Pełnosprawna miłość

Agata Puścikowska

|

GN 2/2022

publikacja 13.01.2022 00:00

Wypadek zniszczył wyłącznie kręgosłup. Miłości nie tknął…

Prawdziwa miłość wszystko przetrzyma – są przekonani Anna i Artur Wachowiczowie. Na zdjęciu z córeczką Hanią. Prawdziwa miłość wszystko przetrzyma – są przekonani Anna i Artur Wachowiczowie. Na zdjęciu z córeczką Hanią.
Fundacja Avalon

Poznali się w 2008 roku. Byli bardzo młodzi – właśnie skończyli osiemnaście lat, chcieli się bawić, poznawać świat. – To było na jakiejś studenckiej imprezie, w klubie. Zatańczyliśmy, a potem odprowadziłem Anię do pokoju, w którym mieszkała. Dobrze nam się rozmawiało, wymieniliśmy się numerami. A potem zaczęliśmy się regularnie spotykać – opowiada Artur Wachowicz – dziś na zupełnie innym etapie życia. I bardzo szczęśliwy z Anią, swoją żoną.

Wypadek

Anna i Artur spotykali się dwa lata. I wtedy zawaliło się wszystko… – Jechałem rowerem, szybko. Był wrzesień 2010 roku. Straciłem panowanie nad kierownicą. Z impetem uderzyłem głową w trawnik. To było jak skok na główkę do wody – mówi pan Artur. – Byłem bliski śmierci. Miałem mocno uszkodzony kręgosłup szyjny. Najpierw była operacja ratująca życie – zabieg odbarczył uciśnięty rdzeń kręgowy. Potem długo byłem na OIOM-ie. I musiałem zmierzyć się z rzeczywistością…

A ta była przybijająca: młody, silny, energiczny, zaradny mężczyzna w kilka sekund stał się więźniem własnego ciała. I pogodzić się z tym, a co więcej – zaakceptować to, było wtedy jeszcze niemożliwe. – Musiałem przewartościować swoje życie, uporządkować system wartości. Zastanowić się, dojrzeć do tego, co jest dla mnie priorytetem – wspomina pan Artur. – To musiało trwać i było doświadczeniem ekstremalnie dołującym. Były takie momenty, w których zastanawiałem się, jak odebrać sobie życie.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.