Uraza honorowa

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 10/2022

publikacja 10.03.2022 00:00

Przebaczenie jest niełatwe, ale dużo trudniejsze jest życie bez przebaczenia.

Uraza honorowa

Miałem na studiach profesora, który pochodził z kresowej szlachty. Część jego rodziny została wymordowana w rzezi wołyńskiej i to położyło się długim cieniem na jego życiu. Gdy powstało państwo ukraińskie, zawsze mówił o nim nieprzychylnie. Kiedyś, gdy jedna z jego studentek przyszła ubrana w żółtą bluzkę i niebieską spódnicę, poprosił ją, żeby na przyszłość się tak nie ubierała.

Nigdy nie śmiałbym oceniać osób z podobnymi doświadczeniami. Śmiem natomiast twierdzić, że długotrwałe noszenie w sobie nawet najbardziej uzasadnionej urazy do bliźnich niszczy przede wszystkim nosiciela. Ktoś porównał to do wypijania trucizny w nadziei, że zaszkodzi ona komuś innemu – w tym wypadku rodakom nieżyjących już krzywdzicieli. Efekt jest taki, że człowiek krzywdzi sam siebie, jakby nie dość jeszcze cierpiał.

Jasne, że niełatwo odpuścić winowajcom, ale Jezus, ucząc nas „Ojcze nasz”, nie zostawił nam innej opcji. Widać z tego, że przebaczenie jest konieczne, jak konieczne jest odkażenie rany. W innym wypadku jątrzy się i ropieje.

Brak przebaczenia może odbijać się nawet na zdrowiu fizycznym. Kiedyś byłem w ekipie prowadzącej rekolekcje ewangelizacyjne. Po wieczornej Mszy jedna z dziewczyn powiedziała: „Bóg uzdrawia starszą kobietę z choroby skóry”. Rano wyszła do przodu jedna ze starszych uczestniczek i opowiedziała, co się zdarzyło: „Od dawna leczyłam się dermatologicznie. Lekarze nie wiedzieli, co mi jest, a ja myślałam, że to taki mój krzyż. Wczoraj w czasie Mszy odczułam, że powinnam komuś przebaczyć. To była stara sprawa i wydawało mi się, że nie do ruszenia. Ale to było tak silne, że aktem woli i modlitwą zrobiłam to: przebaczyłam” – wyznała. Odwinęła rękaw i dodała: „Dziś rano zobaczyłam, że moja skóra jest zdrowa”.

Po moim ostatnim felietonie, w którym pisałem o „złej pamięci” o doznanych od Ukraińców krzywdach, dotarło do mnie sporo sprzeciwów, czasem agresywnych. Podobno oplułem i podeptałem pamięć ocalałych z rzezi. Z większości tych stwierdzeń wynikało, że owszem, pomóc trzeba, ale zapomnieć nie wolno.

Ale co to właściwie znaczy? Że naszym patriotycznym obowiązkiem jest mieć złe nastawienie do Ukraińców? Jak czulibyśmy się, gdyby ktoś nam powiedział: „Przebaczam, ale będę ci to pamiętał”? A jeśli kogoś i to nie przekonuje, niech pamięta, że Jezus przebaczył oprawcom, nie czekając na ich skruchę – a tym bardziej na skruchę ich wnuków.

Rzecz jasna nie chodzi o wymazywanie czegokolwiek z historii – ale o wymazywanie z serca gniewu i zgorzknienia.

Dziś Bóg dał nam wyjątkową szansę uzdrowienia narodowej pamięci. Gdy padniemy sobie w ramiona, mamy szansę usłyszeć szczere „przepraszam”, a i sami zdołamy przeprosić, bo też aniołkami nie jesteśmy. •

* * * * *

Teoretyk pomagania

Magdalena Środa napisała na FB: „Giną ludzie, ginie poczucie bezpieczeństwa, rozpada się wizja Europy dobrobytu… a co na to wszystko Kościół? Dlaczego hierarchowie i katoliccy celebryci milczą jak zaklęci?”. Otóż „milczą”, bo nie mają czasu gadać, gdy trzeba działać. Wszystkie parafie otwierają się dla uchodźców, seminaria, domy rekolekcyjne, w każdym kościele zbiera się potężne ilości darów pieniężnych i materialnych dla Ukraińców. A pani etyk gada. •

Problemy ideologii

Vibez.pl, portal z grupy Wirtualnej Polski, użalił się nad „transpłciowymi kobietami”, jakich są na Ukrainie podobno setki. „Jeśli w dokumentach mają one oznaczoną płeć męską, nie mogą one wyjechać. Prawo, które nie rozpoznaje ich właściwej płci, zakazuje im przekroczyć granicę kraju” – ubolewa portal i alarmuje, że mogą one zostać wcielone do wojska. A to byłoby „jak wojna wewnątrz wojny”. Czytamy, że osoby te boją się „transfobicznej przemocy, której mogą doświadczyć, gdyby »jako mężczyźni« musiały pójść do armii”. Dowiadujemy się też, że część z nich, „bojąc się, że musiałyby pokazać dokumenty – nie rusza się z miejsca zamieszkania”. Czy ci ludzie tu nie mają poważniejszych problemów niż lamentowanie nad tym, że facet może zostać uznany za faceta? Na Ukrainie tak nie jest. Tam ludzi nie obchodzą bzdurne ideologie. Oni walczą o życie i mierzą się z prawdziwą przemocą, a nie tam jakąś „transfobiczną”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.