publikacja 13.01.2022 00:00
O tym, co św. Hildegarda z Bingen proponuje zamiast długiej listy noworocznych postanowień, opowiada s. Blanka Szymańska ze Zgromadzenia Sióstr Benedyktynek Misjonarek.
archiwum Zgromadzenia Sióstr Benedyktynek Misjonarek
Anna Leszczyńska-Rożek: Co św. Hildegarda z Bingen powiedziałaby o listach noworocznych postanowień?
S. Blanka Szymańska: Trudno powiedzieć, co by powiedziała. Może serdecznie by się do nas uśmiechnęła, a może popatrzyła na nas z politowaniem… Na pewno jako benedyktynka, ukształtowana przede wszystkim na lectio divina (modlitewnym czytaniu Pisma Świętego) i umiłowaniu liturgii, popatrzyłaby na to z życzliwością. Może powiedziałaby, że jeśli chcemy osiągać nasze cele, to musimy podążać małymi krokami przez cały rok, a nie tylko na początku stycznia. Im więcej mamy drobnych, krótkodystansowych celów, tym większa będzie szansa, że je osiągniemy. W całości złożą się one na wielkie zmiany, które potrzebują czasu i wytrwałości.
Od czego więc razie zacząć?
Spojrzenie Hildegardy na człowieka i jego kondycję zawsze odnosi się do tego, że jest to dzieło Boże i mikrokosmos, czyli szeroka strefa różnych czynników i elementów, które trzeba w życiu mądrze połączyć. To pozwala szczęśliwie i dobrze przejść przez życie, a kiedy przyjdzie czas – stanąć przed Bogiem jako spełniony i szczęśliwy człowiek.
Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.