We wspólnotach kontemplacyjnych bije serce Kościoła

ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 4/2022

publikacja 27.01.2022 00:00

Mistyczne Ciało Chrystusa oddycha modlitwą jak tlenem. Kontemplacyjne klasztory są więc dla niego nie tylko koniecznym warunkiem istnienia, ale i nadzieją na ostatecznie zjednoczenie z Oblubieńcem.

We wspólnotach kontemplacyjnych bije serce Kościoła HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

Wierzę w Ciebie, Boże żywy, w Trójcy jedyny, prawdziwy. Wierzę w coś objawił, Boże, Twe słowo mylić nie może”. To paradoks, że jedna z najwcześniej poznawanych przez nas – katolików – formuł, powtarzana w modlitwie jak wierszyk, rymowanka jak wiele innych odmawianych we wczesnym dzieciństwie, jest jednocześnie streszczeniem najgłębszych tajemnic naszej wiary. Wypowiadając te słowa, wyrażamy wiarę, twierdzimy, że Bóg jest żywy, jeden, jedyny, w trzech Osobach. Że udzielił nam ze swego objawienia. Że Jego słowa zawsze są prawdziwe, bo On mylić się nie może. To poważne wyznanie, które poważnie potraktowane staje się wyzwaniem. Jeśli mówisz do Kogoś, kto nie może się pomylić, odnalazłeś prawdę i sposób na życie.

Trudno się domyślić, czy ludzie, którzy postanowili spędzić swoje życie za klasztornymi murami – zanim dokonają spektakularnego gestu dobrowolnego i z miłości udania się „za kraty” – mają większy problem z uznaniem, że Bóg, powołując ich, się nie pomylił, czy raczej z tym, że to oni sami nie mylą się, twierdząc, że On tego chce. Każde powołanie jest inne, ale łączy je wspólny mianownik: wybór czegoś kompletnie niezrozumiałego dla współczesnego świata. Skądinąd to właśnie jest najbardziej paradoksalne: ten świat, który – jak stwierdził słynny trapista Tomasz Merton – jako całkowicie poświęcony kultowi użycia nie może być prawdziwy, jest zakłamany i nie ma w nim miejsca na prawdę, jednocześnie jakby nie rozumiał, że jedynym ocaleniem dla człowieka jest odkrycie prawdy, kim naprawdę jest.

Dostępne jest 37% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.