Katolicy z wielkiego stepu

Jakub Jałowiczor

|

GN 3/2022

publikacja 20.01.2022 00:00

Kazachstan nie należy do krajów, w których posiadanie Biblii grozi śmiercią. Nie ma tam też jednak pełnej wolności religijnej. Od czasu upadku komunizmu jest miejscem misji.

Katolicki kościół w Karagandzie. Katolików w Kazachstanie jest około trzydziestu tysięcy. Większość z nich to potomkowie polskich zesłańców. Katolicki kościół w Karagandzie. Katolików w Kazachstanie jest około trzydziestu tysięcy. Większość z nich to potomkowie polskich zesłańców.
Alamy /PAP

Pracuję w różnych parafiach, bo odpowiadam za Caritas. Jestem proboszczem w 7-tysięcznej miejscowości. W całym regionie żyje 30 tys. ludzi, do kościoła chodzi 5–10 osób. Parafia ze wszystkimi wioskami i domami rozciąga się na 300 km długości, więc moim drugim domem jest auto – opowiada ks. Jerzy Lubianiec. Pochodzący z polskiej rodziny z Wileńszczyzny duchowny jest proboszczem parafii w położonym 120 km od Karagandy Mołodiożnym.

Kościół polski i niemiecki

Organizacja Open Doors podaje, że w 19-milionowym Kazachstanie żyje niecałe 5 mln chrześcijan, na ogół prawosławnych. Katolicy stanowią ok. 2,5 proc. całego społeczeństwa. Największą w kraju grupą religijną są sunniccy muzułmanie. Jest ich w Kazachstanie 70 proc. Zdeklarowani ateiści to kilka procent obywateli, ale dekady komunizmu zniszczyły w wielu ludziach religijność. – Spotkaliśmy raz taksówkarza, około 50-letniego – opowiada ks. Maciej Jurczyk, który w 1995 r. jako dziecko wyjechał do Kazachstanu z rodzicami posługującymi tam jako świeccy misjonarze ze wspólnoty neokatechumenalnej. – Kiedy dowiedział się, że jesteśmy wierzący, zrobił prawosławny znak krzyża i powiedział: „Tak mnie babcia nauczyła, z jakiej ja jestem religii?”.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.