publikacja 03.03.2022 00:00
O szansach medalowych naszych sportowców na paraolimpiadzie w Pekinie mówi Łukasz Szeliga.
Łukasz Szeliga – prezes Polskiego Związku Paraolimpijskiego i Związku Sportu Niepełnosprawnych „Start”, absolwent AWF w Krakowie, wielokrotny mistrz Polski w narciarstwie alpejskim, trzykrotny uczestnik igrzysk paraolimpijskich (1998, 2002, 2006) i trener.
polski komitet olimpijski
Jakub Jałowiczor: Po igrzyskach w Pekinie mamy niedosyt. Czy po igrzyskach paraolimpijskich nastroje kibiców będą lepsze?
Łukasz Szeliga: Bardzo bym chciał, żeby tak było. Zimą jest bardzo trudno zdobywać medale, bo klasy startowe są połączone. Mamy np. grupę osób startujących w narciarstwie alpejskim na stojąco i wśród nich 10 kategorii: ktoś jeździ na jednej nodze, tak jak ja w klasie W2, ktoś ma dwie protezy podudzia, ktoś inny jedną, albo brak mu kciuka i jeździ bez kijka. W związku z tym stosowane są przeliczniki czasowe, które – w wielkim skrócie – nie są doskonałe. Biorąc to wszystko pod uwagę, prawdopodobieństwo wywalczenia medalu jest mniejsze, a konkurencja dużo większa niż latem.
Jakich mamy pretendentów do medalu?
Igor Sikorski w konkurencjach alpejskich to brązowy medalista w slalomie gigancie z Pjongczang i srebrny medalista ostatnich mistrzostw świata. W tym sezonie Igor jeździ bardzo nierówno i wszystko się może zdarzyć. Wojciech Skupień, nasz narciarz biegowy, na mistrzostwach świata wywalczył srebro i jeśli nie będzie wielkich podbiegów na miejscu – bo on biega bez kijów, w łączonych grupach – to na pewno będzie w stanie pokonać rywali i stanąć na podium. Jest w dobrej dyspozycji, ale w dużym stopniu decydować będzie konfiguracja trasy. Mamy także biatlonistkę Iwetę Faron.
Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.