Czy można zagadać Matkę Boską?

Marcin Jakimowicz

„Odmawianie Różańca kosztuje mnie więcej niż używanie narzędzi pokutnych” – pisała Teresa z Lisieux. Nie rozumiem tych, którzy opowiadają, że to bardzo łatwa modlitwa.

Czy można zagadać Matkę Boską?

Z góry i z dołu uprzedzam tych, którzy nie doczytają do końca i w komentarzach zaczną wypisywać bzdurne teorie o mojej rzekomej „antymaryjności”. Różaniec jest mi bliski. Staram się być każdego dnia wierny tej formie. Nie rozumiem jednak tych, którzy opowiadają o tym, jak łatwą jest modlitwą. Mam kompletnie inne doświadczenie.

- Różaniec to trudna modlitwa czy prosta? - zapytałem przed laty o. Joachima Badeniego. - To jest bardzo trudna modlitwa, bardzo trudna… - odpowiedział mi dominikanin arystokrata. - Ona jest łatwa jedynie na poziomie najniższym. Choć i wówczas można wpaść w świetny rytm modlitwy nieustannej, jak w Kościele wschodnim. To dotyczy ludzi prostych, bez wykształcenia. Natomiast jeśli przyjdzie ktoś, kto się zajmuje naukowo np. hodowlą mrówek, to to całe różańcowe mówienie może mu przeszkadzać w myśleniu. On woli myśleć, nawet jeśli nie o tych swoich mrówkach, to o Matce Boskiej. I twierdzi, że tam, gdzie jest miłość, mówienie nie jest zbytnio potrzebne. Milcząca miłość matki jest bardziej wymowna niż tłumaczenie dziecku, że się je kocha. Ludzie wykształceni boją się gadania…

- To można zagadać Matkę Boską? - przerwałem dominikaninowi. - Jasne! Człowiek potrafi właściwie w tej dziedzinie wszystko. Naukowiec boi się właśnie takiego zagadania i… przeżywa kryzys Różańca. Co zrobić? Wchodzić stopniowo w życie Maryi i Jezusa, a po pewnym czasie te tajemnice rodzą się we mnie, zaczynają rezonować. Do tego dojdzie i intelektualista, i prosty człowiek. Ja myślę, patrząc tak antropomorficznie (bardzo mądre słowo), że gdybym był jednym z asysty dworu Pana Zastępów, to usłyszałbym od Niego: "Mnie się podoba modlitwa, w której jest mowa o Matce Mego Syna. I tę modlitwę preferuję i ją właśnie obdarzę licznymi łaskami". Tak to sobie wyobrażam. To takie śmieszne podejście, ale… Pan Bóg z ludźmi działa bardzo po ludzku! Będąc kimś totalnie innym od człowieka, staje się człowiekiem.

Jak bardzo odnajduję się w słowach Małej Tereski, która w jednym ze swoich listów (Rękopis C 25 r.) notowała: „Odmawianie Różańca kosztuje mnie więcej niż używanie narzędzi pokutnych… Czuję, że tak źle go odmawiam! Muszę zadawać sobie gwałt, by rozmyślać o tajemnicach różańcowych; nie mogę skupić myśli (…) Nieraz, kiedy mój umysł pogrążony jest w tak wielkiej oschłości, że niemożliwością staje się dla mnie wydobycie z niego choćby jednej myśli jednoczącej mnie z Bogiem, odmawiam bardzo powoli "Ojcze nasz", a potem "Zdrowaś, Maryjo"; wówczas te modlitwy porywają mnie i karmią mą duszę o wiele lepiej, niż gdybym odmówiła je setki razy, ale z pośpiechem!”.