Co jakiś czas nad pustą okolicą rozlega się dźwięk dzwonu. Nie ma domów, nie ma ulic, choć były jeszcze niedawno. Jest tylko kościół – krzywy.
Jeszcze 70 lat temu było tu 20-tysięczne miasto. Został kościół.
Roman Koszowski /foto gość
Stoisz w kościele i widzisz, że posadzka jest pochyła. – Nie jest pochyła, to ściany są krzywe. Trudno uwierzyć, prawda? Dla tych, którzy nie wierzą, mamy poziomicę – uśmiecha się nasza przewodniczka Tereza Ondruszova, wskazując stojący pod ścianą przyrząd. – To złudzenie optyczne. Kiedy wchodzimy do wnętrza, nasz mózg orientuje się według ścian, ewentualnie według sufitu, ale nie według podłogi – wyjaśnia.
Przedziwne uczucie. Wiesz, jak jest, ale w tym kościele twój mózg tego nie zaakceptuje. Tym bardziej że obrazy wiszące na ścianach dopasowano do krzywizn elementów architektonicznych. I tylko dziwisz się, dlaczego wieczna lampka krzywo zwisa z sufitu.
Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.