Przerobiona świętość

Franciszek Kucharczak

|

GN 3/2022 Otwarte

publikacja 20.01.2022 00:00

Myśl wyrachowana: Gdyby profanacje nikogo nie obrażały, toby nie było sprawców.

Przerobiona świętość

Mawiają niektórzy, że prawo to jest to, co powie sędzia. A sędzia Sądu Okręgowego w Płocku powiedział, że trzy panie, które w 2019 roku rozlepiały wokół jednego z płockich kościołów wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej z dorobioną tęczową aureolą, m.in. na koszu na śmieci i na toi toiu, nie zrobiły nic złego.

Zaintrygowało mnie uzasadnienie wyroku. „Jedna strona uzurpuje sobie prawo zabrania głosu w sprawach publicznych, wykorzystując symbole religijne, a drugiej się tego odmawia” – stwierdził przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości, nawiązując do sytuacji, w której ksiądz „też wykorzystał takie symbole w grobie Pańskim, umieszczając w nim pudełka z nazwami: »gender« i »LGBT« i nikt nie twierdził, że w ten sposób dopuścił się profanacji”.

Ciekawe rozumowanie – pan sędzia uznał najwyraźniej, że skoro księdzu wolno tęczową propagandę skojarzyć z Bożym grobem, to feministkom wolno ją skojarzyć z Matką Bożą. Z rozumowania tego wynikałoby, że „gender” i „LGBT” to też symbole religijne. I proszę, jesteście kwita – jak wy im ich świętościami, tak one wam waszymi świętościami.

Chociaż nie, w opinii sędziego panie od plakatów nawet nie miały złych zamiarów, o czym świadczy dalszy jego wywód. „Oskarżone ani nie chciały, ani nie godziły się na obrażanie uczuć religijnych. Nie wyrażały pogardy dla przedmiotu czci religijnej. Obraz z przerobionym wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej w żaden sposób nie jest wulgarny i poniżający” – orzekł sługa Temidy. Dodał, że oskarżyciele posiłkowi dopatrują się w przerobionym wizerunku „odwołania do osób LGBT. Tych zaś działań Kościół katolicki w Polsce nie akceptuje. Przeciwko temu oskarżone protestowały i w tych działaniach Kościoła dopatrywały się dyskryminacji tego środowiska”.

Zauważyć wypada, że nie tylko Kościół w Polsce nie akceptuje „działań”, które nazywa grzechami (działania, nie działających), ale jest to taka cecha chrześcijaństwa w ogóle, a przede wszystkim Pana Boga. Zatem zestawienie wizerunku przeczystej Maryi z promocją brudu grzechu jest dla katolików obrazą najgorszą z możliwych.

Sędzia mówi, że panie nie chciały nikogo obrażać. No pewnie. Przecież jakby ktoś zdjęcia ich matek z dorobionymi rogami porozklejał na kubłach ze śmieciami, to one by jeszcze podziękowały za wyrażenie opinii.

Te kobiety doskonale wiedziały, co katolików zaboli najmocniej, i ten właśnie ból zadały.

Jak dla mnie to one sobie mogą robić teraz za niewiniątka. Musi to być jednak dla wszystkich jasne: nieraz może i zasługujemy na to, żeby dać nam w twarz, ale Matki obrażać nie pozwolimy.•

Agresja „ofiar”

Nie tylko J.K. Rowling jest feministką, która została okrzyknięta „transfobką”. Przypomnijmy, że autorka „­Harry’ego Pottera” została zmieszana z błotem za kilka krytycznych słów na temat „niebinarności”. W Polsce jej los podzieliła dr Magdalena Grzyb, kryminolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Feministka naraziła się „transaktywistom” z własnej uczelni jednym akapitem recenzji w „Kulturze Liberalnej”. Stwierdziła tam mianowicie, że transseksualiści nie są najbardziej wykluczonymi ludźmi w Polsce. Jej zdaniem w gorszej sytuacji są bezdomni czy Romowie. Kiedy dotarło to do studentów „transseksualnych”, ci wpadli w furię. Zaczęli domagać się usunięcia dr Magdaleny Grzyb z przestrzeni akademickiej. Gdy koło studentów psychologii zaprosiło ją na wykład, aktywiści o mało nie doprowadzili do jego odwołania. Dopiero interwencja rektora uniwersytetu spowodowała, że anulowane już wydarzenie jednak się odbyło. Niemniej na forach rozgorzały dyskusje, w jaki sposób „transfobkę” uśmiercić, pojawiły się też oczekiwania, żeby „wylądowała w dole z wapnem”. Nic dziwnego, że kobieta czuje się zastraszona. „Samo czytanie komentarzy wywołuje we mnie strach. Boję się spotkać takie osoby na ulicy” – mówi „Dziennikowi Polskiemu”. Zauważa też: „Nie mam wątpliwości, że dla radykalnej lewicy moje poglądy zostały zdyskwalifikowane”. No cóż… Jeśli wykluczeni i dyskryminowani wyglądają tak, jak ci aktywiści, to strach pomyśleć, co z nami zrobią, gdy już nie będą „dyskryminowani i wykluczeni”. •