Członkowie ostatniej misji naukowej mieszkali w tej stacji w 1979 roku. Kilka tygodni temu, po ponad 40 latach, polscy naukowcy dotarli do opuszczonej bazy na Antarktydzie. W jakim celu chcą ją znowu ożywić?
Zabudowania polskiej Stacji im. A.B. Dobrowolskiego, 1979 r.
ANDRZEJ PACHUTA /WWW.DOBROWOLSKI.IGF.EDU.PL
Tutaj wszystko jest inaczej. Antarktyda jest prawie cała pokryta lodem. Mówi się o niej, że to lodowa pustynia. Poprzez analogię do pustyni tereny, na których nie ma stałego lodu, nazywa się oazami. To o tyle paradoksalne, że oazy to miejsca w których jest woda, a w oazach antarktycznych, właśnie z racji braku pokrywy lodowej, jest wody mniej.
Całkiem ciepło
Oaz na Antarktydzie jest kilka, może kilkanaście. Cztery z nich są znacząco większe od pozostałych. Pośród tych czterech jest Oaza Bungera. Znajduje się gdzieś pomiędzy Wybrzeżem Królowej Marii i Wybrzeżem Knoxa, na Ziemi Wilkesa. Jeżeli ta wskazówka nikomu nic nie mówi, to można dodać, że Oaza Bungera znajduje się na Antarktydzie Wschodniej. To – w pewnym sensie – kawałek Polski, oddalony od nas o kilkanaście tysięcy kilometrów. Właśnie w Oazie Bungera znajdują się zabudowania starej polskiej Stacji Dobrowolskiego.
Dziwne to miejsce. Jego powierzchnia ma prawie 1000 km kwadratowych, ale połowę stanowią zamarznięte jeziora. Reszta to ląd. Choć Antarktyda – i słusznie – kojarzy się z bardzo niskimi temperaturami, w tym miejscu aż tak zimno nie jest. Oczywiście jest zimniej niż np. w Polsce, choć czasami temperatura dochodzi do plus 10 st. C (a czasami spada do minus 40 st. C). Znaczy to, że jak na warunki Antarktydy jest tam całkiem ciepło. Na południu osady występuje nawet roślinność. Choć ogranicza się do mchów i porostów – znowu – jak na Antarktydę to bardzo dużo. Można tu spotkać jeden z gatunków fok, a także kilka gatunków morskich ptaków. Wszystkie te okoliczności powodują, że Oaza Bungera jest bardzo nietypowym jak na najzimniejszy na Ziemi kontynent miejscem. W zasadzie już samo to wystarczy, by chcieć go zbadać. Tylko jak tam dotrzeć? Pierwsi badacze przylatywali tam samolotami, które lądowały… na zamarzniętej tafli jednego z jezior.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.