Rana Irlandii

Jacek Dziedzina

|

GN 4/2022

publikacja 27.01.2022 00:00

Nie tylko po naszej stronie żelaznej kurtyny bezbronni cywile ginęli od kul służb mundurowych. Nie tylko u nas przez długie lata „brakowało” winnych. Mija 50 lat od „krwawej niedzieli” w Irlandii Północnej.

Mural upamiętniający ofiary „krwawej niedzieli” (30 stycznia 1972 r.) w Londonderry. Podczas pacyfikacji w katolickiej dzielnicy miasta zginęło 14 osób. Mural upamiętniający ofiary „krwawej niedzieli” (30 stycznia 1972 r.) w Londonderry. Podczas pacyfikacji w katolickiej dzielnicy miasta zginęło 14 osób.
Euan Cherry /Photoshot/REPORTER/east news

W Irlandii Północnej ludzie mieli zwyczaj opowiadać o dawnych nieszczęściach, jak gdyby dopiero się zdarzyły – czytam w znakomitej książce „Cokolwiek powiesz, nic nie mów. Zbrodnia i pamięć w Irlandii Północnej” Patricka Raddena Keefe’a. Te słowa dobrze oddają stan ducha wielu mieszkańców tej części wyspy, która pozostała w Zjednoczonym Królestwie po wywalczeniu niepodległości od Brytyjczyków przez większą część Irlandii. Świeżość opowieści o „dawnych nieszczęściach” wynika między innymi z faktu, że przez długie lata „nie było szans” na znalezienie winnych różnych zbrodni, w tym masakry, do jakiej doszło 30 stycznia 1972 roku w Londonderry.

Nie wszystko proste

Tamtejsi nacjonaliści zapewne poprawiliby mnie: w Derry, a nie w żadnym Londonderry. Dłuższa nazwa z przedrostkiem „London-” wzięła się z przywileju królewskiego, jaki miastu nadał król Jakub I w 1613 roku. Nic dziwnego, że dla walczących o niepodległość całej wyspy używanie tej nazwy jest drażniącym ich ciągłym potwierdzaniem zależności od brytyjskiej Korony, a w praktyce od londyńskiego Westminsteru. Dodajmy jednak, że zwolennicy odłączenia Irlandii Północnej od Zjednoczonego Królestwa i połączenia się w jedno państwo z Republiką Irlandii nigdy nie przeważali w sondażach czy referendach (przynajmniej do czasu brexitu). Nie tylko dlatego, że większość mieszkańców Irlandii Północnej to protestanci i wyborcy tzw. unionistów, czyli zwolenników pozostania w unii z Wielką Brytanią. Również wśród tamtejszych katolików niemała część popierała dotąd pozostawienie status quo. I chociaż pamięć o „krwawej niedzieli” nawet pięćdziesiąt lat później jest żywa, katolicy mają świadomość tego, że w czasie trwającej parę dekad wojny domowej nie tylko probrytyjscy lojaliści dawali im w kość.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.