Góralski autoportret

Jan Głąbiński

|

GN 7/2022

publikacja 17.02.2022 00:00

Biała Ines wyłania się z ostrego zakrętu, Julia mocno trzyma lejce, bo za jej ukochaną klaczą inna gaździna gna na nartach ze sporą prędkością. Spódnice furgają wysoko! W tle błękit podhalańskiego nieba i ośnieżone tatrzańskie granie widoczne jak na dłoni. Krajobraz jak z disneyowskiej bajki.

Pasja do koni łączy pokolenia. Pasja do koni łączy pokolenia.
PAWEŁ MURZYN

Ostatnim akcentem jubileuszowego 50. Góralskiego Karnawału były Kumoterki na Wierchu Rusińskim, który góruje nad Bukowiną Tatrzańską. W niedzielę 13 lutego, w przeddzień wspomnienia św. Walentego, zjechali się tam wszyscy miłośnicy koni w regionie.

Kumoterki (w gwarze podhalańskiej: gońba) to wyścig dwuosobowej pary góralskiej po śniegu w małych saniach. W wyścigach kumoterek powozi kumoter, a kobieta mocno trzyma się sań i poprzez balansowanie ciałem dba, by oboje nie wylecieli z toru. Para zawodników jest ubrana w tradycyjne stroje góralskie. Sanie do kumoterek powinny być wykonane z drewna. Z kolei skiring i ski-skiring to zawody polegające na tym, że narciarz jedzie za galopującym koniem. To konkurencje wymagające sporej odwagi! Chętnych do spróbowania swoich sił nie brakowało – w Bukowinie Tatrzańskiej wystąpiło blisko 60 zawodników!

– Mnie w tym roku stuknął jubileusz. Mam 27 roków, a w kumoterkach bierem udział od 10 roków. Chodzi nam o to, by pokazać ceprom, że góral to twardy facet! – śmieje się Łukasz Bobak z Zębu. – No bo prędkość takiego przejazdu jest duża, licznik samochodu by się już dawno zatrzymał – mówi pewnie. Pasję do koni odkrył jeszcze w szkole podstawowej, razem z kolegą Marcinem Rączką. – W soboty do drugiej w nocy żeśmy wszystko szykowali, czyścili konie na glanc, a potem znowu rano trzeba było odpowiednio się popakować i w drogę. Nie ma czasu na baciarkę – dopowiada Marcin.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.