hrywny, zorientują się, że mają więcej środków na rozwój swojej działalności. Co prawda import stanie się mniej opłacalny, ale dzięki temu powstaną nowe przedsiębiorstwa, które zaczną produkować potrzebne towary na rynek wewnętrzny. Logika makroekonomiczna wskazuje zatem, że w dłuższej perspektywie Narodowy Bank Ukrainy nie powinien specjalnie bronić hrywny – uważa Maciej Przygórzewski.

Po ataku Rosji na Ukrainę w znacznie gorszej sytuacji znalazł się rosyjski rubel. Co prawda Władimir Putin zaczął domagać się od „nieprzyjaznych państw” płacenia za gaz w tej walucie, co mogłoby nieco poprawić jej kondycję, ale to i tak nie pomoże mu w naprawieniu gospodarki obciążonej sankcjami.

– Wszystko wskazuje na to, że nawet po zakończeniu konfliktu presja ekonomiczna na Rosję będzie nadal dość silna. Ukraina może być natomiast pewna tego, że otrzyma pomoc finansową od Zachodu. Dzięki temu tamtejsza gospodarka będzie miała szansę na szybką modernizację – podsumowuje Maciej Przygórzewski.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.