Poeta czyta poetę

GN 10/2022

publikacja 10.03.2022 00:00

Po stworzeniu monumentalnej biografii Kazimierza Wierzyńskiego poeta z gdańskiej Matarni zajął się kolejnym skamandrytą – Janem Lechoniem, którego uważa za „najwybitniejszego polskiego poetę XX wieku”.

Wojciech Wencel
Lechoń. 
Rycerz i faun
Instytut Literatury
Kraków 2021
ss. 308 Wojciech Wencel Lechoń. Rycerz i faun Instytut Literatury Kraków 2021 ss. 308

Wojciech Wencel nie tylko kreśli przed nami niezwykle przekonujący portret twórcy „Srebrnego i czarnego” (a przy okazji epoki, w której żył), ale bardzo wnikliwie czyta też jego poezję. Autor idzie pod prąd obiegowym odczytaniom twórczości Lechonia. Obala zakorzenione – nawet wśród polonistów – tezy odczytujące poetycki debiut (nie licząc juweniliów) Lechonia, „Karmazynowy poemat”, jako „manifest antyromantyczny”. Zwraca uwagę na fakt, że zbiór ten powstawał jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, co ma znaczenie np. dla interpretacji zakończenia wiersza „Piłsudski”: „A On mówić nie może! Mundur na nim szary”. W wersie tym widziano najczęściej opis wzruszenia Marszałka, tymczasem Wencel wyjaśnia: „Dlaczego Piłsudski mówić nie może? Bo tkwi w twierdzy magdeburskiej. Poetycka wizja Lechonia to precyzyjny opis parady, która 27 października 1917 roku towarzyszyła intronizacji Rady Regencyjnej”.

Również omawiając drugi dorosły tom wierszy Jana Lechonia, autor biografii burzy lekturowe schematy. „Wśród historyków literatury utarła się opinia, że »Srebrne i czarne« nie ma związku z życiem poety, że zawarte w tym zbiorze refleksje o miłości, śmierci i grzeszności to wyłącznie konwencja, realizacja wielkich tematów literackich, pozbawione egzystencjalnej prawdy ćwiczenie stylu. Trudno o większy nonsens, zważywszy, że wiersze te zostały napisane w klinice doktora Piltza przez nieszczęśnika cierpiącego na psychastenię wkrótce po jego próbie samobójczej” – podkreśla Wencel.

Z tej świetnie napisanej biografii wyłania się postać rozdarta, pełna sprzeczności, co zresztą zapowiada już sam tytuł. Wielkość w dziedzinie poezji i maksymalizm w służbie Polsce łączy się u Lechonia z dużą dozą próżności i snobizmu. W jego życiu toczyła się nieustanna walka, w której – po ludzku – poniósł klęskę, popełniając samobójstwo. W pełnym nadziei epilogu autor wpisuje jednak tę śmierć w perspektywę Bożego miłosierdzia: „Być może cierpiący na psychastenię poeta okazał się zbyt słaby, zbyt ludzki, by pokonać własnego demona, ale nigdy nie wyrzekł się klasycznego piękna, w którym widział odbicie Boga”.

Szymon Babuchowski

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.