Przemyśl to

Agata Puścikowska

|

GN 9/2022

publikacja 03.03.2022 00:00

To dopiero początek wojny. Na granicy ogrom pomocy jest niewyobrażalny.

Każdy pociąg przyjeżdżający z Ukrainy przywozi do Przemyśla około tysiąca osób. Każdy pociąg przyjeżdżający z Ukrainy przywozi do Przemyśla około tysiąca osób.
Czarek Sokolowski /ap/east news

Pierwszy moment po przekroczeniu progu dworca w Przemyślu: surrealizm. Jakby klatka z historycznego filmu wojennego, coś nierealnego. I tylko szum rozmów, ciche nawoływania, harmider przemieszczających się ludzi, płacz i śmiech dzieci stawiają szybko do pionu. To nie film, to realia trzeciego i czwartego dnia wojny. Wojny, w której wybuch większość tutaj obecnych jeszcze tydzień wcześniej nie wierzyła. Przemyśl i oddalona o kilkanaście kilometrów Medyka to miejsca, gdzie w ciągu kilku pierwszych dni ataku na Ukrainę dotarło najwięcej osób. Tylko tu bowiem granicę można przekroczyć na trzy sposoby: samochodem, pieszo i koleją.

Migawki z dworca

Dworzec w Przemyślu, kilka lat temu pięknie odremontowany, który miał być miejscem reprezentacyjnym i dumą mieszkańców, stał się tym wszystkim w parę chwil. Chociaż w sposób, który nikomu się nie śnił. W ciągu kilkunastu godzin zamienił się w punkt recepcyjny dla uchodźców, punkt pierwszego odpoczynku i pierwszego snu po wielu godzinach podróży. To tutaj przyjeżdżają pociągi ze Lwowa, Kijowa, Odessy. Z każdego wysiada prawie tysiąc osób, w ogromnej większości matki z dziećmi i starsi ludzie. Skołowani, zmęczeni, z jedną walizką. Otoczeni przez polskich wolontariuszy, którzy pomagają, niosąc dzieci, walizki, a nawet koty w kontenerkach, maszerują na dworzec. Pochód idzie we względnej ciszy. Nie ma płaczu, nie ma radości. Na krótkiej trasie przemarszu mijają wielu, naprawdę wielu Polaków z Warszawy, Krakowa, Rzeszowa i innych miast. Stoją z kartkami zapisanymi cyrylicą i po angielsku: „Transport darmowy do...”, „Przewiozę 10 osób za darmo do...”, „Miejsce dla dwóch kobiet z dziećmi” itd. Trochę niedowierzający przybysze mijają Polaków w ciszy. Zaczepiani serdecznie i po przyjacielsku mówią w przelocie: „Ja tu mam kogoś”, „Czekam na znajomych”, „Muszę pomyśleć”.

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.