Czy będzie jak w filmie?

Tomasz Rożek

|

GN 2/2022 Otwarte

Na Uniwersytecie Oksfordzkim stworzono test, za pomocą którego można określić, czy pacjent jest chory na raka, a jeżeli tak, to czy ten nowotwór daje przerzuty. Test jest tani i wymaga tylko kilku kropli krwi.

Czy będzie jak w filmie?

Czasami w filmach science fiction pojawiają się gadżety, które wydają się nierealne. Po pewnym czasie jednak część z nich znajduje się w świecie rzeczywistym. Trzeba mieć niezwykle otwarty umysł (albo po prostu szczęście), żeby umieć przewidzieć przyszłość. Nie trendy, tylko przyszłość. Różnica jest ogromna. Patrząc na to, co było wczoraj, i na to, co mamy dzisiaj, nietrudno przewidzieć, co będzie jutro. Na przykład obserwując rozwój telefonów komórkowych – to, że są coraz bardziej płaskie i mają większe ekrany, można było dojść do wniosku, że tylko kwestią czasu będzie fakt, iż klawiatura zniknie, a ekran zajmie cały front urządzenia. Nie trzeba było być futurologiem, wystarczyło bacznie obserwować trendy, żeby przewidzieć istnienie smartfonów. Czymś innym jest jednak przewidzenie ich istnienia wtedy, gdy ludzie dzwonili tylko dzięki aparatom stacjonarnym. Gdy w latach 50. czy 60. XX wieku w filmach czy powieściach pojawiały się „portale” komunikacyjne, dzięki którym można było się słyszeć i widzieć, nikt nie miał w kieszeni telefonu komórkowego. Wtedy kamera była wielkości lodówki, więc perspektywa posiadania urządzenia wielkości małej książeczki, w którym zainstalowana będzie kamera, musiała wydawać się abstrakcyjna. Dzisiaj takie urządzenie ma w zasadzie każdy.

Wydaje się, że technologia przyzna rację również tym, którzy kilkadziesiąt lat temu dzielili się wizją urządzenia, które dysponując kilkoma kroplami krwi, będzie w stanie wykryć wszelkie schorzenia badanego. Do takiego urządzenia jeszcze daleko, ale idziemy w stronę jego skonstruowania dość szybko. Na Uniwersytecie Oksfordzkim stworzono test, za pomocą którego można określić, czy pacjent jest chory na raka, a jeżeli tak, to czy nowotwór daje przerzuty. Test jest tani i wymaga kilku kropli krwi. Jest uniwersalny, może dać wyniki dotyczące każdego rodzaju nowotworu oraz stopnia jego złośliwości. Gdy zbadano skuteczność testu (robiono to na razie na 300 osobach), okazało się, że wykrywa nowotwór z 95-procentową skutecznością, a fakt pojawienia się przerzutów – z 94-procentową skutecznością. To bardzo dobre wyniki, biorąc pod uwagę, że mówimy o prototypie, a nie gotowym do użytku teście. Metodę tę można zastosować też do wykrywania innych chorób. Także w Oksfordzie (dokonała tego inna grupa badaczy) wykazano, że w ten sposób da się wykryć wczesne stadium stwardnienia rozsianego.

Może kiedyś rzeczywiście cała diagnostyka będzie polegała na pobraniu kilku kropli krwi. I będzie tak jak w filmach. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.