Koniec manny

ks. Zbigniew Niemirski

|

GN 12/2022 Otwarte

Według biblijnej relacji to był codzienny pokarm Izraelitów wędrujących z Egiptu do Ziemi Obiecanej.

Koniec manny

Był znakiem cudownej opieki Pana Boga nad swym ludem. Ustał, gdy po dotarciu do celu swej wędrówki mieli obchodzić pierwszą uroczystość Paschy, najważniejszego święta w roku. To ciekawy znak i istotny obraz. Pan Bóg otacza opieką, ale podaje warunki, gdy człowiek może dać coś z siebie. Nadal jest miłującym, delikatnym opiekunem, ale występuje tutaj istotna harmonia, którą po wiekach wyrażono następująco: „Módl się, jakby wszystko zależało od Pana Boga, i działaj tak, jakby wszystko zależało od ciebie”. To harmonia kontemplacji i aktywności.

Gdy dziś w Europie, po 77 latach, przyszło nam żyć w zagrożeniu wojną, pojawia się owa konieczność znalezienia równowagi: aktywności z kontemplacją. Pan Bóg jest i działa, tak jak działał, gdy prowadził Izraelitów do Ziemi Obiecanej. I tak jak wtedy, tak i dziś nie zabiera nam wolności. Owszem, skłania nas do działań, by rozwiązywać czysto po ludzku nawet najtrudniejsze problemy. Ale nadal jest obecny ze swą opatrznościową opieką, także wtedy, gdy zabiera mannę, jako Pan ludzkich dziejów, wobec czego naszą odpowiedzią staje się postawa modlitwy, a w chwilach totalnego zagrożenia – błaganie.

Dzisiejszy fragment Ewangelii, przypowieść o synu marnotrawnym, ma także coś z tej starotestamentowej opowieści o ustaniu daru manny. Ów ukochany syn został wystawiony na sytuację ludzkiej samodzielności, gdy wszystko miało zależeć od niego, bez owej manny. I musiał doświadczyć położenia, gdy przyszło mu „napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie”, bo myślał, że wszystko zależy od niego. Przyszedł jednak moment refleksji, że trzeba modlitwy i błagania, bowiem wszystko zależy od Tego, który kiedyś obdarzył swój lud manną. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: